Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Do Bańskiej Szczawnicy przyjeżdżaliśmy dwukrotnie podczas tego samego wyjazdu. Jest to bowiem miasto, które bezwzględnie trzeba zobaczyć i zwiedzić przynajmniej kilka z wielu atrakcji turystycznych jakie oferuje, ale nie koniecznie warto zostawać tu na nocleg.
Miasto jest położne w dolinie górskiej, więc dojazd wijącymi się górskimi drogami trochę trwa, mimo niewielkich odległości na mapie np. od Bańskiej Bystrzycy, gdzie mieliśmy bazę. Droga częściowo otacza miasto górą, można więc znaleźć kilka miejsc ze świetną panoramą tego uroczego miasteczka - małego, ale wypełnionego zabytkami.
Przez jego środek biegnie główna ulica i wokół niej skoncentrowała się większość zabudowy. Ulica ta zaczyna się na wzniesieniu i cały czas opada w dół. Boczne uliczki także to wznoszą się, to opadają. Tak wiec poruszanie się po mieście nie jest łatwe, bo generalnie trudno zaleźć tu płaski teren.
W Bańskiej Szczawnicy wszystko kręci się tu dookoła górnictwa. Górnicze Muzeum zajmuje wiele zabytkowych budowli i muzeów, co ma ten plus, że plakaty informacyjne spotykane przy prawie każdej atrakcji od razu informują o cenach i dostępności poszczególnych obiektów.
My zaczęliśmy od muzeum mineralogicznego, ponieważ znajdowało się tuż przy miejscu gdzie zaparkowaliśmy. Jest to plac z pomnikiem Świętej Trójcy, charakterystyczne i bardzo często fotografowane miejsce. Z parkingami w mieście jest krucho, bo miejsca jest mało i obowiązuje płatna strefa, ale często nie ma parkometrów tylko opłata SMSowa, nie przydatna dla obcokrajowców. Jednak na tym placu, w którejś bramie czatuje parkingowy i jemu zapłaciliśmy haracz. Darmowego parkingu można szukać po zjechaniu główną ulicą w dół, już poza starówką. Daleko nie będzie, ale pod górę.
Przy muzeum jest niewielka sztolnia Michał i jest to przedsmak innych szybów kopalnianych, które można tu zwiedzać. Główne muzeum - skansen górniczy (Banske Muzeum v Prirode) połączony ze zwiedzaniem sztolni Bartłomiej leży kawałek od centrum i lepiej podjechać do niego autem (parking płatny). Po drodze mijamy bramę miejską z wieżą oraz tzw. Nowy Zamek - niewielką budowlę z 4 basztami postawioną w celu ochrony miasta przed Turkami, do dziś nieźle zachowaną z ekspozycją historyczną. Niedaleko skansenu jest też jeziorko rekreacyjne, ale akurat padało i nie chciało nam
się od niego jechać. Druga sztolnia udostępniona turystom to Glanzenberg. Wejście znajduje się w centrum miasta, na małym skwerku przy głównej ulicy. Niestety ustalono tutaj limity wiekowe (o ile pamiętam od 10 lat), więc nie mogliśmy wejść z synem. Warto wiedzieć, że 50-miniutowe zwiedzanie odbywa się bardzo rzadko, czasem 1 raz na dzień, a w niektóre dni w ogóle nie ma zejść.
Bańska Szczawnica posiada również Stary Zamek, położony na wzgórzu w samym centrum. Jest to niezwykle interesująca budowla łączącą warownię, kościół i XIII-wieczną kaplicę cmentarną. Dziś to wielka ruina z potężnymi fortyfikacjami.
Ostatnią atrakcją jaką zwiedziliśmy była drewniana ruchoma szopka, niedaleko gotyckiego kościoła w centrum. Więcej nie daliśmy rady, bo kilka kilometrów za miastem jest jeszcze rezydencja pałacowa cara Bułgarii - Svaty Anton, którą wybraliśmy zamiast ogrodu botanicznego przy Akademii Górniczej, Galerii J. Kollára ze sztuką od gotyku do współczesności (przy pomniku św. Trójcy) i Kammerhofu czyli zabytkowej kamienicy z kolejnym muzeum górniczym. Warto też ponoć odwiedzić słynną herbaciarnię ulokowaną w historycznym budynku o nazwie Klopacka (widać go dobrze, bo stoi na wzniesieniu i ma charakterystyczny wygląd wieży z drewnianym zwieńczeniem) oraz górujące nad miastem wzgórze Scharfenberg z 2 kościołami i XVIII-wieczną kalwarią (wydaje się, że to najlepszy punkt widokowy).
Oczywiście jest tu jeszcze kilka innych kościołów czy stylowych kamienic, ale przy tych wszystkich zabytkach trudno powiedzieć, że miasto jest szczególnie ładne, bo większość obiektów wymaga remontu, budynki są zeszpecone i zdewastowane. Widać że miasto bardzo powoli dźwiga się po 50 latach socjalistycznego zaniedbania i zacofania.
Bańska Szczawnica posiada też poważny mankament w postaci braku rynku czy jakiegokolwiek deptaka. Dziecka nie można nigdzie swobodnie wypuścić, bo wszędzie jeżdżą auta. Knajpek i restauracji jest niewiele i są rozsiane wzdłuż jezdni. Korzystaliśmy tylko z jednej - przy muzeum mineralogicznym i mogę ją polecić.
Tak więc miasto zrobiło na nas duże wrażenie, choć nie do końca przypadło do gustu. Jest to jednak z pewnością jedno z najciekawszych miejsc na Słowacji.
Miasto jest położne w dolinie górskiej, więc dojazd wijącymi się górskimi drogami trochę trwa, mimo niewielkich odległości na mapie np. od Bańskiej Bystrzycy, gdzie mieliśmy bazę. Droga częściowo otacza miasto górą, można więc znaleźć kilka miejsc ze świetną panoramą tego uroczego miasteczka - małego, ale wypełnionego zabytkami.
Przez jego środek biegnie główna ulica i wokół niej skoncentrowała się większość zabudowy. Ulica ta zaczyna się na wzniesieniu i cały czas opada w dół. Boczne uliczki także to wznoszą się, to opadają. Tak wiec poruszanie się po mieście nie jest łatwe, bo generalnie trudno zaleźć tu płaski teren.
W Bańskiej Szczawnicy wszystko kręci się tu dookoła górnictwa. Górnicze Muzeum zajmuje wiele zabytkowych budowli i muzeów, co ma ten plus, że plakaty informacyjne spotykane przy prawie każdej atrakcji od razu informują o cenach i dostępności poszczególnych obiektów.
My zaczęliśmy od muzeum mineralogicznego, ponieważ znajdowało się tuż przy miejscu gdzie zaparkowaliśmy. Jest to plac z pomnikiem Świętej Trójcy, charakterystyczne i bardzo często fotografowane miejsce. Z parkingami w mieście jest krucho, bo miejsca jest mało i obowiązuje płatna strefa, ale często nie ma parkometrów tylko opłata SMSowa, nie przydatna dla obcokrajowców. Jednak na tym placu, w którejś bramie czatuje parkingowy i jemu zapłaciliśmy haracz. Darmowego parkingu można szukać po zjechaniu główną ulicą w dół, już poza starówką. Daleko nie będzie, ale pod górę.
Przy muzeum jest niewielka sztolnia Michał i jest to przedsmak innych szybów kopalnianych, które można tu zwiedzać. Główne muzeum - skansen górniczy (Banske Muzeum v Prirode) połączony ze zwiedzaniem sztolni Bartłomiej leży kawałek od centrum i lepiej podjechać do niego autem (parking płatny). Po drodze mijamy bramę miejską z wieżą oraz tzw. Nowy Zamek - niewielką budowlę z 4 basztami postawioną w celu ochrony miasta przed Turkami, do dziś nieźle zachowaną z ekspozycją historyczną. Niedaleko skansenu jest też jeziorko rekreacyjne, ale akurat padało i nie chciało nam
się od niego jechać. Druga sztolnia udostępniona turystom to Glanzenberg. Wejście znajduje się w centrum miasta, na małym skwerku przy głównej ulicy. Niestety ustalono tutaj limity wiekowe (o ile pamiętam od 10 lat), więc nie mogliśmy wejść z synem. Warto wiedzieć, że 50-miniutowe zwiedzanie odbywa się bardzo rzadko, czasem 1 raz na dzień, a w niektóre dni w ogóle nie ma zejść.
Bańska Szczawnica posiada również Stary Zamek, położony na wzgórzu w samym centrum. Jest to niezwykle interesująca budowla łączącą warownię, kościół i XIII-wieczną kaplicę cmentarną. Dziś to wielka ruina z potężnymi fortyfikacjami.
Ostatnią atrakcją jaką zwiedziliśmy była drewniana ruchoma szopka, niedaleko gotyckiego kościoła w centrum. Więcej nie daliśmy rady, bo kilka kilometrów za miastem jest jeszcze rezydencja pałacowa cara Bułgarii - Svaty Anton, którą wybraliśmy zamiast ogrodu botanicznego przy Akademii Górniczej, Galerii J. Kollára ze sztuką od gotyku do współczesności (przy pomniku św. Trójcy) i Kammerhofu czyli zabytkowej kamienicy z kolejnym muzeum górniczym. Warto też ponoć odwiedzić słynną herbaciarnię ulokowaną w historycznym budynku o nazwie Klopacka (widać go dobrze, bo stoi na wzniesieniu i ma charakterystyczny wygląd wieży z drewnianym zwieńczeniem) oraz górujące nad miastem wzgórze Scharfenberg z 2 kościołami i XVIII-wieczną kalwarią (wydaje się, że to najlepszy punkt widokowy).
Oczywiście jest tu jeszcze kilka innych kościołów czy stylowych kamienic, ale przy tych wszystkich zabytkach trudno powiedzieć, że miasto jest szczególnie ładne, bo większość obiektów wymaga remontu, budynki są zeszpecone i zdewastowane. Widać że miasto bardzo powoli dźwiga się po 50 latach socjalistycznego zaniedbania i zacofania.
Bańska Szczawnica posiada też poważny mankament w postaci braku rynku czy jakiegokolwiek deptaka. Dziecka nie można nigdzie swobodnie wypuścić, bo wszędzie jeżdżą auta. Knajpek i restauracji jest niewiele i są rozsiane wzdłuż jezdni. Korzystaliśmy tylko z jednej - przy muzeum mineralogicznym i mogę ją polecić.
Tak więc miasto zrobiło na nas duże wrażenie, choć nie do końca przypadło do gustu. Jest to jednak z pewnością jedno z najciekawszych miejsc na Słowacji.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
5 lat
Data pobytu
maj 2013
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.