Zamek w Sarospatak, zwany Zamkiem Rakoczego, leży u podnóża Gór Zemplińskich i jest najcenniejszym zabytkiem późnorenesansowym na Węgrzech. Znajduje się na banknocie 500-forintowym. Wraz z fortyfikacjami miejskimi zbudował go Péter Perényi w XVI wieku nad rzeką Bodrog zaczynając od potężnej pięciopiętrowej wieży mieszkalnej nazwanej później Czerwoną Wieżą. Od XVII w. okolicą władał ród Dobo, później był posagiem Zuzanny Lorántffy. Biorąc ją za żonę zamek przejął Jerzy (György) Rakoczy I i znacznie go rozbudował. Nastąpiły czasy świetności miasta i budowli. Od drugiej połowy tego wieku rozpoczął się jednak okres buntów przeciw władzy Habsburgów na Węgrzech. Jednym z jego centrów był tutejszy zamek, a liderem właściciel Franciszek (Ferenc) Rakoczy II - późniejszy węgierski bohater narodowy. Narady spiskowców odbywały się w tajnym pokoju ze sklepieniem zdobionym różami i wieżyczką-balkonem o nazwie Sub Rosa. W latach 1683 - 1703 zamek był kilkukrotnie zdobywany i oblegany przez którąś ze stron. Jego stan został poważnie nadwątlony, aż w końcu wybuchł w nim wielki pożar. Po klęsce powstania, w 1727 Ferenc Rakoczy II sprawdził do Sarospatak trynitarzy. 7 lat później pod zamkiem stanął ich klasztor, a wyposażenie pochodziło z kościoła zamkowego. Później zamek stanowił rezydencję dla austriackiej arystokracji, mieszkali tu np: Trautsohnowie, Bretzenheimowie, Windisch-Grätzowie, którzy dokonali przekształceń w XVIII i XIX stuleciu. Powstałe po II wojnie św. muzeum oferuje zwiedzanie na osobne lub łączone bilety Czerwonej Wieży z przewodnikiem i samodzielne zabudowań zamkowych z wystawą "Wspaniały wiek Rakoczych" oraz Odlewni armat Rakoczego i . Przy zamku stoi dawny klasztor trynitarzy z XVIII w., obecnie należący do Muzeum Rakoczego i mieszczący instytucje kulturalne, sale konferencyjne, restaurację oraz wystawy czasowe. Muzeum jest otwarte codziennie z wyjątkiem poniedziałków w godz. 10:00-18:00. Parking darmowy. Zamek ma zaplanowany remont w latach 2017/2018, który jednak nie wyłączy go z ruchu turystycznego.
SAROSPATAK - Zamek Rakoczego
6689 1
foetus Aktualizacja: 25-06-2021
Spis treści
Opis atrakcji turystycznej
Kraj / Region
Węgry /
Miejscowość
Nazwa atrakcji
Zamek Rakoczego
Aktualne ceny
Kategoria
Foto i wideo galeria
Atrakcje w pobliżu
Zobacz inne atrakcje turystyczne na Węgrzech. Możesz dzięki nim zaplanować swój urlop lub ciekawy, wakacyjny lub weekendowy wyjazd z dzieckiem. Podziel się relacją z własnej wycieczki lub podróży rodzinnej!
Położenie i dane kontaktowe
Zamek i Muzeum Rakoczego - Szent Erzsébet út .19, Sárospatak tel. +36 47 311 083Współrzędne geograficzne*:
Sarospatak - Zamek Rakoczego
format D: N48.3162312° E21.5686645°
format DM: 48° 18.973872'N 21° 34.11987'E
format D M S: 48° 18' 58.43''N 21° 34' 07.19''E
*Istnieje kilka formatów zapisu współrzędnych geograficznych. Każde urządzenie GPS lub mapa elektroniczna używa któryś z poniższych trzech:
- Format D (lub DD) - Stopnie / Stopnie dziesiętne, używany m.in. przez Google Maps;
- Format DM - Stopnie Minuty;
- Format DMS - Stopnie Minuty Sekundy, używany m.in. przez Automapę.
Zobacz położenie atrakcji na mapie
Możesz też wytyczyć do niej trasę
Relacje turystów
Liczba relacji: 1
Ocena atrakcji
6.0(1)
Dodaj relację
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać relację i ocenić atrakcję turystyczna posiadanie konta nie jest konieczne (choć zalecane). Wystarczy podać tylko nick/pseudonim pod jakim będzie wyświetlana relacja i prawidłowy email (pozostanie ukryty i bezpieczny)
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać relację i ocenić atrakcję turystyczna posiadanie konta nie jest konieczne (choć zalecane). Wystarczy podać tylko nick/pseudonim pod jakim będzie wyświetlana relacja i prawidłowy email (pozostanie ukryty i bezpieczny)
Ocena atrakcji
6.0
Zamek znajduje się w centrum Sarospatak, w ładnym parku w obrębie fortyfikacji miejskich. Trzeba zarezerwować sporo czasu, aby oglądnąć wszystko co się tu znajduje. Najpierw po prawej mijamy dawny klasztor zakonu trynitarzy, po lewej stoi zamek, a nieco dalej po prawej przeszklony budynek, który odtwarza istniejąca tu niegdyś odlewnię armat. Idąc na prawo wzdłuż murów, baszt i bastionów dojdziemy do historycznego placu zabaw, ale tę część dawnego miasta znamy tylko z planu zamieszczonego przy wejściu. Bardzo chcieliśmy się tam przejść i zobaczyć jak wykonano ten plac zabaw, ale w międzyczasie przeszła ulewa i szkoda nam było już tracić czas na atrakcję z której dzieciak i tak by nie skorzystał.
Klasztor podobno oferuje jakieś wystawy, ale obecnie to głównie restauracja. Odlewnia armat z tego co podpatrzyliśmy przez szyby to stanowiska z makietami, które przedstawiają etapy produkcji artylerii w dawnych czasach. Widać było przewodnika, który je omawia, a że podeszliśmy tam po zwiedzaniu zamku wiedzieliśmy już, że placówka jest słabo przygotowana na gości z zagranicy, więc odpuściliśmy - zapewne bez znajomości języka nie ma po co wchodzić.
Zamek jest jednak zabytkiem, który zwiedzić trzeba koniecznie. Budowla zwraca uwagę dość unikatowym wyglądem - 4 renesansowe skrzydła kontrastują z potężną kamienną wieżą w narożu. Choć wieża wygląda na bardzo, starą, to aż taka leciwa nie jest, bo pochodzi z XVI wieku, ale robi duże wrażenie. Żeby zwiedzić całość obiektu trzeba kupić bilet łączony na wystawę poświęconą właścicielom zamku z rodu Rakoczych + wspomniana wieża zwana Czerwoną Wieżą. Jest co prawda jeszcze bilet do kazamat bastionu, ale podczas naszej wizyty nie był dostępny. Dla Polaków nie ma żadnych udogodnień. Dostaliśmy tylko ulotkę po angielsku. Szokuje cena biletu na wykonywanie zdjęć we wnętrzach, która jest wyższa od i tak drogiego biletu łącznego i wynosi 35 zł!! Ktoś tam upadł na głowę! Nie warto jednak za to płacić, bo ciekawe zdjęcia i tak zrobimy bez opłat na zewnątrz - z dziedzińca, z murów obronnych i z wieży.
Czerwoną Wieżę zwiedza się w grupie z przewodnikiem. Zaczynamy od ciemnych piwnic, są wąskie korytarze, przejścia, jest więc interesująco, szkoda tylko że z opowiadań przewodniczki nic nie można zrozumieć. Na ścianie wiszą na szczęście czasem jakieś kartki informacyjne po angielsku, coś tam jeszcze można wyczytać z ulotki. Po wejściu wyżej, niektóre komnaty miały jakieś szczątkowe wyposażenie. W reprezentacyjnej sali rycerskiej przewodniczka demonstrowała jej właściwości akustyczne i na koniec specjalnie dla nas zaśpiewała "Szła dzieweczka do laseczka" po węgiersku!! Bardzo miły akcent, poza tym wielokrotnie próbowała zabawiać naszą małą córkę, więc ta pani z pewnością lubi Polaków.
Po zwiedzeniu wnętrz wieży wychodzimy na jej szczyt. Jest tam dziedziniec, a powyżej biegną jeszcze mury z gankiem strażniczym z fantastycznym tarasem widokowym. Widoki były naprawdę super, szczególnie, że jak wspomniałem zbliżała się ulewa i na niebie jeszcze było słońce, ale już zbliżały się ciemne chmury. Można podziwiać cały zamek i miasteczko, rozległą górzystą okolicę.
Wystawa o Rakoczym przeznaczona jest do zwiedzania samodzielnego. Mieści się w jednym z renesansowych skrzydeł, posiada ono ozdobną loggię Lorántffy, nazwaną na cześć żony Jerzego Rakoczego, na którą warto zwrócić uwagę, bo jest bardzo cennym zabytkiem na Węgrzech. W środku to typowe muzeum historyczne, nie wyróżnia się ani na plus ani na minus od podobnych placówek. Jest sporo eksponatów, niektóre całkiem ciekawe, ale bez multimediów. Dotyczą zarówno życia codziennego w zamku jak i walki Ferenca Rakoczego o niepodległość Węgier. Fajna jest makieta, która pozwala zobaczyć jak wyglądał przed wiekami Sarospatak otoczony murami obronnymi.
Tyle jest płatnego zwiedzania, na koniec przeszliśmy przez bramę przy Czerwonej Wieży na fortyfikacje - biegnie nimi ciekawy szlak spacerowy po murach i bastionach no i mamy stąd nieco inne spojrzenie na warownię. Stoi tu też budynek piekarni, która być może w sezonie coś oferuje, ale w czerwcu była zamknięta.
Ogólnie zamek to wspaniały zabytek, ale Węgrzy nie do końca wykorzystują jego potencjał dla gości z zagranicy, brakuje mi jednej rzeczy, dzięki które zwiedzanie byłoby pełne - audioguida w języku polskim.
Klasztor podobno oferuje jakieś wystawy, ale obecnie to głównie restauracja. Odlewnia armat z tego co podpatrzyliśmy przez szyby to stanowiska z makietami, które przedstawiają etapy produkcji artylerii w dawnych czasach. Widać było przewodnika, który je omawia, a że podeszliśmy tam po zwiedzaniu zamku wiedzieliśmy już, że placówka jest słabo przygotowana na gości z zagranicy, więc odpuściliśmy - zapewne bez znajomości języka nie ma po co wchodzić.
Zamek jest jednak zabytkiem, który zwiedzić trzeba koniecznie. Budowla zwraca uwagę dość unikatowym wyglądem - 4 renesansowe skrzydła kontrastują z potężną kamienną wieżą w narożu. Choć wieża wygląda na bardzo, starą, to aż taka leciwa nie jest, bo pochodzi z XVI wieku, ale robi duże wrażenie. Żeby zwiedzić całość obiektu trzeba kupić bilet łączony na wystawę poświęconą właścicielom zamku z rodu Rakoczych + wspomniana wieża zwana Czerwoną Wieżą. Jest co prawda jeszcze bilet do kazamat bastionu, ale podczas naszej wizyty nie był dostępny. Dla Polaków nie ma żadnych udogodnień. Dostaliśmy tylko ulotkę po angielsku. Szokuje cena biletu na wykonywanie zdjęć we wnętrzach, która jest wyższa od i tak drogiego biletu łącznego i wynosi 35 zł!! Ktoś tam upadł na głowę! Nie warto jednak za to płacić, bo ciekawe zdjęcia i tak zrobimy bez opłat na zewnątrz - z dziedzińca, z murów obronnych i z wieży.
Czerwoną Wieżę zwiedza się w grupie z przewodnikiem. Zaczynamy od ciemnych piwnic, są wąskie korytarze, przejścia, jest więc interesująco, szkoda tylko że z opowiadań przewodniczki nic nie można zrozumieć. Na ścianie wiszą na szczęście czasem jakieś kartki informacyjne po angielsku, coś tam jeszcze można wyczytać z ulotki. Po wejściu wyżej, niektóre komnaty miały jakieś szczątkowe wyposażenie. W reprezentacyjnej sali rycerskiej przewodniczka demonstrowała jej właściwości akustyczne i na koniec specjalnie dla nas zaśpiewała "Szła dzieweczka do laseczka" po węgiersku!! Bardzo miły akcent, poza tym wielokrotnie próbowała zabawiać naszą małą córkę, więc ta pani z pewnością lubi Polaków.
Po zwiedzeniu wnętrz wieży wychodzimy na jej szczyt. Jest tam dziedziniec, a powyżej biegną jeszcze mury z gankiem strażniczym z fantastycznym tarasem widokowym. Widoki były naprawdę super, szczególnie, że jak wspomniałem zbliżała się ulewa i na niebie jeszcze było słońce, ale już zbliżały się ciemne chmury. Można podziwiać cały zamek i miasteczko, rozległą górzystą okolicę.
Wystawa o Rakoczym przeznaczona jest do zwiedzania samodzielnego. Mieści się w jednym z renesansowych skrzydeł, posiada ono ozdobną loggię Lorántffy, nazwaną na cześć żony Jerzego Rakoczego, na którą warto zwrócić uwagę, bo jest bardzo cennym zabytkiem na Węgrzech. W środku to typowe muzeum historyczne, nie wyróżnia się ani na plus ani na minus od podobnych placówek. Jest sporo eksponatów, niektóre całkiem ciekawe, ale bez multimediów. Dotyczą zarówno życia codziennego w zamku jak i walki Ferenca Rakoczego o niepodległość Węgier. Fajna jest makieta, która pozwala zobaczyć jak wyglądał przed wiekami Sarospatak otoczony murami obronnymi.
Tyle jest płatnego zwiedzania, na koniec przeszliśmy przez bramę przy Czerwonej Wieży na fortyfikacje - biegnie nimi ciekawy szlak spacerowy po murach i bastionach no i mamy stąd nieco inne spojrzenie na warownię. Stoi tu też budynek piekarni, która być może w sezonie coś oferuje, ale w czerwcu była zamknięta.
Ogólnie zamek to wspaniały zabytek, ale Węgrzy nie do końca wykorzystują jego potencjał dla gości z zagranicy, brakuje mi jednej rzeczy, dzięki które zwiedzanie byłoby pełne - audioguida w języku polskim.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
1 i 9 lat
Data pobytu
czerwiec 2017
▼ Noclegi
Możesz wyszukać noclegu w okolicy miejscowości/lokalizacji Sarospatak w serwisach rezerwacyjnych, z którymi współpracujemy. Cena jest zazwyczaj niższa niż przy tradycyjnej rezerwacji.
Baza noclegowa: meteor-turystyka.pl
Każdy może tu dodać bezpłatnie miejsce noclegowe w okolicy miejscowości/lokalizacji Sarospatak wraz z opisem i 1 zdjęciem. Wpis będzie widoczny przy wszystkich atrakcjach w tej miejscowości.