Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
W Tiszafured postanowiliśmy spędzić drugą część wycieczki po Węgrzech. Przyjechaliśmy tu wprost z dusznego i hałaśliwego Hajduszoboszlo, którego mieliśmy już serdecznie dość. Zastaliśmy klimat podobny nieco do małej miejscowości na Mazurach. Co prawda Tiszafured to kilkunastotysięczne miasto, ale jego centrum nie odgrywa żadnej roli. Całe życie koncentruje się na brzegu jeziora Cisa oraz przy basenie termalnym.
Po przyjeździe do miasta skierowaliśmy się od razu nad jezioro w celu znalezienia noclegu, ale nie było to łatwe. Jest to teren oddalony od centrum, gdzie nie ma zabudowy mieszkalnej. Są tylko campingi, które oferują nocleg w spartańskich warunkach albo przeciwnie - w drogich ekskluzywnych domkach wieloosobowych. Dla 3 osób nie było to opłacalne, więc nie skorzystaliśmy. Kwatery owszem są, ale oddalone od jeziora i z dojazdem po drodze gruntowej. Na szczęście pomógł nam właściciel campingu, który wskazał jeden z pierwszych domów, na obszarze zabudowanym. Odległość była do zaakceptowania, więc sprawdziliśmy i było to znakomite posunięcie. Dostaliśmy wielki, czysty pokój z łazienką, klimatyzacją i wspólną kuchnią. Bardzo polecam - biały dom na lekkim wzniesieniu, przy przejeździe kolejowym.
Po kilku wyprawach na węgierskie baseny z przyjemnością posiedzieliśmy nad jeziorem Cisa. Bezpłatna plaża ciągnie się na odcinku pół kilometra. Rozłożona jest na stoku, co nie każdy lubi, bo jest pochyło i w piłkę np. ciężko pograć. Jednak powyżej jest wielkie boisko z piasku do piłki nożnej i siatkówki. Z piaskiem nad jeziorem trochę ciężko, jest tylko przy samej wodzie. Cienia jest pod dostatkiem. Jedzenia i picia także, w bodajże 4 restauracjach z ogródkami piwnymi przy boisku.
Na końcu plaży funkcjonuje wypożyczalnia sprzętu. Polecam wycieczkę kajakiem, my wypłynęliśmy na godzinę, ale okolica jest tak ładna, a miejsc do popłynięcia tyle, że gdyby syn był starszy mógłbym spędzić na wiosłowaniu pół dnia (sytuacja jest tu dokładnie odwrotna niż w innej miejscowości nad jez. Cisa - Abadszalok, gdzie do popływania udostępniony jest malutki akwen). Popłynęliśmy kawałek korytem rzeki Cisy, która wpada tu do jeziora. Może Rospuda to to nie jest, ale krajobrazy trochę podobne, więc jest całkiem urokliwie. Dookoła jeziora jest sporo ścieżek i szlaków, a niedaleko od plaży plac zabaw z wieża widokową.
Kolejna atrakcja Tiszafured to baseny. Można dojść brzegiem jeziora - leżą ok. 1,5 km od plaży. W pewnym momencie trzeba jednak przekroczyć główną drogę, iść w stronę miasta i skręcić w boczną w lewo. Jest to nowy, ale skromny kompleks termalny. Posiada 4 niecki, z tego 2 lecznicze i 1 pływacka. Jest więc tylko 1 basen rekreacyjny, ale całkiem duży. Posiada płycizny specjalnie dla maluchów w każdym wieku i bardzo ciepłą wodę. Jest też skromny plac zabaw. Rozłożyliśmy się tu na krótko, ale było przyjemnie.
Wieczory w Tuszafured można spędzać we wspomnianych ogródkach piwnych przy jeziorze, co prawda głośna muzyka zaczęła nam przypominać Hajduszboszlo, ale i tak jest dużo lepiej. Jedzenie jest tu dostępne nawet po g. 22. Niestety po zmroku żyć nie dają komary. Byliśmy wyposażeni w plastry Mosbito, rzekomo bardzo skuteczne, ale okazały się nic nie wartym badziewiem. Przetestowaliśmy je dokładnie i poza chemicznym, cytrynowym zapachem nie dają one kompletnie nic! Dobrze, że mieliśmy jeszcze resztki innego środka w sprayu i psikanie co kilka minut przynosiło rezultaty...
Po przyjeździe do miasta skierowaliśmy się od razu nad jezioro w celu znalezienia noclegu, ale nie było to łatwe. Jest to teren oddalony od centrum, gdzie nie ma zabudowy mieszkalnej. Są tylko campingi, które oferują nocleg w spartańskich warunkach albo przeciwnie - w drogich ekskluzywnych domkach wieloosobowych. Dla 3 osób nie było to opłacalne, więc nie skorzystaliśmy. Kwatery owszem są, ale oddalone od jeziora i z dojazdem po drodze gruntowej. Na szczęście pomógł nam właściciel campingu, który wskazał jeden z pierwszych domów, na obszarze zabudowanym. Odległość była do zaakceptowania, więc sprawdziliśmy i było to znakomite posunięcie. Dostaliśmy wielki, czysty pokój z łazienką, klimatyzacją i wspólną kuchnią. Bardzo polecam - biały dom na lekkim wzniesieniu, przy przejeździe kolejowym.
Po kilku wyprawach na węgierskie baseny z przyjemnością posiedzieliśmy nad jeziorem Cisa. Bezpłatna plaża ciągnie się na odcinku pół kilometra. Rozłożona jest na stoku, co nie każdy lubi, bo jest pochyło i w piłkę np. ciężko pograć. Jednak powyżej jest wielkie boisko z piasku do piłki nożnej i siatkówki. Z piaskiem nad jeziorem trochę ciężko, jest tylko przy samej wodzie. Cienia jest pod dostatkiem. Jedzenia i picia także, w bodajże 4 restauracjach z ogródkami piwnymi przy boisku.
Na końcu plaży funkcjonuje wypożyczalnia sprzętu. Polecam wycieczkę kajakiem, my wypłynęliśmy na godzinę, ale okolica jest tak ładna, a miejsc do popłynięcia tyle, że gdyby syn był starszy mógłbym spędzić na wiosłowaniu pół dnia (sytuacja jest tu dokładnie odwrotna niż w innej miejscowości nad jez. Cisa - Abadszalok, gdzie do popływania udostępniony jest malutki akwen). Popłynęliśmy kawałek korytem rzeki Cisy, która wpada tu do jeziora. Może Rospuda to to nie jest, ale krajobrazy trochę podobne, więc jest całkiem urokliwie. Dookoła jeziora jest sporo ścieżek i szlaków, a niedaleko od plaży plac zabaw z wieża widokową.
Kolejna atrakcja Tiszafured to baseny. Można dojść brzegiem jeziora - leżą ok. 1,5 km od plaży. W pewnym momencie trzeba jednak przekroczyć główną drogę, iść w stronę miasta i skręcić w boczną w lewo. Jest to nowy, ale skromny kompleks termalny. Posiada 4 niecki, z tego 2 lecznicze i 1 pływacka. Jest więc tylko 1 basen rekreacyjny, ale całkiem duży. Posiada płycizny specjalnie dla maluchów w każdym wieku i bardzo ciepłą wodę. Jest też skromny plac zabaw. Rozłożyliśmy się tu na krótko, ale było przyjemnie.
Wieczory w Tuszafured można spędzać we wspomnianych ogródkach piwnych przy jeziorze, co prawda głośna muzyka zaczęła nam przypominać Hajduszboszlo, ale i tak jest dużo lepiej. Jedzenie jest tu dostępne nawet po g. 22. Niestety po zmroku żyć nie dają komary. Byliśmy wyposażeni w plastry Mosbito, rzekomo bardzo skuteczne, ale okazały się nic nie wartym badziewiem. Przetestowaliśmy je dokładnie i poza chemicznym, cytrynowym zapachem nie dają one kompletnie nic! Dobrze, że mieliśmy jeszcze resztki innego środka w sprayu i psikanie co kilka minut przynosiło rezultaty...
Relacja - dodatkowe informacje
+ Zalety
względny spokój
dużo atrakcji
na plaży pełno cienia
piękna dziewicza przyroda
jest gdzie pływać i spacerować
dużo atrakcji
na plaży pełno cienia
piękna dziewicza przyroda
jest gdzie pływać i spacerować
- Wady
wieczorem dokuczają komary
Wiek dziecka/i
3 lata
Data pobytu
sierpień 2011
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.