JAWORZYNKA - Trójstyk granic z pętlą spacerową

Parking dla aut znajduje się w przysiółku Jaworzynki - Trzycatek, przy pętli autobusowej za kościołem. Jest tam jednak tylko kilkanaście miejsc, ale dla nas wolne miejsce się znalazło. Parking ten bywa opisywany jako płatny, ale podczas naszej wizyty nie było takiego oznaczenia, więc nie płaciliśmy.

Do trójstyku trzeba podejść ok 20 minut bardzo wygodną drogą asfaltową. Bardzo szybko pojawiają się górskie pejzaże, marsz jest więc czystą przyjemnością. Unikatowe miejsce graniczne 3 państw zostało ciekawie zagospodarowane, ale tylko po stronie polskiej. Pozostałe kraje wypadają przy nas blado.
Pierwsza stoi budka z lodami, potem plac zabaw, małą siłownia, mikro-tężnia solankowa z 4 ławkami, fontanna skalna, wielki ozdobny napis i wiaty. Wszystko jest ładne i zadbane, jednak ustawione na całkowicie otwartej przestrzeni.
Podczas upalnego lata słońce paliło tak niemiłosiernie, że nie dało się tu wysiedzieć długo, mimo bardzo urokliwego otoczenia. Brakowało drzew, które dałyby trochę ożywczego cienia, bo nawet pod dachem tężni słońce wchodziło na ławy.
Po stronie czeskiej jest jakiś domek, jakby bar, ale był zamknięty oraz wiata. Po słowackiej tylko wiaty. W przeciwieństwie do trójstyku na Podlasiu, gdzie był jeden wspólny słup, tutaj każdy kraj ma swój osobny obelisk z godłem.
Są to jednak elementy symboliczne, bo dokładny punkt graniczny znajduje się w korycie małej rzeczki, na której postawiono porządny nowy most. Po nim przechodzimy na stronę słowacką.

Pętla spacerowa prowadzi stroną polską i czeską, jest kontynuacja drogi, którą przychodzi się z parkingu.
Żółty szlak biegnie początkowo cały czas w dół. Po drodze mamy sklep spożywczy z czeskimi specjałami jak piwo, kofola czy miód, ale nie sprawdzaliśmy czy można płacić złotówkami. Cały czas idziemy wąska drogą asfaltową. Potem do drogi zbliża się strumyk, w którym można się pochlapać i odpocząć trochę w cieniu. Szlak przez pewien odcinek prowadzi granicą czesko-słowacką, a potem następuje odbicie i dość długa wspinaczka pod górę. Odwracając głowy widzimy piękne krajobrazy z potężnym mostem drogowym / wiaduktem słowackiej autostrady w tle. Jego widok towarzyszy nam praktycznie na całej trasie.
Po dojściu do czeskiej Herczawy, która jest małą senną miejscowością z chyba 1 sklepem, mamy wybór czy idziemy za szlakiem w lewo, czy nieoznaczonym skrótem w prawo. Obie drogi są podobnej jakości, tyle że idąc za szlakiem dojdziemy do głównej drogi, obejrzymy więcej zabudowy wsi z kościołem św. Cyryla i Metodego włącznie. My poszliśmy za szlakiem, jednakże wspinaczka dała się we znaki dzieciom i potem żałowaliśmy, że jednak nie skorzystaliśmy ze skrótu. Zaoszczędzona droga to ok. 500 metrów.
Dalej droga prowadzi wzdłuż granicy, po prawej mamy Polskę, po lewej Czechy. Przejście na polska stronę jest kilkaset metrów dalej. Na granicy trzeba odbić na szlak zielony.
Wcześniej towarzyszy nam szlak zielony rowerowy, który biegnie potem w inna stronę, więc ważne jest aby ich nie pomylić.
Po polskiej stronie wkrótce pojawia się gęsto zabudowanym teren. Z wysoko położonej drogi rozciągają się ładne widoki na okolicę. Potem schodzimy ostro w dół i wychodzimy do głównej drogi przy kościele.

W sumie trójstyk to bardzo fajnie zagospodarowane miejsce, a pętla to przyjemny szlak w całości po asfalcie, choć długie podejście pod górę w Czechach może zmęczyć, zwłaszcza w czasie skwaru.
Mnie się bardzo podobało, żonie też, dzieciom już mniej...