Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Ośrodek Kultury Morskiej odwiedziliśmy 2 razy w odstępie 2 lat. Składa się z 3 niezależnych części, na które obowiązują 3 osobne bilety. Całość mieści się w robiącym wrażenie, nowoczesnym przeszklonym budynku z windą i wiszącymi łodziami.
Główna atrakcja tego miejsca to sala interaktywna. Niestety za pierwszym razem wiele urządzeń było w niej zepsutych. Za drugą wizytą wszystko już grało i tylko batyskaf częściowo szwankował. Warto zaznaczyć, że turysta nie ma przy kasie informacji o stanie urządzeń. Ciekawe jak często zdarzają się tu takie "awaryjne" dni?
Po wejściu chętne dzieci mogą się sprawdzić w rękawie ewakuacyjnym, co polega na zejściu w dół tunelem siatkowym. Jest to dla dzieciaków duża frajda i nie należy tego pominąć, bo atrakcja jest dostępna tylko z obsługą na samym początku i ewentualnie na końcu zwiedzania.
Symbolem Ośrodka jest basen z żaglówkami i statkami różnej wielkości, którymi można sterować. Wygląda to bardzo fajnie na zdjęciach, ale zabawa jest średnia, bo sterowanie i odpowiednie ustawienie żagla względem wiatru nie jest łatwe, więc dzieci po krótkiej fascynacji szybko się nudzą i przy basenie pozostają co najwyżej tylko rodzice. Kilka innych stanowisk także zajmuje dziecko na mniej niż minutę albo nie wciąga w ogóle, tak jak naszego syna np. węzły marynarskie.
Jednak ogólnie nie brakuje fajnych stanowisk, niektóre są bardzo pouczające, przedstawiają np. jak działa echosonda, dźwig portowy, jak powstaje tsunami, w jaki sposób zanieczyszczane są morza i oceny, a inne typowo rozrywkowe np. mata do tańczenia. Większość opiera się na technice i elektronice (wyróżnia się batyskaf), ale są też czysto "analogowe" np. układanie klocków, nauka wiązania węzłów marynarskich czy przymierzalnia strojów.
Dzieci bawią się więc znakomicie, jest tylko jedno ale - na oglądniecie całej wystawy przeznaczono tylko 1 godzinę! Nigdzie indziej w podobnej placówce nie ma takiego limitu. Zwiedzanie, które z założenia ma polegać na zabawie i nauce równocześnie, nie powinno sprowadzać się do wyścigu z czasem. Po dwukrotnych odwiedzinach wydaje mi się, że wystarczyłoby podnieść ograniczenie do 90 minut, by dziecko mogło w miarę spokojnie wybawić się bez poczucia niedosytu (przy założeniu że grupa nie jest przepełniona i bez długiego przesiadywania przy pochłaniaczach czasu typu klocki).
Przeraża też trochę maksymalna grupa jaka może wejść na jeden raz - ponad 50 osób! My zwiedzaliśmy zawsze po sezonie w kilkanaście osób, więc nie było żadnego problemu z tłokiem i dostępnością stanowisk.
Piętro wyżej znajduje się druga część Ośrodka Kultury Morskiej - wystawa poświęcona tradycyjnym łodziom z różnych krajów i kontynentów (bez ograniczeń czasowych). Są to głównie proste czółna i tratwy, ale jednak jak można się przekonać każdy lud wykształcił własną technikę ich wytwarzania i każda wygląda inaczej. Aranżacja ekspozycji zasługuje na pochwałę. Niektóre łodzie zawierają manekiny i wyposażenie. Ich konstrukcje, napęd, sterowanie, znacznie w danej kulturze omawiane są na tablicach ze zdjęciami. Uzupełnieniem bywają eksponaty w gablotkach.
Mi się tu bardzo podobało, dla dorosłych jest to całkiem ciekawe. Dla dzieci może mniej, ale postawiono kilka paneli komputerowych, które oprócz dodatkowych materiałów jak zdjęcia i filmy, zawierały prostą, ale wciągającą grę o rzecznej wyprawie, wymagającą nie tylko sprawności manualnej lecz również znajomości treści wystawy (pojawiają się pytania testowe), więc i ta ekspozycja może zainteresować dzieciaka, a przynajmniej można go zostawić przy komputerach i w spokoju skupić się na zwiedzaniu.
Kolejne piętro to zmieniane chyba co roku wystawy czasowe. Nie muszą być wcale o tematyce morskiej, bo my za pierwszym razem trafiliśmy na ekspozycję-quiz o Solidarności.
Główna atrakcja tego miejsca to sala interaktywna. Niestety za pierwszym razem wiele urządzeń było w niej zepsutych. Za drugą wizytą wszystko już grało i tylko batyskaf częściowo szwankował. Warto zaznaczyć, że turysta nie ma przy kasie informacji o stanie urządzeń. Ciekawe jak często zdarzają się tu takie "awaryjne" dni?
Po wejściu chętne dzieci mogą się sprawdzić w rękawie ewakuacyjnym, co polega na zejściu w dół tunelem siatkowym. Jest to dla dzieciaków duża frajda i nie należy tego pominąć, bo atrakcja jest dostępna tylko z obsługą na samym początku i ewentualnie na końcu zwiedzania.
Symbolem Ośrodka jest basen z żaglówkami i statkami różnej wielkości, którymi można sterować. Wygląda to bardzo fajnie na zdjęciach, ale zabawa jest średnia, bo sterowanie i odpowiednie ustawienie żagla względem wiatru nie jest łatwe, więc dzieci po krótkiej fascynacji szybko się nudzą i przy basenie pozostają co najwyżej tylko rodzice. Kilka innych stanowisk także zajmuje dziecko na mniej niż minutę albo nie wciąga w ogóle, tak jak naszego syna np. węzły marynarskie.
Jednak ogólnie nie brakuje fajnych stanowisk, niektóre są bardzo pouczające, przedstawiają np. jak działa echosonda, dźwig portowy, jak powstaje tsunami, w jaki sposób zanieczyszczane są morza i oceny, a inne typowo rozrywkowe np. mata do tańczenia. Większość opiera się na technice i elektronice (wyróżnia się batyskaf), ale są też czysto "analogowe" np. układanie klocków, nauka wiązania węzłów marynarskich czy przymierzalnia strojów.
Dzieci bawią się więc znakomicie, jest tylko jedno ale - na oglądniecie całej wystawy przeznaczono tylko 1 godzinę! Nigdzie indziej w podobnej placówce nie ma takiego limitu. Zwiedzanie, które z założenia ma polegać na zabawie i nauce równocześnie, nie powinno sprowadzać się do wyścigu z czasem. Po dwukrotnych odwiedzinach wydaje mi się, że wystarczyłoby podnieść ograniczenie do 90 minut, by dziecko mogło w miarę spokojnie wybawić się bez poczucia niedosytu (przy założeniu że grupa nie jest przepełniona i bez długiego przesiadywania przy pochłaniaczach czasu typu klocki).
Przeraża też trochę maksymalna grupa jaka może wejść na jeden raz - ponad 50 osób! My zwiedzaliśmy zawsze po sezonie w kilkanaście osób, więc nie było żadnego problemu z tłokiem i dostępnością stanowisk.
Piętro wyżej znajduje się druga część Ośrodka Kultury Morskiej - wystawa poświęcona tradycyjnym łodziom z różnych krajów i kontynentów (bez ograniczeń czasowych). Są to głównie proste czółna i tratwy, ale jednak jak można się przekonać każdy lud wykształcił własną technikę ich wytwarzania i każda wygląda inaczej. Aranżacja ekspozycji zasługuje na pochwałę. Niektóre łodzie zawierają manekiny i wyposażenie. Ich konstrukcje, napęd, sterowanie, znacznie w danej kulturze omawiane są na tablicach ze zdjęciami. Uzupełnieniem bywają eksponaty w gablotkach.
Mi się tu bardzo podobało, dla dorosłych jest to całkiem ciekawe. Dla dzieci może mniej, ale postawiono kilka paneli komputerowych, które oprócz dodatkowych materiałów jak zdjęcia i filmy, zawierały prostą, ale wciągającą grę o rzecznej wyprawie, wymagającą nie tylko sprawności manualnej lecz również znajomości treści wystawy (pojawiają się pytania testowe), więc i ta ekspozycja może zainteresować dzieciaka, a przynajmniej można go zostawić przy komputerach i w spokoju skupić się na zwiedzaniu.
Kolejne piętro to zmieniane chyba co roku wystawy czasowe. Nie muszą być wcale o tematyce morskiej, bo my za pierwszym razem trafiliśmy na ekspozycję-quiz o Solidarności.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
8 lat
Data pobytu
wrzesień 2014 i 2016
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.