Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Z centrum Banskiej Szczawnicy do skansenu trzeba kawałek podjechać i niestety zapłacić haracz parkingowemu (1 euro). Zwiedzanie rozpoczyna się od filmu o historii górnictwa szczawnickiego, ale że był on tylko w j. słowackim odpuściliśmy go sobie. Obejrzeliśmy w tym czasie część budynków i urządzeń górniczych. Najwięcej jest wielkich kołowrotów, jakieś rury i inne maszynerie, ale trudno to uznać za szczególnie interesujące. Doskwiera kompletny brak interaktywności.
Jedynie do pojazdów, można wchodzić, więc dzieci mają trochę rozrywki i przy nich zostaliśmy najdłużej. Są zarówno małe ciuchcie szynowe jak i pojazdy kołowe.
Wystawy geologiczne to raczej specjalistyczna wiedza, kamienna ścieżka wygląda nieźle z daleka, ale z bliska to tylko zwykłe wielkie kamulce.
Ogólnie skansen nie może się równać do naszej Bóbrki (to jedyna podobna placówka jaką na razie widzieliśmy), jest od niej znacznie mniejszy i skromniej wyposażony. Posiada jednak podziemną trasę sztolnią Bartłomiej, która jest tu główną atrakcją.
Do sztolni nie schodzi się jak to zwykle bywa stromymi schodami ani nie zjeżdża windą, bo wejście znajduje się na zboczu wzgórza na którym stoi skansen. Trzeba więc tylko zejść ścieżką w dół z górki i jesteśmy przez bramą z szynami kolejowymi. Przy okazji można dokładnie obejrzeć najciekawszą część naziemną skansenu - szynową wciągarkę urobku.
Zwiedzanie wymaga założenia kasku oraz nieprzemakalnej peleryny. Przydają się one i to bardzo, sztolnia bowiem w pełni oddaje realizm trudnych warunków pracy w tutejszych kopalniach. Jest wilgotno, mokro, kapie ze stropów, są niskie przejścia. Kilka razy kask uratował mnie przed sporym guzem. Wędrówka korytarzami trwa niecałe 1,5 godziny. Często stoją w nich różnego rodzaju wagoniki i urządzenia, tak że sprawia to wrażenie jakby kopalnia była wciąż aktywna. Widzimy cały przekrój sprzętu - od dawnego do współczesnego. Do niektórych maszyn, tych niezabytkowych, można podchodzić, dotykać, podnosić i robić sobie z nimi zdjęcia. Jest kilka podświetlanych tablic poglądowych, ale generalnie wiele się tu nie dowiedzieliśmy, szkoda że nie można zwiedzać kopalni z przewodnikiem w naszym języku.
Podobało mi się tu bardziej niż odwiedzane w tym samym roku kopalnie w Kowarach, widać że te korytarze mają dłuższą historię, a w środku można zobaczyć coś więcej niż tylko gabloty z minerałami.
Jedynie do pojazdów, można wchodzić, więc dzieci mają trochę rozrywki i przy nich zostaliśmy najdłużej. Są zarówno małe ciuchcie szynowe jak i pojazdy kołowe.
Wystawy geologiczne to raczej specjalistyczna wiedza, kamienna ścieżka wygląda nieźle z daleka, ale z bliska to tylko zwykłe wielkie kamulce.
Ogólnie skansen nie może się równać do naszej Bóbrki (to jedyna podobna placówka jaką na razie widzieliśmy), jest od niej znacznie mniejszy i skromniej wyposażony. Posiada jednak podziemną trasę sztolnią Bartłomiej, która jest tu główną atrakcją.
Do sztolni nie schodzi się jak to zwykle bywa stromymi schodami ani nie zjeżdża windą, bo wejście znajduje się na zboczu wzgórza na którym stoi skansen. Trzeba więc tylko zejść ścieżką w dół z górki i jesteśmy przez bramą z szynami kolejowymi. Przy okazji można dokładnie obejrzeć najciekawszą część naziemną skansenu - szynową wciągarkę urobku.
Zwiedzanie wymaga założenia kasku oraz nieprzemakalnej peleryny. Przydają się one i to bardzo, sztolnia bowiem w pełni oddaje realizm trudnych warunków pracy w tutejszych kopalniach. Jest wilgotno, mokro, kapie ze stropów, są niskie przejścia. Kilka razy kask uratował mnie przed sporym guzem. Wędrówka korytarzami trwa niecałe 1,5 godziny. Często stoją w nich różnego rodzaju wagoniki i urządzenia, tak że sprawia to wrażenie jakby kopalnia była wciąż aktywna. Widzimy cały przekrój sprzętu - od dawnego do współczesnego. Do niektórych maszyn, tych niezabytkowych, można podchodzić, dotykać, podnosić i robić sobie z nimi zdjęcia. Jest kilka podświetlanych tablic poglądowych, ale generalnie wiele się tu nie dowiedzieliśmy, szkoda że nie można zwiedzać kopalni z przewodnikiem w naszym języku.
Podobało mi się tu bardziej niż odwiedzane w tym samym roku kopalnie w Kowarach, widać że te korytarze mają dłuższą historię, a w środku można zobaczyć coś więcej niż tylko gabloty z minerałami.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
5 lat
Data pobytu
maj 2013
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.