Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
To druga wizyta w Jaskini Baradla. Tym razem wybraliśmy dłuższą trasę z wejścia położonego mniej więcej po środku drogi między miejscowościami Aggtelek i Jósvafö o nazwie Czerwone Jezioro (Vöröstó). Wbrew nazwie nie ma tu żadnego jeziora, tzn. pewnie jest, ale gdzieś dalej i nie widać go z parkingu (darmowego).
Wejście w zupełnie innej formie niż w Aggtelek, zamiast naturalnej skały mamy tu pawilon wybudowany w celu obsługi ruchu turystycznego. Jest w nim kasa, sklepik, trochę tablic informacyjnych i zdjęć. Na najniższej kondygnacji znajduje się korytarz poprowadzony do jaskini.
Wędrówka po grocie pełnej stalaktytów i stalagmitów jest fascynująca. Podobnie jak w Aggtelek nie kosztuje to zbyt wiele wysiłku, podłoże jest wybetonowane, przejścia szerokie. Jest jednak znacznie więcej schodów do pokonania, wspinamy się m.in. aby zobaczyć w całości największy węgierski stalagmit. Ogólnie, widoki są niezapomniane, natura stworzyła tu krajobrazy z innego świata. I wszystko można dowolnie uwieczniać na zdjęciach czy filmach, także przyświecać sobie własną latarką (zamontowane oświetlenie jest czasowe). Leśne dziadki spod Kielc (z jaskini Raj) zeszliby na zawał, gdyby zobaczyli jaką turyści mają tu swobodę!!
Porównując z trasą w Aggtelek, ta pierwsza podobała mi się odrobinę bardziej, choć była krótsza. Być może to kwestia tego, że za drugim razem, praktycznie to samo miejsce robi już mniejsze wrażenie. Główna różnica na korzyść Aggtelek to podziemne potoki, które są wypełnione wodą a w Voros-to są one wyschnięte. Nie wiem, czy to kwestia pory roku (w Aggtelek byliśmy na wiosnę), czy jest tak zawsze. Długość trasy de facto różni się nieznacznie. W Vöros-to spore odcinki to sztuczne tunele przy wejściu i wyjściu, a trasa trwa 2 godziny dlatego, że na koniec musimy wrócić autokarem do punktu startowego. Także tutaj możemy poznać wspaniałą akustykę panującą w jaskini. Stojąc z boku w ciemności słuchamy muzyki i oglądamy z góry poszczególne części Sali Olbrzymów, które są punktowo podświetlane. Jest to więc spektakl typu światło - dźwięk, do samej sali się nie schodzi. Na plus Voros-to przemawia większa liczba nacieków o charakterystycznych kształtach, które posiadają swoje nazwy.
Dziwną sprawą jest, że w Aggtelek potrafili przygotować opis po polsku, a w Voros-to już nie - w kasie dostaliśmy kartki po angielsku.
Wejście w zupełnie innej formie niż w Aggtelek, zamiast naturalnej skały mamy tu pawilon wybudowany w celu obsługi ruchu turystycznego. Jest w nim kasa, sklepik, trochę tablic informacyjnych i zdjęć. Na najniższej kondygnacji znajduje się korytarz poprowadzony do jaskini.
Wędrówka po grocie pełnej stalaktytów i stalagmitów jest fascynująca. Podobnie jak w Aggtelek nie kosztuje to zbyt wiele wysiłku, podłoże jest wybetonowane, przejścia szerokie. Jest jednak znacznie więcej schodów do pokonania, wspinamy się m.in. aby zobaczyć w całości największy węgierski stalagmit. Ogólnie, widoki są niezapomniane, natura stworzyła tu krajobrazy z innego świata. I wszystko można dowolnie uwieczniać na zdjęciach czy filmach, także przyświecać sobie własną latarką (zamontowane oświetlenie jest czasowe). Leśne dziadki spod Kielc (z jaskini Raj) zeszliby na zawał, gdyby zobaczyli jaką turyści mają tu swobodę!!
Porównując z trasą w Aggtelek, ta pierwsza podobała mi się odrobinę bardziej, choć była krótsza. Być może to kwestia tego, że za drugim razem, praktycznie to samo miejsce robi już mniejsze wrażenie. Główna różnica na korzyść Aggtelek to podziemne potoki, które są wypełnione wodą a w Voros-to są one wyschnięte. Nie wiem, czy to kwestia pory roku (w Aggtelek byliśmy na wiosnę), czy jest tak zawsze. Długość trasy de facto różni się nieznacznie. W Vöros-to spore odcinki to sztuczne tunele przy wejściu i wyjściu, a trasa trwa 2 godziny dlatego, że na koniec musimy wrócić autokarem do punktu startowego. Także tutaj możemy poznać wspaniałą akustykę panującą w jaskini. Stojąc z boku w ciemności słuchamy muzyki i oglądamy z góry poszczególne części Sali Olbrzymów, które są punktowo podświetlane. Jest to więc spektakl typu światło - dźwięk, do samej sali się nie schodzi. Na plus Voros-to przemawia większa liczba nacieków o charakterystycznych kształtach, które posiadają swoje nazwy.
Dziwną sprawą jest, że w Aggtelek potrafili przygotować opis po polsku, a w Voros-to już nie - w kasie dostaliśmy kartki po angielsku.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
6 lat
Data pobytu
sierpień 2014
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.