Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
Od kilku lat można obserwować zagospodarowywanie kolejnych opuszczonych bunkrów i fortów na terenie Pomorza. Zazwyczaj robią to pasjonaci i wychodzi im to bardzo dobrze. Nie inaczej jest w Ustce. Po wybudowaniu mostu ruchomego do bunkrów jest łatwy dostęp, a wszechobecne reklamy zachęcają do zwiedzania, więc ludzi jest tam zawsze sporo. Dłuższą chwilę musieliśmy stać w kolejce. Do wyboru były dwie trasy z przewodnikiem (z których wybraliśmy krótszą) oraz zwiedzanie samodzielne. Dodatkowo są ze 2 strzelnice, wojskowa stołówka z grochówką, paliło się ognisko (więc chyba można było upiec kiełbaskę) oraz kram militarny. Zapoznaliśmy się bliżej tylko z tym ostatnim. Zadziwia on asortymentem, jest tu pełno różnych akcesoriów od drobnych typu naboje do cięższego sprzętu jak granaty, hełmy, maski gazowe, menażki, lornetki, nie brakuje też zabawkowych pistoletów i odzieży nawet dla małych dzieci. Jeśli chcecie kupić dzieciakowi fajną pamiątkę to polecam ten sklepik.
Zwiedzanie rozpoczyna się od przejścia trasą naziemną. Jest na niej kilka przystanków, m.in. przy działobitni i na małym punkcie widokowym na Ustkę. Każdy z nich posiada tablicę informacyjną, więc można by się obejść bez przewodnika, jednak wg mnie zdecydowanie lepiej jest posłuchać jego opowieści. Bez przewodnika to właściwie tylko chodzenie po wydmach i oglądanie wystających z ziemi betonów oraz miejsc po działach. My trafiliśmy chyba na studenta, który znakomicie wywiązywał się ze swojej roli. Nie często spotyka się kogoś z taką umiejętnością żywego i ciekawego opowiadania.
Po ok. 50 minutach nasza grupa weszła już sama do głównego bunkra zamienionego na bunkier interaktywny. W półmroku oglądamy oryginalne przedmioty z czasów wojny np. telefony w których po podniesieniu słuchawki możemy usłyszeć słynne, choć okupione morzem polskiej krwi, przemówienie min. Becka, na planszach i ekranach dotykowych poznajmy plany Niemców co do Ustki, makiety pokazują rozkład i wyposażenie poszczególnych pomieszczeń bunkra.
W kilku salach ustawione są bardzo realistyczne manekiny niemieckich żołnierzy. Można się poczuć jak w prawdziwym bunkrze, bo robią oni to co powinni w danym pokoju robić, czyli np. w sypialni śpią, a w ubikacji... jeden żołdak właśnie wstaje z klozetu! Przechodząc koło wartowni słyszymy alarm i wredną facjatę nazisty wykrzywioną od krzyku "Achtung! Achtung!". W innym słychać odgłosy nalotu i bombardowania. Mamy tu też małe kino z filmem 3D, traktującym o zatopionym przez Sowietów statku Wilhelm Gustloff, wypełnionym cywilami. Jest to mroczny obraz, pełen symboli śmierci więc dla dzieci się nie nadaje. Inne filmy wyświetlane są na panelach LCD - to archiwalne, czarno białe dokumenty historyczne, które podobnie jak leżące albumy ze starymi zdjęciami dotyczą Ustki i tematyki wojennej.
Ogólnie przygotowano to świetnie, choć nasz przedszkolak długo w bunkrze nie wysiedział. Jest w nim ciasno i tłoczno - wszystko zależy jak liczna jest grupa. Zawsze można poczekać aż się trochę przerzedzi, bo nie ma limitu czasowego. Wiadomo jednak, że za niedługo wejdzie kolejna grupa...
Zwiedzanie rozpoczyna się od przejścia trasą naziemną. Jest na niej kilka przystanków, m.in. przy działobitni i na małym punkcie widokowym na Ustkę. Każdy z nich posiada tablicę informacyjną, więc można by się obejść bez przewodnika, jednak wg mnie zdecydowanie lepiej jest posłuchać jego opowieści. Bez przewodnika to właściwie tylko chodzenie po wydmach i oglądanie wystających z ziemi betonów oraz miejsc po działach. My trafiliśmy chyba na studenta, który znakomicie wywiązywał się ze swojej roli. Nie często spotyka się kogoś z taką umiejętnością żywego i ciekawego opowiadania.
Po ok. 50 minutach nasza grupa weszła już sama do głównego bunkra zamienionego na bunkier interaktywny. W półmroku oglądamy oryginalne przedmioty z czasów wojny np. telefony w których po podniesieniu słuchawki możemy usłyszeć słynne, choć okupione morzem polskiej krwi, przemówienie min. Becka, na planszach i ekranach dotykowych poznajmy plany Niemców co do Ustki, makiety pokazują rozkład i wyposażenie poszczególnych pomieszczeń bunkra.
W kilku salach ustawione są bardzo realistyczne manekiny niemieckich żołnierzy. Można się poczuć jak w prawdziwym bunkrze, bo robią oni to co powinni w danym pokoju robić, czyli np. w sypialni śpią, a w ubikacji... jeden żołdak właśnie wstaje z klozetu! Przechodząc koło wartowni słyszymy alarm i wredną facjatę nazisty wykrzywioną od krzyku "Achtung! Achtung!". W innym słychać odgłosy nalotu i bombardowania. Mamy tu też małe kino z filmem 3D, traktującym o zatopionym przez Sowietów statku Wilhelm Gustloff, wypełnionym cywilami. Jest to mroczny obraz, pełen symboli śmierci więc dla dzieci się nie nadaje. Inne filmy wyświetlane są na panelach LCD - to archiwalne, czarno białe dokumenty historyczne, które podobnie jak leżące albumy ze starymi zdjęciami dotyczą Ustki i tematyki wojennej.
Ogólnie przygotowano to świetnie, choć nasz przedszkolak długo w bunkrze nie wysiedział. Jest w nim ciasno i tłoczno - wszystko zależy jak liczna jest grupa. Zawsze można poczekać aż się trochę przerzedzi, bo nie ma limitu czasowego. Wiadomo jednak, że za niedługo wejdzie kolejna grupa...
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
6 lat
Data pobytu
lipiec 2014
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.