Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
Ćmielowskie muzeum dobrze promuje się wokół JuraParku w Bałtowie, więc liczyliśmy z żoną, że mało atrakcyjny dla dzieci temat zostanie ciekawie zaprezentowany także dla nich. Budynek mieści się przy głównej drodze przelotowej przez miasto. Parking jest darmowy.
Do wyboru są dwa rodzaje karnetów lub trzy osobne bilety. W tej chwili nie pamiętam już jakie bilety czy karnety kupiliśmy, bo patrząc na obecny cennik nie da się dopasować tego co otrzymaliśmy i widzieliśmy do żadnej opcji. Chyba pani z kasy nam coś zaoferowała i to nam odpowiadało. Pamiętam jednak, że kosztowało niemało.
Zaczęliśmy od historii czyli wystawy starej porcelany. Prezentowane są chronologicznie pojedyncze sztuki jak i całe komplety porcelany od XVII wieku do XX-wiecznych klasycznych i awangardowych projektów. Są też bardzo fajne figurki, dzieciakom szczególnie podobały się fantazyjne postacie zwierząt. Ciekawostką są podróbki zestawione z oryginałami. Eksponaty umieszczone są w oświetlonych gablotach w ścianie, a oprowadza przewodnik. W tej części stoi też współczesny piec do wypalania ceramiki. Niejako przedłużeniem tej wystawy jest sklep - wzorcownia fabryki, gdzie prezentowane jest jeszcze więcej egzemplarzy ćmielowskiej porcelany. Można zobaczyć podarunki wytwarzane w Ćmielowie dla papieża czy prezydenta USA, a nawet porcelanowe nocniki! Większość produktów można kupić, ale ceny zwalają z nóg.
Druga część muzeum to Galeria sztuki współczesnej van Rij w wielkiej hali produkcyjnej. Wzbranialiśmy się przed nią, ale że i tak była wliczona w cenę to poszliśmy. I bardzo dobrze, bo była to najciekawsza wystawa współczesnej sztuki jaką dotąd widzieliśmy. Wystawiane były bardzo oryginalne eksponaty np. rzeźby powstałe z połączenia drewna, metalu i szkła, genialne obrazy tworzone za pomocą ognia i kolekcja obrazów porcelanowych pt. Małpy Europy, gdzie każdy rysunek z małpą przedstawia jakąś nację, którą można odgadywać.
Podobało nam się to, ale atrakcji dla maluchów było jak dotąd tyle co nic i syn był już znudzony. Na szczęście dalej było już lepiej. Weszliśmy do ogromnego pieca, w którym kiedyś wypalało się ceramikę. Tutaj sporo dowiedzieliśmy o procesie powstawania porcelany, na projektorze puszczany jest film z cyklu "Zaproszenie" Wojciecha Nowakowskiego odwiedzającego Ćmielów. Okazuje się, że jest to zaskakująco fascynujący temat, a wysokie ceny porcelany przestają dziwić po zapoznaniu się z kosztami jej wytwarzania.
Następnie przeszliśmy do części praktycznej zwiedzania. Wraz z przewodniczką przerabialiśmy poszczególne etapy powstawania porcelanowej figurki. Składało się to z paru stanowisk, na których można było wszystkiego dotykać i samemu próbować swoich sił przy niektórych czynnościach. To już angażuje dzieci (dorosłych też) całkowicie i jest super zabawą. Przewodniczka przedstawia różnicę między porcelaną a fajansem, zdradza tajniki
zdobienia produktów końcowych np. złotem i ich sygnowania. W ramach zakupionego biletu otrzymaliśmy porcelanowe kubki, średniej wielkości. Pamiątka fajna, choć nie są one jakiejś specjalnej urody. Patrząc na cennik muzeum, kubki dodawane są do najdroższego karnetu obejmującego warsztaty ceramiczne, w których nie uczestniczyliśmy, dlatego nie wiem jaki rodzaj biletu nam sprzedano. Ogólnie całe zwiedzanie muzeum i sklepu trwało prawie 1,5 godziny, wrażenia mieliśmy bardzo pozytywne, oby więcej było takich muzeów, choć ceny mogłyby być niższe.
Na koniec poszliśmy do stylowej kawiarni, w której m.in. można napić się najdroższego gatunku kawy na świecie. Nie próbowaliśmy jej, bo już zwykła kawa jest tam wystarczająco droga, ale podawana w pięknej ćmielowskiej filiżance smakuje wyśmienicie.
Do wyboru są dwa rodzaje karnetów lub trzy osobne bilety. W tej chwili nie pamiętam już jakie bilety czy karnety kupiliśmy, bo patrząc na obecny cennik nie da się dopasować tego co otrzymaliśmy i widzieliśmy do żadnej opcji. Chyba pani z kasy nam coś zaoferowała i to nam odpowiadało. Pamiętam jednak, że kosztowało niemało.
Zaczęliśmy od historii czyli wystawy starej porcelany. Prezentowane są chronologicznie pojedyncze sztuki jak i całe komplety porcelany od XVII wieku do XX-wiecznych klasycznych i awangardowych projektów. Są też bardzo fajne figurki, dzieciakom szczególnie podobały się fantazyjne postacie zwierząt. Ciekawostką są podróbki zestawione z oryginałami. Eksponaty umieszczone są w oświetlonych gablotach w ścianie, a oprowadza przewodnik. W tej części stoi też współczesny piec do wypalania ceramiki. Niejako przedłużeniem tej wystawy jest sklep - wzorcownia fabryki, gdzie prezentowane jest jeszcze więcej egzemplarzy ćmielowskiej porcelany. Można zobaczyć podarunki wytwarzane w Ćmielowie dla papieża czy prezydenta USA, a nawet porcelanowe nocniki! Większość produktów można kupić, ale ceny zwalają z nóg.
Druga część muzeum to Galeria sztuki współczesnej van Rij w wielkiej hali produkcyjnej. Wzbranialiśmy się przed nią, ale że i tak była wliczona w cenę to poszliśmy. I bardzo dobrze, bo była to najciekawsza wystawa współczesnej sztuki jaką dotąd widzieliśmy. Wystawiane były bardzo oryginalne eksponaty np. rzeźby powstałe z połączenia drewna, metalu i szkła, genialne obrazy tworzone za pomocą ognia i kolekcja obrazów porcelanowych pt. Małpy Europy, gdzie każdy rysunek z małpą przedstawia jakąś nację, którą można odgadywać.
Podobało nam się to, ale atrakcji dla maluchów było jak dotąd tyle co nic i syn był już znudzony. Na szczęście dalej było już lepiej. Weszliśmy do ogromnego pieca, w którym kiedyś wypalało się ceramikę. Tutaj sporo dowiedzieliśmy o procesie powstawania porcelany, na projektorze puszczany jest film z cyklu "Zaproszenie" Wojciecha Nowakowskiego odwiedzającego Ćmielów. Okazuje się, że jest to zaskakująco fascynujący temat, a wysokie ceny porcelany przestają dziwić po zapoznaniu się z kosztami jej wytwarzania.
Następnie przeszliśmy do części praktycznej zwiedzania. Wraz z przewodniczką przerabialiśmy poszczególne etapy powstawania porcelanowej figurki. Składało się to z paru stanowisk, na których można było wszystkiego dotykać i samemu próbować swoich sił przy niektórych czynnościach. To już angażuje dzieci (dorosłych też) całkowicie i jest super zabawą. Przewodniczka przedstawia różnicę między porcelaną a fajansem, zdradza tajniki
zdobienia produktów końcowych np. złotem i ich sygnowania. W ramach zakupionego biletu otrzymaliśmy porcelanowe kubki, średniej wielkości. Pamiątka fajna, choć nie są one jakiejś specjalnej urody. Patrząc na cennik muzeum, kubki dodawane są do najdroższego karnetu obejmującego warsztaty ceramiczne, w których nie uczestniczyliśmy, dlatego nie wiem jaki rodzaj biletu nam sprzedano. Ogólnie całe zwiedzanie muzeum i sklepu trwało prawie 1,5 godziny, wrażenia mieliśmy bardzo pozytywne, oby więcej było takich muzeów, choć ceny mogłyby być niższe.
Na koniec poszliśmy do stylowej kawiarni, w której m.in. można napić się najdroższego gatunku kawy na świecie. Nie próbowaliśmy jej, bo już zwykła kawa jest tam wystarczająco droga, ale podawana w pięknej ćmielowskiej filiżance smakuje wyśmienicie.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
5 lat
Data pobytu
kwiecień 2013
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.