Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Rejs odbyliśmy katamaranem Wodniczka. Nie wiem jak wygląda sytuacja obecnie, gdy pojawiła się konkurencja, jednak rok temu trzeba było zapisywać z wyprzedzeniem, bo choć rejsy organizowane były po kilka dziennie, to turyści indywidualni mieli do dyspozycji tylko 2 dni: wtorki i piątki. Gdy poszedłem do biura przy promenadzie świnoujskiej w niedzielę, wolne terminy były już tylko w piątek.
Łódź wypływa z portu na wyspie Karsibór, więc nocując w Świnoujściu trzeba wyjechać z zapasem czasowym na przeprawę promową. Dla spóźnialskich organizatorzy byli jednak łaskawi - chwilę czekaliśmy na kilka osób. Trasa rejsu wiedzie przez malownicze tereny, katamaran ma napęd hybrydowy i nie hałasuje, jest więc przyjemnie, a widoki urokliwe.
Całkowicie zapełniona łódź nie jest przepełniona - było w miarę wygodnie, a dzieciaki miały miejsce na ruch. Najpierw płyniemy szerokim korytem wzdłuż Karsiboru, potem robimy dużą pętle pośród szuwarów, mokradeł i wysypek delty Świny i wracamy odcinkiem pokonywanym na początku. Kapitan ciekawie opowiada o tym co widzimy, o Świnoujściu i okolicznych atrakcjach (z tego powodu warto wybrać się w rejs na początku pobytu, my wiele z tego nie wynieśliśmy, bo już praktycznie wszystko zwiedziliśmy). Wskazuje też charakterystyczne dla delty ptaki gdy jakiś pojawi się w polu widzenia. Okolicę ogląda się przez szyby łodzi albo otwarte okna, o ile emeryci nie zaczną narzekać na przeciągi - lepiej siadać jak najdalej od nich.
Po drodze jest jeden przystanek - pod koniec pętli płynie się wzdłuż zabudowań i tam przy jednym z pomostów zatrzymujemy się, chyba w jakimś gospodarstwie agroturystycznym. Gospodarz wykłada na stoliku zdrową żywność własnej produkcji (ser, kozie mleko itp.). Było to całkiem smaczne i popyt okazał większy niż podaż. Jednak największą atrakcją było stadko małych kotów. Wszystkie dzieci miały radochę. W drodze powrotnej można było zrobić sobie zdjęcie w czapce kapitańskiej i z lornetką za sterami, z czego skorzystała większość pasażerów. Całość trwałą niecałe 2 godziny.
I wszytko byłoby fajnie, poza dwiema kwestiami - wysoką ceną oraz niską łodzią. Posiada ona drabinę na dach, gdzie są rozłożone pufy. Mieści się tam może z 5 osób, ale nie każdy może wejść, ponieważ jest to dosyć niebezpieczne (nie pozwalają wchodzić osobom w klapkach oraz dzieciom). Niestety, okazuje się że dopiero z dachu możemy w pełni podziwiać uroki okolicy i kto o tym wiedział od razu zajął sobie tam miejsca, więc pozostało tylko tymczasowe miejsce przy drabince. Wchodziliśmy tam z żoną na zmianę na krótki czas i zgodnie stwierdziliśmy, że na górze to całkiem inny rejs, choć nie pozbawiony minusów, bo tracimy informacje przekazywane przez kapitana.
Łódź wypływa z portu na wyspie Karsibór, więc nocując w Świnoujściu trzeba wyjechać z zapasem czasowym na przeprawę promową. Dla spóźnialskich organizatorzy byli jednak łaskawi - chwilę czekaliśmy na kilka osób. Trasa rejsu wiedzie przez malownicze tereny, katamaran ma napęd hybrydowy i nie hałasuje, jest więc przyjemnie, a widoki urokliwe.
Całkowicie zapełniona łódź nie jest przepełniona - było w miarę wygodnie, a dzieciaki miały miejsce na ruch. Najpierw płyniemy szerokim korytem wzdłuż Karsiboru, potem robimy dużą pętle pośród szuwarów, mokradeł i wysypek delty Świny i wracamy odcinkiem pokonywanym na początku. Kapitan ciekawie opowiada o tym co widzimy, o Świnoujściu i okolicznych atrakcjach (z tego powodu warto wybrać się w rejs na początku pobytu, my wiele z tego nie wynieśliśmy, bo już praktycznie wszystko zwiedziliśmy). Wskazuje też charakterystyczne dla delty ptaki gdy jakiś pojawi się w polu widzenia. Okolicę ogląda się przez szyby łodzi albo otwarte okna, o ile emeryci nie zaczną narzekać na przeciągi - lepiej siadać jak najdalej od nich.
Po drodze jest jeden przystanek - pod koniec pętli płynie się wzdłuż zabudowań i tam przy jednym z pomostów zatrzymujemy się, chyba w jakimś gospodarstwie agroturystycznym. Gospodarz wykłada na stoliku zdrową żywność własnej produkcji (ser, kozie mleko itp.). Było to całkiem smaczne i popyt okazał większy niż podaż. Jednak największą atrakcją było stadko małych kotów. Wszystkie dzieci miały radochę. W drodze powrotnej można było zrobić sobie zdjęcie w czapce kapitańskiej i z lornetką za sterami, z czego skorzystała większość pasażerów. Całość trwałą niecałe 2 godziny.
I wszytko byłoby fajnie, poza dwiema kwestiami - wysoką ceną oraz niską łodzią. Posiada ona drabinę na dach, gdzie są rozłożone pufy. Mieści się tam może z 5 osób, ale nie każdy może wejść, ponieważ jest to dosyć niebezpieczne (nie pozwalają wchodzić osobom w klapkach oraz dzieciom). Niestety, okazuje się że dopiero z dachu możemy w pełni podziwiać uroki okolicy i kto o tym wiedział od razu zajął sobie tam miejsca, więc pozostało tylko tymczasowe miejsce przy drabince. Wchodziliśmy tam z żoną na zmianę na krótki czas i zgodnie stwierdziliśmy, że na górze to całkiem inny rejs, choć nie pozbawiony minusów, bo tracimy informacje przekazywane przez kapitana.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
5 lat
Data pobytu
lipiec 2013
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.