Skomentuj relację
Ocena atrakcji
3.5
Zgodnie ze sloganami reklamowymi to "największa atrakcja Mazur". Szkoda, że tylko obszarowo, bo jakościowo i organizacyjnie nie wypada za dobrze. Wg mnie lepiej określa ją inny slogan: "dużo chodzenia, mało oglądania".
To że po twierdzy prowadzą 3 szlaki dowiadujemy się... 100 metrów od wejścia! Z jakiegoś powodu billboardy informacyjne nie można powiesić tuż za bramą, a dopiero w oddali na dziedzińcu (jeśli jednak gdzieś ta informacja wisi przy wejściu, to jest niezauważalna).
My poszliśmy najdłuższym zielonym, ale nie od początku, bo start jest tuż za bramą po prawej schodkami na wał. Zobaczyliśmy to dopiero wychodząc z obiektu, bo oznaczenia są widoczne tylko dla mających oczy z tyłu głowy.
Zwiedzanie polega na spacerze po ścieżkach i wałach twierdzy od czasu do czasu mijając jakiś budynek zamknięty na głucho albo plac, na którym nic nie ma. Brak ławek i tabliczek z opisami. Ciekawiej robi się dopiero gdy schodzimy w dół i idziemy wzdłuż zewnętrznych murów oraz przez schrony. Tu w końcu poczuliśmy atmosferę zabytkowej twierdzy, pojawiły się też tabliczki z krótkimi opisami. Można było się w końcu zorientować co zwiedzamy i w którym miejscu twierdzy jesteśmy. Jednak widoki wkrótce zaczęły się powtarzać i nużyć. Brakuje zagospodarowania budowli, jakichś aranżacji, ciekawostek. W jednym schronie widać w podłożu zagadkowe otwory i aż prosi się o wyjaśnienie co to było, ale nic takiego nie ma. Jeśli pojawia się jakieś zejście do podziemi to zawsze zakratowane. Po dotarciu do Bramy Wodnej zeszliśmy ze szlaku, bo znudzone dzieci miały już dość. I to był dobry krok, bo tu jest atrakcyjniejsza część twierdzy. Wielka piekarnia z resztkami pieców, po której można trochę pokrążyć (przydają się latarki), wraz z sąsiednim budynkiem tworzą klimatyczną alejkę.
Potem postanowiliśmy odwiedzić już tylko odrestaurowane budynki, by zobaczyć urządzone w nich wystawy. Są bardzo przeciętne, wykonane dość chaotycznie i bez inwencji. W Laboratorium Prochowym umieszczono głównie militaria, przedmioty nie są ustawione chronologicznie lecz wymieszano je bez sensu . Jest interesująca rekonstrukcja okopu, ale o co chodziło autorowi stanowiska z kociołkiem na ogniu, kolekcją butelek wyłowionych z rzeki i tablicą z grobu jakiegoś Sowieta??
Funkcjonuje tu też mała salka kinowa z wywieszką informującą o 14 filmach puszczanych w kółko. Miło byłoby odpocząć i dowiedzieć się czegoś ciekawego o tej twierdzy, ale kino nie działało. Inny zagospodarowanym budynkiem jest stajnia z wozownią. Tutaj postawiono wreszcie kilka manekinów, są konie, jest kuchnia polowa na wozie ze zwisającymi menażkami. Mogłoby to zatrzymać zwiedzających na dłużej gdyby pokazano jak żołnierze z tego korzystali, ale nie ma nic, żadnego filmiku, zdjęcia, nawet tabliczki informacyjnej. Niedaleko stoi intrygujący budynek będący dawną Stacją gołębi pocztowych, który powinien oferować jakieś atrakcje, ale niestety, w Boyen to zwykły zdewastowany dom z wybitymi oknami.
Trzeci obiekt ekspozycyjny to Warsztat Zbrojmistrza, w którym jest tylko jedna interesująca wystawa - czapek wojskowych różnych typów wojsk (zwraca uwagę oryginalne nakrycie głowy Afrika Corps z okularami). Obok plac zabaw z torem przeszkód i to zasługuje na pochwałę. Ostatni budynek z największą ekspozycją jest w koszarowcu przy bramie. Mamy tu miszmasz, w każdej salce coś innego, często nie związanego z twierdzą, ale można znaleźć ciekawe rzeczy. Najważniejsza jest makieta twierdzy, bo pozwala zobaczyć jak fortyfikacja wyglądała w całości, gdy pełniła funkcje militarne.
Przy koszarowcu jest jeszcze jedno godne uwagi miejsce - betonowy korytarz do punktu obserwacyjnego, który wcześniej widzieliśmy w innym miejscu z góry - taka namiastka podziemi.
Wychodząc z twierdzy uświadomiliśmy sobie, że nikt z nas nie wie nawet skąd wzięła się nazwa Boyen, jaką rolę budowla odegrała, czy była wykorzystywana podczas działań wojennych itp. Spędziliśmy tu parę godzin i nie przekazano nam w żaden sposób podstawowych informacji o tym miejscu! To wiele mówi o organizacji zwiedzania i zarządcach zabytku.
W obecnej postaci twierdza to niewykorzystany potencjał. Ma atrakcyjnie położenie między jeziorami, ale jest tak zarośnięta, że nie ma stąd żadnych widoków na okolicę. Brakowało mi też możliwości spojrzenia z góry na całość fortyfikacji, chodząc po ścieżkach między krzakami, w towarzystwie insektów trudno sobie wyobrazić jak kiedyś wyglądała i funkcjonowała.
Budynki są zniszczone, opuszczone, zwykle zamknięte, więc po prostu nieciekawe. Nie pomyślano o aranżacjach (np. z manekinami, czym ożywiono pobliskie Mamerki), podziemne korytarze są niedostępne, o wykorzystaniu multimediów szkoda wspominać. Istniejące wystawy nie zachwycają, ale dobrze że w ogóle są. Za to trasa wzdłuż murów fajna, ale po jakimś czasie staje się monotonna, bo cały czas oglądamy to samo. Zabytek jest podobno stopniowo rewitalizowany, może więc w przyszłości jego atrakcyjność wzrośnie.
Mimo to, spacer po twierdzy nie jest kosztowny i może okazać się w miarę przyjemny, jeśli nie pali słońce i obniżymy oczekiwania do minimum. Ja miałem zdecydowanie za duże....
To że po twierdzy prowadzą 3 szlaki dowiadujemy się... 100 metrów od wejścia! Z jakiegoś powodu billboardy informacyjne nie można powiesić tuż za bramą, a dopiero w oddali na dziedzińcu (jeśli jednak gdzieś ta informacja wisi przy wejściu, to jest niezauważalna).
My poszliśmy najdłuższym zielonym, ale nie od początku, bo start jest tuż za bramą po prawej schodkami na wał. Zobaczyliśmy to dopiero wychodząc z obiektu, bo oznaczenia są widoczne tylko dla mających oczy z tyłu głowy.
Zwiedzanie polega na spacerze po ścieżkach i wałach twierdzy od czasu do czasu mijając jakiś budynek zamknięty na głucho albo plac, na którym nic nie ma. Brak ławek i tabliczek z opisami. Ciekawiej robi się dopiero gdy schodzimy w dół i idziemy wzdłuż zewnętrznych murów oraz przez schrony. Tu w końcu poczuliśmy atmosferę zabytkowej twierdzy, pojawiły się też tabliczki z krótkimi opisami. Można było się w końcu zorientować co zwiedzamy i w którym miejscu twierdzy jesteśmy. Jednak widoki wkrótce zaczęły się powtarzać i nużyć. Brakuje zagospodarowania budowli, jakichś aranżacji, ciekawostek. W jednym schronie widać w podłożu zagadkowe otwory i aż prosi się o wyjaśnienie co to było, ale nic takiego nie ma. Jeśli pojawia się jakieś zejście do podziemi to zawsze zakratowane. Po dotarciu do Bramy Wodnej zeszliśmy ze szlaku, bo znudzone dzieci miały już dość. I to był dobry krok, bo tu jest atrakcyjniejsza część twierdzy. Wielka piekarnia z resztkami pieców, po której można trochę pokrążyć (przydają się latarki), wraz z sąsiednim budynkiem tworzą klimatyczną alejkę.
Potem postanowiliśmy odwiedzić już tylko odrestaurowane budynki, by zobaczyć urządzone w nich wystawy. Są bardzo przeciętne, wykonane dość chaotycznie i bez inwencji. W Laboratorium Prochowym umieszczono głównie militaria, przedmioty nie są ustawione chronologicznie lecz wymieszano je bez sensu . Jest interesująca rekonstrukcja okopu, ale o co chodziło autorowi stanowiska z kociołkiem na ogniu, kolekcją butelek wyłowionych z rzeki i tablicą z grobu jakiegoś Sowieta??
Funkcjonuje tu też mała salka kinowa z wywieszką informującą o 14 filmach puszczanych w kółko. Miło byłoby odpocząć i dowiedzieć się czegoś ciekawego o tej twierdzy, ale kino nie działało. Inny zagospodarowanym budynkiem jest stajnia z wozownią. Tutaj postawiono wreszcie kilka manekinów, są konie, jest kuchnia polowa na wozie ze zwisającymi menażkami. Mogłoby to zatrzymać zwiedzających na dłużej gdyby pokazano jak żołnierze z tego korzystali, ale nie ma nic, żadnego filmiku, zdjęcia, nawet tabliczki informacyjnej. Niedaleko stoi intrygujący budynek będący dawną Stacją gołębi pocztowych, który powinien oferować jakieś atrakcje, ale niestety, w Boyen to zwykły zdewastowany dom z wybitymi oknami.
Trzeci obiekt ekspozycyjny to Warsztat Zbrojmistrza, w którym jest tylko jedna interesująca wystawa - czapek wojskowych różnych typów wojsk (zwraca uwagę oryginalne nakrycie głowy Afrika Corps z okularami). Obok plac zabaw z torem przeszkód i to zasługuje na pochwałę. Ostatni budynek z największą ekspozycją jest w koszarowcu przy bramie. Mamy tu miszmasz, w każdej salce coś innego, często nie związanego z twierdzą, ale można znaleźć ciekawe rzeczy. Najważniejsza jest makieta twierdzy, bo pozwala zobaczyć jak fortyfikacja wyglądała w całości, gdy pełniła funkcje militarne.
Przy koszarowcu jest jeszcze jedno godne uwagi miejsce - betonowy korytarz do punktu obserwacyjnego, który wcześniej widzieliśmy w innym miejscu z góry - taka namiastka podziemi.
Wychodząc z twierdzy uświadomiliśmy sobie, że nikt z nas nie wie nawet skąd wzięła się nazwa Boyen, jaką rolę budowla odegrała, czy była wykorzystywana podczas działań wojennych itp. Spędziliśmy tu parę godzin i nie przekazano nam w żaden sposób podstawowych informacji o tym miejscu! To wiele mówi o organizacji zwiedzania i zarządcach zabytku.
W obecnej postaci twierdza to niewykorzystany potencjał. Ma atrakcyjnie położenie między jeziorami, ale jest tak zarośnięta, że nie ma stąd żadnych widoków na okolicę. Brakowało mi też możliwości spojrzenia z góry na całość fortyfikacji, chodząc po ścieżkach między krzakami, w towarzystwie insektów trudno sobie wyobrazić jak kiedyś wyglądała i funkcjonowała.
Budynki są zniszczone, opuszczone, zwykle zamknięte, więc po prostu nieciekawe. Nie pomyślano o aranżacjach (np. z manekinami, czym ożywiono pobliskie Mamerki), podziemne korytarze są niedostępne, o wykorzystaniu multimediów szkoda wspominać. Istniejące wystawy nie zachwycają, ale dobrze że w ogóle są. Za to trasa wzdłuż murów fajna, ale po jakimś czasie staje się monotonna, bo cały czas oglądamy to samo. Zabytek jest podobno stopniowo rewitalizowany, może więc w przyszłości jego atrakcyjność wzrośnie.
Mimo to, spacer po twierdzy nie jest kosztowny i może okazać się w miarę przyjemny, jeśli nie pali słońce i obniżymy oczekiwania do minimum. Ja miałem zdecydowanie za duże....
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
5 i 13 lat
Data pobytu
lipiec 2021
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.