Skomentuj relację

Atrakcja położona w spokojnej miejscowości na uboczu głównych dróg. Duże obszarowo gospodarstwo zwiedza się przy pomocy traktora ciągnącego wóz z turystami. Pomysł na takie safari niezły, realizacja także, choć nie bez mankamentów.
Teren jest pagórkowaty, drogi polne, więc na wozie trzęsie niemiłosiernie, dla jednych już samo to może być atrakcją dla innych nie koniecznie. Wóz zatrzymuje się w kilku punktach, tam gdzie akurat przebywają jakiś zwierzęta. Są to stada danieli , jeleni, konie, tarpany i bydło, ale dość egzotyczne. Przewodnik bardzo miły, sypie anegdotami i sporo opowiada o zwierzętach.
A te są oswojone, chętnie przychodzą po karmę, którą można zakupić wraz z biletem. Dają się dotykać i głaskać, choć nie wszystkie.
Kontakt ze zwierzakami cieszy każdego, zwłaszcza dzieci, niestety wszystko musi się odbywać z wozu - nie można z niego wysiadać.
Gospodarstwo jest otoczone przez jeziora, w jego obrębie również jest staw i mokradła, wiec z oddali oglądaliśmy żurawie, czaple, łabędzie z małymi. Przydała się lornetka. Całość trwałą dokładnie 1 godzinę.
Dla mieszczuchów jest to na pewno ciekawe miejsce, ale dla osób mających do czynienia ze zwierzętami na wsi - zupełnie nie.
Wraz z Safari reklamowany jest także tubing - zjazd na pontonie po plastikowym torze. Myśleliśmy, że obiekt będzie tętnić życiem jak w innych miejscach z taką atrakcją. Dzieci były napalone i tu spotkało nas wielkie rozczarowanie. Okazało się, że tubing jest standardowo zamknięty i nawet nikt nie zachęca do skorzystania z niego. Można go ewentualnie włączyć, ale jedynie dla dzieci od 8 lat. Trudno zrozumieć czemu na innych torach mogą zjeżdżać młodsze dzieci, same albo z opiekunem, a tutaj nie.
Zabawa tylko starszego dziecka nie miała sensu, wiec opuściliśmy Okrągłe w średnich nastrojach...