Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
Legendię odwiedziliśmy po 6 latach. Wtedy nie działały lub były w budowie atrakcje wodne. Teraz w końcu z nich skorzystaliśmy i uważam że należą do najlepszych rzeczy w tym lunaparku.
Poniżej kilka uwag przydatnych dla innych odwiedzających.
- Najbardziej oblegana atrakcja to "Diamond River". Podwójny zjazd łódką z wodospadu dostarcza sporo emocji. Jesteśmy przy tym zalewani wodą i jeśli ktoś chce tego uniknąć powinien nie siadać w pierwszym rzędzie (zwykle zalewa tu buty). Jeśli na atrakcji jest mało ludzi korzystajmy ile się da, bo z pewnością za chwile będzie wielka kolejka. Pustawo jest tylko rano i po godz. 19. A kolejki tworzą się z powodu złej organizacji, bo łodzie są tylko 2 i poruszają się bardzo powoli. Jest to dziwna sytuacja, bo cała trasa wodna jest długa i nawet 5 łódek nie powinno ze sobą kolidować.
- Inna atrakcja wodna "Dolina Jagi" również jest bardzo fajna. Spływa się pontonem po rwącej rzece. Zauważyliśmy, że w pontonach dobrze jest mieć duże obciążenie, łódka jest bardziej ruchliwa i szybsza, czyli zjazd jest bardziej emocjonujący.
W przeciwieństwie do Diamond River tutaj kolejka nawet gdy utworzy się długa, to szybko się rozładowuje, a czasem można nawet wejść z marszu.
- Flagowy rollercoaster Lech jak zwykle świetny, ale nie dla każdego. W pewnym momencie (po godz. 18) został wyłączony z powodu jakiejś awarii, lepiej więc nie zwlekać z korzystaniem. Kolejek nie ma.
- Jedna z nowszych, ale znana nam już atrakcja "Bazyliszek" z zestrzeliwaniem stworków ponownie bardzo nam się podobała. Tutaj też bywają większe kolejki i czas oczekiwania bywa długi.
- Rodzice z najmniejszymi dziećmi mogą być rozczarowani. Nie będzie tu wielu atrakcji dla nich. Każda posiada miarkę przy wejściu i jeśli dziecko nie spełnia wymogów regulaminowych (wzrost minimalny i maksymalny) nie wejdzie na nią. Obsługa jest bezwzględna. Niektóre limity są bez sensu, np. maluch nie może wejść na powolną ciuchcię.
- Uwaga na kino! My zapomnieliśmy go odwiedzić, bo jest położone tuż za bramą a w te rejony się nie zapuszczaliśmy.
Warto też zajrzeć po sąsiedzku na wystawę "Korona Ziemi", z najwyższymi szczytami na Ziemi. Kiedyś stała ona w Zawoi, teraz jest w Chorzowie, ale wydaje się ze została poważnie uszczuplona, być może tymczasowo. Nawet na planie opisywana jest jako multimedialna, choć żadnych multimediów nie było.
Generalnie chorzowskie wesołe miasteczko nadal jest świetną atrakcją, choć trzeba się przyzwyczaić do coraz wyższych cen. Wciąż jest w dobrym stanie, tu i ówdzie odpada farba, jaskrawe niegdyś kolory przyblakły, ale nie można powiedzieć, że jest zaniedbane. Ewidentnie jednak przestało się rozwijać. Nie widać nowości (poza jakimiś drobnostkami jak dmuchana trampolina, czy wielka kilkutorowa zjeżdżalnia oferująca beznadziejnie wolne zjazdy), ani nawet zaczątków czegoś nowego, choć pustego miejsca jest bardzo dużo. Kilka urządzeń stoi zamkniętych od lat, nie są jednak wymieniane na liście atrakcji, więc nie można mieć pretensji że nie funkcjonują. To co miało działać, działało prawie wszystko. Patrząc na fotki z poprzednich wizyt stwierdzam ze kilka atrakcji ubyło, np. 2 rollercoastery (te słabsze), łabędzie. Brak w ogóle samochodów. Był popularny autodrom, pamiętam też autka dla mniejszych dzieci. Teraz nie ma żadnych, co jest sporym mankamentem. Dzieciaki, przynajmniej nasze, mogłyby korzystać z nich na okrągło. Nie brakuje za to karuzel kręcących się w kółko, który wychodziły mi już bokiem. Współczesne parki rozrywki powinny rozwijać się o rzeczy w rodzaju Diamond River, Dolina Jagi, Bazyliszka, czy mniej ekstremalne rollercoastery, czyli nowoczesne atrakcje dla osób w każdym wieku. A te kręcące się w kółko postawiłbym razem w strefie o nazwie "Skansen".
W porównaniu z innymi parkami rozrywki, spory mankament Legendii to obszar jaki zajmuje. Trzeba się tu naprawdę sporo nachodzić. Taka Mandoria czy Rabkoland są pod tym względem o wiele wygodniejsze.
W sieci powszechna jest krytyka drogiej gastronomii i jest to prawda, choć nie jest tak źle. Wszyscy przychodzą z plecakami z własnymi napojami, przekąskami i dobrze robią, bo 23 zł za porcję frytek, 20 zł za ćwiartkę pizzy (która w dodatku wygląda mało apetycznie) czy 15 zł za napój gazowany to rozbój. Jednak dania obiadowe są już w cenach w miarę normalnych, obecnie w wielu polskich atrakcjach bywa już drożej. Polecam bar w Bazyliszku - devolay albo kubełek nuggetów z frytkami są całkiem smaczne.
Poniżej kilka uwag przydatnych dla innych odwiedzających.
- Najbardziej oblegana atrakcja to "Diamond River". Podwójny zjazd łódką z wodospadu dostarcza sporo emocji. Jesteśmy przy tym zalewani wodą i jeśli ktoś chce tego uniknąć powinien nie siadać w pierwszym rzędzie (zwykle zalewa tu buty). Jeśli na atrakcji jest mało ludzi korzystajmy ile się da, bo z pewnością za chwile będzie wielka kolejka. Pustawo jest tylko rano i po godz. 19. A kolejki tworzą się z powodu złej organizacji, bo łodzie są tylko 2 i poruszają się bardzo powoli. Jest to dziwna sytuacja, bo cała trasa wodna jest długa i nawet 5 łódek nie powinno ze sobą kolidować.
- Inna atrakcja wodna "Dolina Jagi" również jest bardzo fajna. Spływa się pontonem po rwącej rzece. Zauważyliśmy, że w pontonach dobrze jest mieć duże obciążenie, łódka jest bardziej ruchliwa i szybsza, czyli zjazd jest bardziej emocjonujący.
W przeciwieństwie do Diamond River tutaj kolejka nawet gdy utworzy się długa, to szybko się rozładowuje, a czasem można nawet wejść z marszu.
- Flagowy rollercoaster Lech jak zwykle świetny, ale nie dla każdego. W pewnym momencie (po godz. 18) został wyłączony z powodu jakiejś awarii, lepiej więc nie zwlekać z korzystaniem. Kolejek nie ma.
- Jedna z nowszych, ale znana nam już atrakcja "Bazyliszek" z zestrzeliwaniem stworków ponownie bardzo nam się podobała. Tutaj też bywają większe kolejki i czas oczekiwania bywa długi.
- Rodzice z najmniejszymi dziećmi mogą być rozczarowani. Nie będzie tu wielu atrakcji dla nich. Każda posiada miarkę przy wejściu i jeśli dziecko nie spełnia wymogów regulaminowych (wzrost minimalny i maksymalny) nie wejdzie na nią. Obsługa jest bezwzględna. Niektóre limity są bez sensu, np. maluch nie może wejść na powolną ciuchcię.
- Uwaga na kino! My zapomnieliśmy go odwiedzić, bo jest położone tuż za bramą a w te rejony się nie zapuszczaliśmy.
Warto też zajrzeć po sąsiedzku na wystawę "Korona Ziemi", z najwyższymi szczytami na Ziemi. Kiedyś stała ona w Zawoi, teraz jest w Chorzowie, ale wydaje się ze została poważnie uszczuplona, być może tymczasowo. Nawet na planie opisywana jest jako multimedialna, choć żadnych multimediów nie było.
Generalnie chorzowskie wesołe miasteczko nadal jest świetną atrakcją, choć trzeba się przyzwyczaić do coraz wyższych cen. Wciąż jest w dobrym stanie, tu i ówdzie odpada farba, jaskrawe niegdyś kolory przyblakły, ale nie można powiedzieć, że jest zaniedbane. Ewidentnie jednak przestało się rozwijać. Nie widać nowości (poza jakimiś drobnostkami jak dmuchana trampolina, czy wielka kilkutorowa zjeżdżalnia oferująca beznadziejnie wolne zjazdy), ani nawet zaczątków czegoś nowego, choć pustego miejsca jest bardzo dużo. Kilka urządzeń stoi zamkniętych od lat, nie są jednak wymieniane na liście atrakcji, więc nie można mieć pretensji że nie funkcjonują. To co miało działać, działało prawie wszystko. Patrząc na fotki z poprzednich wizyt stwierdzam ze kilka atrakcji ubyło, np. 2 rollercoastery (te słabsze), łabędzie. Brak w ogóle samochodów. Był popularny autodrom, pamiętam też autka dla mniejszych dzieci. Teraz nie ma żadnych, co jest sporym mankamentem. Dzieciaki, przynajmniej nasze, mogłyby korzystać z nich na okrągło. Nie brakuje za to karuzel kręcących się w kółko, który wychodziły mi już bokiem. Współczesne parki rozrywki powinny rozwijać się o rzeczy w rodzaju Diamond River, Dolina Jagi, Bazyliszka, czy mniej ekstremalne rollercoastery, czyli nowoczesne atrakcje dla osób w każdym wieku. A te kręcące się w kółko postawiłbym razem w strefie o nazwie "Skansen".
W porównaniu z innymi parkami rozrywki, spory mankament Legendii to obszar jaki zajmuje. Trzeba się tu naprawdę sporo nachodzić. Taka Mandoria czy Rabkoland są pod tym względem o wiele wygodniejsze.
W sieci powszechna jest krytyka drogiej gastronomii i jest to prawda, choć nie jest tak źle. Wszyscy przychodzą z plecakami z własnymi napojami, przekąskami i dobrze robią, bo 23 zł za porcję frytek, 20 zł za ćwiartkę pizzy (która w dodatku wygląda mało apetycznie) czy 15 zł za napój gazowany to rozbój. Jednak dania obiadowe są już w cenach w miarę normalnych, obecnie w wielu polskich atrakcjach bywa już drożej. Polecam bar w Bazyliszku - devolay albo kubełek nuggetów z frytkami są całkiem smaczne.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
8 i 16 lat
Data pobytu
sierpień 2024
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.