Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Skansen jest nietypowo rozłożony po obu stronach jedynej drogi w okolicy. W ten sposób mamy wrażenie jakbyśmy znaleźli się w prawdziwej dawnej wsi, a nie w sztucznie utworzonym obiekcie. Chaty zawierają zarówno pierwotny wystrój jak i ekspozycje, w tym sporo starych zdjęć, które czasem są powiększone na całą ścianę. Są też stanowiska odsłuchowe i z filmami, a nawet ze 2 terminale komputerowe (niestety ekrany dotykowe nie działały poprawnie), ale jednak dominują tablice tekstowe. To, jak i ogólna tematyka sprawia, że całość jest raczej ciężko strawna dla dzieci, ale dorośli znajdą tu mnóstwo informacji o Słowińcach, a ich historia jest bardzo ciekawa i mało znana. W chałupach gdzie pokazywane są dawne wnętrza można spotkać kobiety wykonujące prace domowe jak prasowanie czy haftowanie - zupełnie jakby tam mieszkały. W jednej działa kuchnia i można kupić m.in. dobrą zupę ziemniaczaną. Realizm jest więc bardzo duży.
Z ciekawych zagród możemy tu zobaczyć gospodarstwo rybackie, z łodziami, sieciami, szałasem. Unikatową tradycją w Klukach było pozyskiwanie torfu. Zajęcie to jest dziś odtwarzane przez pracowników skansenu - oglądamy proces wykopywania i suszenia torfu, wykorzystywanego potem na opał. Obok, rzemieślnik wykonuje drewniane buty dla koni, aby nie zapadały się one w torfie. Poza tym jeszcze przed kilkoma chatami różni rzemieślnicy prezentują swój fach. A oprócz koników w skansenie można spotkać inne zwierzęta jak kury, gęsi, kozy i to one najbardziej zainteresowały naszego syna.
Fajnie, że zatrudnionych jest tu tak wiele osób i obiekt żyje, ale brakuje trochę atrakcji dla najmłodszych. Na pewno warto jednak tu przyjechać przy okazji wypoczynku nad morzem. Nie nachodzimy się za dużo, bo zabudowa skansenu zajmuje stosunkowo niewielką powierzchnię, ale prezentuje się w lecie bardzo urokliwie - charakterystyczne szachulcowe chaty otoczone są przez kwiaty, zboże i sprzęty używane na wsi, dachy porasta mech w jaskrawych barwach.
A wracając do jedzenia to nieopodal kasy stoi karczma, którą ponoć warto odwiedzić, ale przechodząc z jednej części skansenu do drugiej natkniemy się na miejscowe gospodynie, sprzedające różne wypieki na stolikach przy ulicy. Polecam spróbować, bo nam tak posmakowały ich ciasta, że całkowicie zapchaliśmy się słodkościami i do karczmy nikomu nie chciało się już iść!
Z ciekawych zagród możemy tu zobaczyć gospodarstwo rybackie, z łodziami, sieciami, szałasem. Unikatową tradycją w Klukach było pozyskiwanie torfu. Zajęcie to jest dziś odtwarzane przez pracowników skansenu - oglądamy proces wykopywania i suszenia torfu, wykorzystywanego potem na opał. Obok, rzemieślnik wykonuje drewniane buty dla koni, aby nie zapadały się one w torfie. Poza tym jeszcze przed kilkoma chatami różni rzemieślnicy prezentują swój fach. A oprócz koników w skansenie można spotkać inne zwierzęta jak kury, gęsi, kozy i to one najbardziej zainteresowały naszego syna.
Fajnie, że zatrudnionych jest tu tak wiele osób i obiekt żyje, ale brakuje trochę atrakcji dla najmłodszych. Na pewno warto jednak tu przyjechać przy okazji wypoczynku nad morzem. Nie nachodzimy się za dużo, bo zabudowa skansenu zajmuje stosunkowo niewielką powierzchnię, ale prezentuje się w lecie bardzo urokliwie - charakterystyczne szachulcowe chaty otoczone są przez kwiaty, zboże i sprzęty używane na wsi, dachy porasta mech w jaskrawych barwach.
A wracając do jedzenia to nieopodal kasy stoi karczma, którą ponoć warto odwiedzić, ale przechodząc z jednej części skansenu do drugiej natkniemy się na miejscowe gospodynie, sprzedające różne wypieki na stolikach przy ulicy. Polecam spróbować, bo nam tak posmakowały ich ciasta, że całkowicie zapchaliśmy się słodkościami i do karczmy nikomu nie chciało się już iść!
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
6 lat
Data pobytu
lipiec 2014
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.