Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Atrakcje przyrodnicze towarzyszące opactwu Pannonhalma znajdują się po drugiej strony drogi do klasztoru (wejście na przeciw bramy wjazdowej). Dwie dróżki opadają stromo w dół (wózki odpadają), w lewo dojdziemy do arboretum, w prawo do ogrodów zielnych. My najpierw poszliśmy do ogrodów.
Po zejściu w dół widzimy wielkie pole lawendowe. Roślina kwitła, więc pole wyglądało i pachniało niesamowicie. Jest to główne ziele, które wykorzystuje się tu przemysłowo, tzn. destyluje i przetwarza w różne produkty. Można oglądnąć jak przebiega cały proces - na widoku są maszyny, rury, zbiorniki, które do tego służą, a na tablicach jest opis w języku angielskim. Na miejscu działa sklepik z gotowymi produktami jak herbaty, nalewki, kosmetyki, ale nie są to tanie rzeczy.
Poza tym mamy tu małe, ale wonne ogródki z różnymi ziołami, które można rozpoznawać właśnie po zapachu oraz oczko wodne z pięknymi nenufarami. Przy destylarni lawendy stoi budynek przetwarzania biomasy, ale nie jest przeznaczony dla turystów indywidualnych.
Arboretum to duży park sąsiadujący z polem lawendowym. Niestety tylko na górze jest jego plan, więc zobaczyliśmy go dopiero gdy wychodziliśmy. Przypomina zwykły las, choć widać, że powstał przy pomocy ludzkich rąk na stoku góry klasztornej. Przecina go sieć ścieżek, ozdobne pnącza oplatają pnie drzew, co jakiś czas rosną egzotyczne krzewy i drzewa z podpisami na tabliczkach, są miejsca z naprawdę pięknymi widokami, ale ogólnie jest to po prostu ładny las. Widać, że obecnie nie ingeruje się tu za bardzo w przyrodę, bo rozmieszczone co jakiś czas ławki powoli zarastają trawą i krzewami. Najciekawsze w parku było odkrywanie takich zaszytych pośród roślinności elementów, oprócz ławek można się natknąć na kapliczkę, stawiki, rzeźbę. Są tu też budynki wiat i toalet. Natomiast po środku znajduje się dość duża polana, gdzie bawiły się dzieciaki, chyba z jakiejś grupy kolonijnej. Poza nimi nie było w parku nikogo, panowała więc przyjemna cisza i spokój, słychać było tylko świergot ptaków.
Po zejściu w dół widzimy wielkie pole lawendowe. Roślina kwitła, więc pole wyglądało i pachniało niesamowicie. Jest to główne ziele, które wykorzystuje się tu przemysłowo, tzn. destyluje i przetwarza w różne produkty. Można oglądnąć jak przebiega cały proces - na widoku są maszyny, rury, zbiorniki, które do tego służą, a na tablicach jest opis w języku angielskim. Na miejscu działa sklepik z gotowymi produktami jak herbaty, nalewki, kosmetyki, ale nie są to tanie rzeczy.
Poza tym mamy tu małe, ale wonne ogródki z różnymi ziołami, które można rozpoznawać właśnie po zapachu oraz oczko wodne z pięknymi nenufarami. Przy destylarni lawendy stoi budynek przetwarzania biomasy, ale nie jest przeznaczony dla turystów indywidualnych.
Arboretum to duży park sąsiadujący z polem lawendowym. Niestety tylko na górze jest jego plan, więc zobaczyliśmy go dopiero gdy wychodziliśmy. Przypomina zwykły las, choć widać, że powstał przy pomocy ludzkich rąk na stoku góry klasztornej. Przecina go sieć ścieżek, ozdobne pnącza oplatają pnie drzew, co jakiś czas rosną egzotyczne krzewy i drzewa z podpisami na tabliczkach, są miejsca z naprawdę pięknymi widokami, ale ogólnie jest to po prostu ładny las. Widać, że obecnie nie ingeruje się tu za bardzo w przyrodę, bo rozmieszczone co jakiś czas ławki powoli zarastają trawą i krzewami. Najciekawsze w parku było odkrywanie takich zaszytych pośród roślinności elementów, oprócz ławek można się natknąć na kapliczkę, stawiki, rzeźbę. Są tu też budynki wiat i toalet. Natomiast po środku znajduje się dość duża polana, gdzie bawiły się dzieciaki, chyba z jakiejś grupy kolonijnej. Poza nimi nie było w parku nikogo, panowała więc przyjemna cisza i spokój, słychać było tylko świergot ptaków.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
7 lat
Data pobytu
czerwiec 2015
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.