Drukuj

 

Komary to owady należące do rzędu muchówek. Mają delikatne ciało o długości od 4 do 8 mm. Samce odżywiają się nektarem i wodą, natomiast samice są krwiopijne, ponieważ umożliwia im to produkcję jaj. Ilość pobranej krwi przewyższa często trzykrotnie ich wagę owada. Dorosłe owady żyją na lądzie, natomiast ich larwy w wodzie lub w pobliżu zbiorników wodnych. Komary najczęściej atakują o świcie i zmierzchu, gdy wilgotność powietrza jest największa. Mimo że nie stanowią większego zagrożenia ich jednoczesne ukłucia w kilku miejscach u osób nadwrażliwych, zwłaszcza małych dzieci, może być przyczyną złego samopoczucia i stanów podgorączkowych.

Komary wyczuwają ludzi po zapachu. Najmocniej działa na nich ludzki pot, ciepło wydzielane przez ciało oraz wydychany dwutlenek węgla.

Walka z komarami

Pierwszym orężem jaki możemy stosować w walce z komarami jest umycie się. Dowiedziono, że ludzie porządnie umyci są rzadziej atakowani przez komary w porównaniu z tymi, którzy noszą na sobie całodzienny pot, nawet jeśli są zabezpieczeni dezodorantami.
Inna prosta metoda to zażycie witaminy B, która powoduje zmianę zapachu potu człowieka i zmniejsza tym samym jego atrakcyjność dla owadów. Nie można jednak tej metody stosować u małych dzieci.
Generalnie środki odstraszające komary czyli repelenty można podzielić na naturalne i chemiczne.


Do naturalnych środków należą:

a) Olejki eteryczne. Skuteczny bywa olejek waniliowy używany do ciast, także cynamonowy, anyżowy, goździkowy i eukaliptusowy.
b) Cebula i czosnek. Pomaga zarówno zjedzenie czosnku i cebuli, co powoduje zmianę składu i zapachu potu człowieka, jak i położenie pokrojonych warzyw gdzieś w pobliżu, np. na parapecie otwartego okna
c) Zapach wanilii, lawendy, mięty, cytryny
d) Rośliny: pelargonie, kocimiętka, bazylie, jaskry, wrotycz pospolity, piołun, liście pomidora, storczykowca, surmi. Warto więc posadzić je na balkonie czy w ogrodzie.

Wiele osób uznaje te środki za tzw. "babcine metody" i nie wierzy w ich skuteczność. Zapach jest przecież ulotny, wiele zależy od siły i kierunku wiatru. Poza tym olejki eteryczne wyparowują po ok. 15-20 minutach, więc konieczne jest częste stosowanie. Wg moich obserwacji jest jeszcze gorzej i np. wieczorem nad jeziorem trzeba mieć te preparaty cały czas w ręku i psikać na odsłonięte ciało praktycznie non-stop, a i tak zostaniemy pogryzieni.
Należy jednak pamiętać, że naturalne wyciągi roślinne jako jedyne są w pełni bezpieczne i można je stosować u dzieci już od 1. miesiąca życia. Dlatego też wiele firm sprzedaje preparaty będące miksturami różnych olejków i zapachów. Być może któryś produkt okaże się skuteczny, ale ja na taki nie trafiłem

Przykłady:



Środki chemiczne.
W obecnej chwili są to wszystkie spraye, sztyfty i płyny zawierające substancje chemiczne o nazwie DEET, Ikeradyna oraz IR3535. Środki te posiadają bardzo różną skuteczność, ale łączy je jedna wspólna cecha - ich producenci zwykle podają wzięte z kosmosu czasy ochrony przed komarami. Podaję je tu dla przykładu, ale nie należy brać ich w ogóle pod uwagę.

Najpopularniejsze preparaty bazują na DEET (fachowo: N,N-Diethyl-meta-toluamide). Jest to związek chemiczny, pośrednio owadobójczy, sprawdzony naukowo jako odstraszający owady. Działa skutecznie także na inne natrętne owady, jak meszki, muchy końskie i kleszcze. Wynaleziono go na potrzeby militarne w USA jako ochrona przed insektami i malarią dla walczących w wilgotnych lasach zwrotnikowych żołnierzy. Problematyczne jest stosowanie tego środka u dzieci. Całkowicie zabrania się stosowania DEET u noworodków do 2 miesiąca życia. Dla starszych za dopuszczalną normę uznano stężenie 10%. Jednakże producenci preparatów odstraszających stosują często stężenie 20%, ponieważ niższe jest mało skuteczne. Dlatego też wiele osób zastanawia się co jest groźniejsze: komary czy DEET, który może uszkodzić ośrodkowy układ nerwowy. Naukowcy uspokajają, że ryzyko jest bardzo małe, a dotychczasowe 50-letnie stosowanie tego repelentu wywołało zaledwie kilkadziesiąt przypadków komplikacji. Nie zmienia to faktu, że DEET jest środkiem toksycznym i należy obchodzić się z nim ostrożnie. Zaleca się nanoszenie go (o ile się da) bardziej na odzież niż na skórę. Wiadomo jednak, że podczas upałów bez smarownia skóry nie obejdzie się.

DEET ma jeszcze jedna poważną wadę - oddziaływuje na materiały syntetyczne, więc nie należy nanosić go na zegarki czy okulary, a także odzież wykonaną z tkanin syntetycznych i skórzanych.
Moje doświadczenia potwierdzają, że środki ze stężeniem DEET poniżej 20% są mało efektywne. Jeśli powstrzymują one komary to co najwyżej na kilka minut. Niestety repelenty z wyższym stężeniem są dosyć trudno dostępne. Najwyższe stężenie jakie spotkałem w środkach dostępnych w zwykłych sklepach to 24% w Bros Spray Max.

Środki wykorzystujące DEET i dane producentów:



Ikeradyna (znana też pod nazwą Bayrepel) została wynaleziona 10 lat temu w laboratoriach koncernu Bayer. Jest bezpieczniejsza od DEET, może być najwyżej przyczyną podrażnienia skóry. Oddziałuje na receptory węchu owadów, które przestają rozpoznawać zapachy wydzielane przez człowieka. Zaletą jest bardzo przyjemny zapach, ustępuje jednak skutecznością DEET w wysokim stężeniu.

Ikeradyna to substancja stosunkowo mało znana w Polsce i na rynku jest niewiele preparatów wykorzystujących ją. Być może jest to spowodowane polityką licencyjną firmy Bayer. Osobiście nie korzystałem z produktów ją zawierających.

Przykładowe środki z danymi producentów:

 


IR3535 (ethyl butylacetoaminopropionate) - to jedyny odstraszacz chemiczny, który w badaniach nie wykazał negatywnych efektów ubocznych. Stworzył go koncern Merck w 1975 roku. Jego zaletą jest bezzapachowość.
W testach efekty działania IR3535 utrzymywały się od sześciu minut do dziesięciu godzin.
Sam używałem tego specyfiku w wersji dla dzieci i na początku wydawał się całkiem skuteczny, ale w mocno zakomarzonym środowisku nie daje rady. Potwierdza się zasada, że szkoda pieniędzy na kupowanie repelentów w wersjach łagodnych.

Podobnie jak w przypadku Ikeradyny zawierają go nieliczne środki, np:

 

***

Doświadczenia polegające m.in. na wsadzaniu rąk zabezpieczonych różnymi repelentami do klatki z komarami dowiodły, że najskuteczniejszym środkiem jest DEET w wysokim stężeniu. Niestety pokazały także, że komary posiadają dużą odporność - potrafią zbliżyć się na odległość zaledwie 4 cm od miejsca zabezpieczonego repelentem. To wyjaśnia dlaczego repelenty nie działają tak jak byśmy chcieli. Wiele zależy od dokładnego pokrycia wybranym preparatem odsłoniętych części ciała.

***

Praktyczną nowością na rynku są plastry i opaski odstraszające owady. Produkty te reklamowane jako całkowicie bezpieczne, bo nasączone dużym stężeniem olejków w rodzaju cytronelli czy eukalpitusa (plastry Mosbito i Bez bzz) lub tiaminy, naturalnej witaminy B1 (plastry Repel24Seven), co pozwala na od 6 do 12 godzin ochrony przed owadami. Przy czym plastry nakleja się na ubranie lub przedmioty jak np. wózek, a nie na skórę.
W lipcu 2011 miałem okazje przetestować plastry Mosbito i mogę potwierdzić, że są one całkowicie bezpieczne... dla komarów! Slogany reklamowe o wyjątkowej skuteczności tego produktu są śmiechu warte. Wg mnie skuteczność tych plastrów jest ZEROWA. Komary podlatywały do przyklejonego plastra na odległość 3 cm, a odsłonięte kawałek dalej ciało spokojnie kąsały. Jeden z plastrów przyklejony był na brzuchu dziecka śpiącego w opatulonym kocem wózku. Zapach z plastra wypełniał więc cały wózek. Mimo to komary wlatywały do środka przez odsłonięty otwór i konieczne było całkowite zakrycie kocem wózka!


Z kolei wodoodporne, silikonowe opaski można nosić na ręce. W teorii zapewniają one nawet 48 godzinną ochronę, co oznacza ok. 5 dni, ponieważ gdy zabezpieczenie nie jest potrzebne, opaskę można zawinąć w folię i nie straci ona swoich właściwości. Jednym z producentów opasek jest Mosbito, więc jaka jest ich skuteczność można się domyślać. Być może inni producenci wymyślili coś lepszego, ale trudno oczekiwać aby jedna opaska wystarczyła do ochrony całego ciała. Znając krwiożerczość komarów dorosły człowiek musiałby mieć ich na sobie całkiem sporo...



***

Kilka lat temu na rynku pojawiły sie rewolucyjne wynalazki w postaci generatorów ultradźwięków, które mają jakoby wysyłać niesłyszalne dla ludzkiego ucha tony, odbierane przez owady jako nieprzyjemny pisk, ewentualnie odgłos wrogich komarom ważek. Na aukcjach internetowych można znaleźć mobilne wersje tych urządzeń przypominające brelok czy zegarek, do ściągnięcia jest też program do telefonów komórkowych generujący takie dźwięki. Byłoby to idealne rozwiązanie na wakacje pod jednym warunkiem - gdyby działało.
Od kiedy w Internecie pojawiły się zdjęcia komarów siedzących na tych urządzeniach ich popularność drastycznie spadła. Być może droższe, stacjonarne urządzenia przynoszą jakiś efekt, bo one jakieś dźwięki z pewnością generują, ale raczej nie przydadzą się w podróży. Poza tym, bez względu na to co piszą producenci wystawianie naszego i naszych dzieci organizmu na permanentne oddziaływanie fal dźwiękowych, nawet gdy nie odbiera ich ludzkie ucho, może się fatalnie odbić na zdrowiu. Także dla wszelkich zwierząt domowych.

***

Niektóre gminy podejmują walkę z komarami na większą skalę i opryskują obszary szczególnie newralgiczne, np. atrakcyjne turystycznie. Tak dzieje się np. gdzieniegdzie na Mazurach.
Nie należy obawiać się terenów, które niedawno były albo właśnie są odkomarzane. Choć nie zaleca się przebywania w miejscu gdzie aktualnie trwa ta operacja, stosowana obecnie technika zamgławiania przestrzennego jest całkowicie bezpieczna dla ludzi i zwierząt. Rozpylane rankiem lub wieczorem w miejscach zadrzewionych, zakrzaczonych oraz w okolicy zbiorników wodnych preparaty w postaci dymu są bardzo skuteczne i na tyle trwałe, że nie neutralizuje ich nawet deszcz. Efektem jest zmniejszenie populacji uciążliwych owadów o 80-90%.


CO ROBIĆ PO UKĄSZENIU

Gdy dojdzie do ukąszenia przez komara należy spróbować złagodzić opuchliznę i ograniczyć swędzenie. Kilka domowych sposobów:

W podróży przyda się któryś ze specjalistycznych medykamentów dostępnych w aptece:



Ważne jest aby ukąszonego miejsca nie drapać, ponieważ można w ten sposób uszkodzić skórę i wprowadzić infekcję. Jeśli swędzenie jest bardzo uciążliwe, można pocierać je opuszkami palców, byle nie paznokciami. Trzeba więc pamietać, aby na wyjazdach dziecko miało obcięte paznokcie!

Opracował: foe