Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
Fort Gerharda był naszym drugim odwiedzonym fortem w Świnoujściu. Nie da się do niego dojść pieszo, ponieważ trzeba pokonać Świnę, więc podjechaliśmy autem (można rowerem - jest szlak). Mieści się on tuż przy latarni morskiej więc warto zarezerwować czas na obie atrakcje.
Widać tu większą dbałość o formę niż w forcie zachodnim - przybywających wita wartownik stojący w pełnym rynsztunku przy biało - czarnej budce, a biletem jest stylizowana przepustka z niemiecką pieczęcią. Turyści mają więc możliwość lepszego wczucia się w klimat pruskiej twierdzy. Tuż za bramą mamy przykład okopu, do którego można wejść i poczuć się jak żołnierz frontowy. Jest to chyba współczesny twór, ale wygląda jak prawdziwy, wyłożony deskami, z pomieszczeniami i karabinem maszynowym, no i jest całkiem długi - w sam raz do i biegania dla dzieciaków.
Z kolei nad fosą wiszą sznury i kto to chce może spróbować swych sił w przechodzeniu po linie nad fosą.
Zwiedzanie ułatwia plan otrzymywany z biletem, na którym są zaznaczone poszczególne elementy twierdzy. Trasa jest podobna do fortu zachodniego - oglądamy opuszczone wnętrza, kazamaty, działobitnie itp. Jest podobnie urządzone ciekawe muzeum z militariami i licznymi manekinami (i tajnym przejściem), a także ruchome działa przeciwlotnicze (mniejsza liczba niż w zachodnim), które turyści mogą obsługiwać i które oczywiście są oblegane przez dzieci.
Forty jednak różnią się na tyle że warto zobaczyć oba, tym bardziej że są bardzo dobrze zorganizowane i nikt nie powinien się tu nudzić. Wyglądają nieco inaczej - Gerharda wydaje się masywniejszy, posiada wyższy główny budynek - redutę, widać dokładnie fosę, utworzono wspomniane okopy, których jest sumie ze 3, z wału jest dobry widok na kawałek portu (podczas naszej obecności tuż obok zacumował wielki statek pod grecką banderą i oglądaliśmy rozładunek), mieszka tu stadko kóz, przechadzają się ludzie w pruskich strojach. Nie ma za to charakterystycznej, wysokiej budowli jak bunkier dowodzenia i brak tu infrastruktury - malutki bar jest tylko przy latarni morskiej.
Interesująco wygląda oferta zwiedzania fortu jako rekrut czyli pruski żołdak urządza nam szkolenie, a przy okazji oprowadza po obiekcie, ale niestety nikt nam tego nie zaproponował. Widzieliśmy jakąś musztrowaną grupę dzieciaków, więc myśleliśmy że jest to skierowane do grup zorganizowanych, ale okazuje się że nie tylko. Na pewno musi być jednak większa grupa chętnych, a my byliśmy pod koniec dnia i zwiedzających było jak na lekarstwo, więc trochę żałujemy...
Widać tu większą dbałość o formę niż w forcie zachodnim - przybywających wita wartownik stojący w pełnym rynsztunku przy biało - czarnej budce, a biletem jest stylizowana przepustka z niemiecką pieczęcią. Turyści mają więc możliwość lepszego wczucia się w klimat pruskiej twierdzy. Tuż za bramą mamy przykład okopu, do którego można wejść i poczuć się jak żołnierz frontowy. Jest to chyba współczesny twór, ale wygląda jak prawdziwy, wyłożony deskami, z pomieszczeniami i karabinem maszynowym, no i jest całkiem długi - w sam raz do i biegania dla dzieciaków.
Z kolei nad fosą wiszą sznury i kto to chce może spróbować swych sił w przechodzeniu po linie nad fosą.
Zwiedzanie ułatwia plan otrzymywany z biletem, na którym są zaznaczone poszczególne elementy twierdzy. Trasa jest podobna do fortu zachodniego - oglądamy opuszczone wnętrza, kazamaty, działobitnie itp. Jest podobnie urządzone ciekawe muzeum z militariami i licznymi manekinami (i tajnym przejściem), a także ruchome działa przeciwlotnicze (mniejsza liczba niż w zachodnim), które turyści mogą obsługiwać i które oczywiście są oblegane przez dzieci.
Forty jednak różnią się na tyle że warto zobaczyć oba, tym bardziej że są bardzo dobrze zorganizowane i nikt nie powinien się tu nudzić. Wyglądają nieco inaczej - Gerharda wydaje się masywniejszy, posiada wyższy główny budynek - redutę, widać dokładnie fosę, utworzono wspomniane okopy, których jest sumie ze 3, z wału jest dobry widok na kawałek portu (podczas naszej obecności tuż obok zacumował wielki statek pod grecką banderą i oglądaliśmy rozładunek), mieszka tu stadko kóz, przechadzają się ludzie w pruskich strojach. Nie ma za to charakterystycznej, wysokiej budowli jak bunkier dowodzenia i brak tu infrastruktury - malutki bar jest tylko przy latarni morskiej.
Interesująco wygląda oferta zwiedzania fortu jako rekrut czyli pruski żołdak urządza nam szkolenie, a przy okazji oprowadza po obiekcie, ale niestety nikt nam tego nie zaproponował. Widzieliśmy jakąś musztrowaną grupę dzieciaków, więc myśleliśmy że jest to skierowane do grup zorganizowanych, ale okazuje się że nie tylko. Na pewno musi być jednak większa grupa chętnych, a my byliśmy pod koniec dnia i zwiedzających było jak na lekarstwo, więc trochę żałujemy...
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
5 lat
Data pobytu
lipiec 2013
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.