Skomentuj relację

Split to jedno z tych miejsc, które obowiązkowo trzeba zobaczyć, a przewodniki w tym przypadku zawierają wszystko co trzeba. 
Wpisaną na listę Unesco starówkę tworzy starożytny pałac cesarza Dioklecjana z III/IV wieku. Dziś jest on przekształcony i zamieniony częściowo na muzeum, a  częściowo zamieszkiwany przez kilka tysięcy ludzi! Trudno uwierzyć, że ulice całkiem sporej  starówki to dawne korytarze cesarskiego pałacu. Sam spacer nimi i odkrywanie ciekawych miejsc oraz widoków jest już niezapomnianą atrakcją. Ogrom pałacu najlepiej dostrzec z góry. Umożliwia to wysoka dzwonnica katedralna. Wspinaczka w tłumie ludzi może być trochę męcząca, ale widok jest wspaniały.
Aby dogłębnie poznać pałac Dioklecjana, absolutnie nie należy pomijać podziemi, w których częściowo funkcjonuje dziś bazar. Nawet jeśli kogoś nie fascynują mury sprzed 17 stuleci, to nie ma lepszej ochłody w upalne dni, a można przy okazji zobaczyć trochę interesujących rzeczy. Dzieciom taka sceneria też powinna się podobać.  Z przejazdem wózkiem nie ma problemu. Wejście z boku bazaru.
Poza murami pałacu, od strony morza ciągnie się promenada zapełniona kawiarniami. Poza wrażeniami wizualnymi Split cenię za to, że zawsze coś tam się dzieje. Byłem 3 razy w środku tygodnia po sezonie i wieczorem na promenadzie oraz na perystylu (dziedziniec pałacu przy katedrze) za każdym razem odbywały się jakieś koncerty. Dlatego planując przyjazd do Splitu koniecznie trzeba zostać do zmroku i posłuchać wieczornego koncertu fortepianowego (albo innego) na perystylu popijając pyszną kawę roznoszoną przez kelnerów po całym placu.
Z praktycznych informacji dodam, że kantor koło baszty więziennej na Trg Braće Radić miał najwyższy kurs euro jaki widziałem podczas całego pobytu w Chorwacji. Nawet banki tak dobrze nie płaciły.