Pierwotne "Multimedialne Muzeum na 15 południku" powstało staraniem nieżyjącego już Władysława Jagiełły, który zafascynowany warszawskim Muzeum Powstania Warszawskiego rozpoczął w 2005 roku starania o budowę podobnej placówki, tyle że w skali mikro w nadmorskim Trzęsaczu, w którym mieszkał od 1998 roku. Na siedzibę wybrano ruchliwe miejsce przy niewielkim deptaku, leżące przy południku 15°, czyli 15 stopni na wschód od południka 0 w Greenwich. W 2014 roku placówka została zmodernizowana - zmieniono nazwę na "Multimedialne Muzeum na Klifie" oraz przygotowano zupełnie nową i atrakcyjniejszą ekspozycję. Zastosowano najnowsze technologie i skorzystano z doświadczeń podobnych instytucji z Niemiec i Skandynawii. Muzeum prezentuje legendy i historię Trzęsacza, zmagania z żywiołem oraz ciekawostki geograficzne, w tym omówienie 15 południka. Jest czynne przez cały rok, od maja do października w godz. 9:00 -19:00, a po sezonie 10:00-15:00 i bez poniedziałków. Nowa ekspozycja jest dostępna od maja 2014.
TRZĘSACZ - Multimedialne Muzeum na Klifie
Informacje o atrakcji turystycznej
format D: N 54.077428°, E 14.992056°
format DM: N 54° 4.64568', E 14° 59.52336'
format DMS: N 54° 04' 38.74'', E 14° 59' 31.40''

Adres:
Multimedialne Muzeum Na Klifie - ul. Klifowa 3B, Trzęsacz, tel. (091) 38 62 926, gsm 604 14 17 83
Zdjęcia może dodać każdy użytkownik serwisu.
Jeśli napisałe(a)ś relację i zalogowałe(a)ś się na konto, dodane zdjęcia automatycznie dołączą się do relacji.
Domyślna wielkość fotografii to 700 px w poziomie (600 px w pionie dla zdjęć w orientacji portretowej). Większe zostaną automatycznie zeskalowane.
Możesz dodać do 5 zdjęć.
Relacje - opinie i oceny turystów, który odwiedzili tę atrakcję



Muzeum na Klifie w Trzęsaczu zrobiło na mnie i moich dzieciach bardzo duże wrażenie. Na tak niewielkiej powierzchni, używając współczesnych środków wyrazu przedstawiono w bardzo interesujący sposób historię Trzęsacza. Uważam, że warto spędzić tam 30 min. Największe wrażenie zrobił na mnie moment rozwalania kościoła w czasie sztormu. Dzieciom podobało się wszystko. Od tablicy synoptycznej poprzez ciekawie zaprezentowaną legendę o Trzęsaczu i makietę miejscowości, po sztorm!
Poza tym za plus zapisuję również istnienie biletu rodzinnego.



Trzęsacz poza ruinami kościoła i nowym tarasem widokowym ma niewiele atrakcji, więc mimo niezbyt zachęcającej ceny biletów postanowiliśmy pójść do muzeum. Zwiedziłam go przed laty, ale niewiele pamiętałam, a teraz dodatkowo byłam z dzieckiem i trzeba było jakoś zapełnić czas.
Muzeum jest niewielkie. Reklamuje się jako muzeum 15 południka, ale oprócz treści z nim związanych, można się dowiedzieć nieco o samym Trzęsaczu oraz przede wszystkim o słynnym kościele na klifie. Składa się z dwóch sal, w których wyświetlane są projekcje i wiszą fotografie.
Zawiedzie się ten, kogo przyciągnęła reklamowana multimedialność muzeum. Sprowadza się to jedynie do podświetlania pewnych elementów w zaciemnionej sali podczas odczytu lektora, obracającego się modelu kościoła czy wyświetlania slajdów. Dla syna najciekawsza była legenda o syrenie tłumacząca zniszczenie kościoła, warto jej wysłuchać. Ale już opowieści o zabezpieczaniu ruin tego kościoła nużące dla osób, które nie lubują się w technicznych sprawach.
Ogólnie dobrze, że muzeum jest, bo w tak małej miejscowości, gdy nad morzem szaleje wiatr, trudno znaleźć dziecku coś ciekawego. Same ruiny są średnio ciekawe, tym bardziej, że ogląda się je z odległości. Wizyta w muzeum na pewno przybliżyła temat i jest szansa, że będzie o tym zabytku pamiętał dłużej niż jeden dzień. Tylko czy 20-minutowe zwiedzanie warte jest swojej ceny (10 + 8 zł)? Moim zdaniem niezbyt i sprawy nie ratuje nawet otrzymywany na końcu imienny dyplom za zdobycie południka.
Pochwalić mogę za to bardzo dobrą kawę serwowaną w kawiarni muzealnej.
- wśród małej ilości atrakcji każda się liczy
- ograniczone zasoby i treści - brak samodzielnego zwiedzania, wszystko opiera się na słuchaniu lektora i oglądaniu wyszczególnionych elementów