Skomentuj relację
Ocena atrakcji
3.0
Jedna z najbardziej znanych i zarazem przecenianych miejscowości na Węgrzech. W sieci można znaleźć zachwyty nad Tokajem, a popularny polski portal (dwuliterowy) uznał go nawet za najładniejsze miasto Europy. Mówi to wiele o żenującym poziomie jaki prezentuje ten serwis, bo w rzeczywistości Tokaj to mała mieścina, w której praktycznie nic nie ma. Atrakcyjna chyba tylko dla koneserów wina i opojów spędzających całe dnie i noce w piwnicach winnych, których jest zresztą niewiele.
Niby Tokaj jest stolicą słynnego regionu winnego i wydawałoby się, że na każdym kroku będzie to widoczne, że producenci rozkładają kramy z możliwością degustacji, że jest pełno winiarni, kafejek itp. Nic bardziej mylnego! Wino najlepiej prezentuje się tu w postaci pół winogronowych przed i za miastem (szczególnie przy drodze na Sarospatak). Widoki są bardzo malownicze, ale w samym mieście tego brak. W czerwcu w centrum była czynna 1 knajpka z 3 stolikami na zewnątrz (gdy tam usiedliśmy wszystkie były zajęte przez Polaków). Piwnica winna też była tylko 1 - najbardziej znana "Piwnica Rakoczego". Oferuje ona zwiedzanie w różnych opcjach cenowych (od ok. 55 zł!), ale w każdej głównym punktem jest degustacja kilku rodzajów win, więc na wizytę z dziećmi się to raczej nie nadaje. Pewnie są też w mieście jakieś inne piwnice, ale nigdzie nie było widać otwartych drzwi, albo żeby zapraszali gości.
Piwnica Rakoczego znajduje się przy uliczce, położonej między wzgórzem a rzeką, która stanowi główny deptak miejski i w tej okolicy można znaleźć kwaterę. Stoi tam jeszcze pomnik Bachusa i zabytkowy kościółek. Jest dość urokliwa, ale żeby się nią zachwycać to gruba przesada. Po godz. 20 stawała się pusta. Na końcu jest rondo, z którego droga prowadzi m.in. na most. Tutaj zbiegają się 2 duże rzeki Bodrog oraz Cisa i jest to ciekawy punkt widokowy. W pobliżu ulokowany jest duży parking, na którym działa kilka restauracyjek. Wyglądało, że jest to jedyne miejsce gdzie cokolwiek jest czynne po 20 i było widać jakieś życie. Na placu tym stoi budka z langoszami, ale okazały się niezbyt smaczne.
Nad rzeką z kolei znajduje się przystań. Można wypożyczyć sprzęt pływający lub wypłynąć na rejs statkiem. Być może jest to jakaś atrakcja, ale nam zabrakło czasu aby z niej skorzystać. Natomiast do Muzeum Wina dzieciak nie dał się zaciągnąć. Po wizycie na kiepskiej plaży traktowaliśmy już Tokaj tylko jako bazę wypadową w ciekawszą okolicę (do wyboru kilka zamków, basen, park rozrywki).
Niby Tokaj jest stolicą słynnego regionu winnego i wydawałoby się, że na każdym kroku będzie to widoczne, że producenci rozkładają kramy z możliwością degustacji, że jest pełno winiarni, kafejek itp. Nic bardziej mylnego! Wino najlepiej prezentuje się tu w postaci pół winogronowych przed i za miastem (szczególnie przy drodze na Sarospatak). Widoki są bardzo malownicze, ale w samym mieście tego brak. W czerwcu w centrum była czynna 1 knajpka z 3 stolikami na zewnątrz (gdy tam usiedliśmy wszystkie były zajęte przez Polaków). Piwnica winna też była tylko 1 - najbardziej znana "Piwnica Rakoczego". Oferuje ona zwiedzanie w różnych opcjach cenowych (od ok. 55 zł!), ale w każdej głównym punktem jest degustacja kilku rodzajów win, więc na wizytę z dziećmi się to raczej nie nadaje. Pewnie są też w mieście jakieś inne piwnice, ale nigdzie nie było widać otwartych drzwi, albo żeby zapraszali gości.
Piwnica Rakoczego znajduje się przy uliczce, położonej między wzgórzem a rzeką, która stanowi główny deptak miejski i w tej okolicy można znaleźć kwaterę. Stoi tam jeszcze pomnik Bachusa i zabytkowy kościółek. Jest dość urokliwa, ale żeby się nią zachwycać to gruba przesada. Po godz. 20 stawała się pusta. Na końcu jest rondo, z którego droga prowadzi m.in. na most. Tutaj zbiegają się 2 duże rzeki Bodrog oraz Cisa i jest to ciekawy punkt widokowy. W pobliżu ulokowany jest duży parking, na którym działa kilka restauracyjek. Wyglądało, że jest to jedyne miejsce gdzie cokolwiek jest czynne po 20 i było widać jakieś życie. Na placu tym stoi budka z langoszami, ale okazały się niezbyt smaczne.
Nad rzeką z kolei znajduje się przystań. Można wypożyczyć sprzęt pływający lub wypłynąć na rejs statkiem. Być może jest to jakaś atrakcja, ale nam zabrakło czasu aby z niej skorzystać. Natomiast do Muzeum Wina dzieciak nie dał się zaciągnąć. Po wizycie na kiepskiej plaży traktowaliśmy już Tokaj tylko jako bazę wypadową w ciekawszą okolicę (do wyboru kilka zamków, basen, park rozrywki).
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
1 i 9 lat
Data pobytu
czerwiec 2017
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.