Skomentuj relację
Ocena atrakcji
3.0
Dolina Charlotty mocno reklamuje się na wybrzeżu jako miejsce rodzinnej rozrywki i koncertów rockowych legend. Przyjechaliśmy tam z Jarosławca jadąc jakimiś dziwnymi wąskimi drogami wg wskazań GPS. Bez nawigacji byłoby ciężko, bo drogowskazy są tylko w najbliższej okolicy Strzelinka. Wjazdów na teren ośrodka jest kilka, my widzieliśmy dwa. Najlepiej zatrzymać się na parkingu leśnym, stąd jest w miarę wszędzie blisko.
Pierwszą atrakcją jest Kraina Bajek połączona z zoo. Przybyliśmy tuż po otwarciu tej atrakcji, dlatego nie wszystko jeszcze działało, ale sam pomysł i wykonanie zasługują na uznanie. Przedstawiono najbardziej znane bajki, a każda z nich jest zainscenizowana całkiem dużą konstrukcją z głównymi postaciami, dookoła można oglądać żywe zwierzęta, a treść bajki odtwarzana jest z głośników. Przy czym figury nie pozują bez sensu do zdjęć jak w Mega-Parku w Grudziądzu, ale są jakby zatrzymane w ruchu w jakimś fragmencie bajki, a ich wykonanie z drewna jest perfekcyjne. Dla mnie numerem 1 była Calineczka, a przede wszystkim biegające i pływające dookoła niej nutrie. Nie przypominam sobie tych pociesznych zwierzątek z wiecznie przymkniętymi oczami z żadnego zoo, a naprawdę fajnie się je ogląda. Inne przykłady połączenia bajek ze zwierzakami to Pinokio i małpy, Kot w butach i papuga ara, Złota rybka i gęsi. Na całym terenie Krainy Bajek stoją pięknie wyrzeźbione ławki z różnymi zwierzętami i żadna się nie powtarza. Widać, że nie oszczędza się tu na wyglądzie i estetyce atrakcji. Dodatkowo poprzebierane dziewczyny zagadują maluchów.
Dalej jest zoo, niewielkie ale wyróżnia się kilkoma rzeczami. Przede wszystkim żubrowiskiem z drewnianym tarasem, dzięki któremu można z góry obserwować kilka sztuk żubrów. Podczas naszego pobytu dobrze widoczne były trzy. Obok znajduje się ośrodek rehabilitacji ptaków drapieżnych orłami i sowami oraz klatka z małpkami - magotami. Również tutaj zwierzaki był dobrze widoczne.
Dalej jest oryginalna część zoo z 7 wyspami zamieszkanymi przez ptaki, małpy i małpiatki. Po drodze mijamy jakiś marny plac zabaw i wybiegi dzików, jeleniowatych i antylop. Zwierzęta te często napotykamy w różnych minizoo, więc raczej nas nie zainteresowały. Wyspy natomiast to kolejny ciekawy pomysł w Charlocie, choć z realizacją jest trochę gorzej. Położone są na urokliwym stawie zazielenionym przez glony. Jedna z wysp zamieszkiwana jest przez lemury. Mają tam one zrobiony swój domek, a ponieważ nie umieją pływać i nie potrzebują klatki więc są najlepiej widoczne. Obok są małpy makaki w klatce, a dalej wyspy ptasie, m.in. żurawi, którego jedną sztukę widzieliśmy chodzącego w oddali. Niestety przynajmniej 2 wyspy są położone za daleko albo przysłonięte drzewami i nie wiele na nich widać (warto przyjść z lornetką). Jedna była chyba pusta zupełnie. Do siódmej wyspy trzeba kawałek przejść. Zamieszkiwana jest przez kapibary, ale nie udało nam się ich zobaczyć. Tak więc pierwszy entuzjazm widokiem tak ciekawie zagospodarowanego stawu trochę opadł. Podobno turyści za dodatkową opłatą mogą podpłynąć łódką do wysp, aby mieć lepszy widok na zwierzaki, ale nikt nam tego nie oferował, kilku pracowników doliny walczyło natomiast z glonami w wodzie.
Następnie poszliśmy do stadniny. Jest tam też pensjonat i miejsce piknikowe Siwy Dym. Jak ktoś lubi może oczywiście pojeździć na koniach, my popatrzyliśmy na nie chwile i poszliśmy do wioski mongolskiej. Jest to jedyna tego typu atrakcja w kraju, ale to co zobaczyliśmy rozczarowało nas. Jeden wielki namiot (tzw. jurta) otoczony jest przez kilka małych, a w miejscu gdzie odbywają się koncerty stoi kilka totemów. Główny namiot jest owszem ciekawy, w pełni wyposażony i wygląda nawet że są w nim oryginalne i może nawet zabytkowe przedmioty. Wystrój jest kolorowy i egzotyczny. Jednak cała reszta to identyczne namiociki z łóżkiem, stołem, komodą i nic więcej w nich nie ma. Wszystko w tym samym stylu i w pomarańczowym kolorze. Szkoda nawet do nich wchodzić. Tak więc płacimy 5 zł za oglądnięcie 1 namiotu! W niektóre weekendy odbywają się tu występy muzyczne studentów mongolskich i może wtedy jest atrakcyjniej, ale i drożej.
Następnie zostało nam do zobaczenia najładniejsze miejsce w Dolinie Charlotty czyli malownicze jezioro Zamełowskie z pensjonatem Rybaczówka i Gościńcem położonym na wyspie. Widok szachulcowych budynków na tle jeziora i lasu jest naprawdę piękny. Na jeziorze można popływać rowerem wodnym, jest też mały piaszczysty fragment przeznaczony na plażę a w lesie park linowy z tyrolką rozwieszoną nad jeziorem. Chcieliśmy tu coś zjeść i skorzystać z tych atrakcji, bo była informacja o trasie w parku linowym dla dzieci.
Gdy jednak zobaczyliśmy cenniki byliśmy w sporym szoku. Większego zdzierstwa nie ma chyba nigdzie indziej. Przykładowo zjazd tyrolką kosztuje 35 zł, a trasa dziecięca 20 zł (i to zapewne 1 przejście)!! Zrezygnowani poszliśmy więc do Gościńca, gdzie oczywiście było to samo: zupy od 15 zł, drugie dania od 50 zł. Jako że naciągactwu mówimy stanowcze NIE, opuściliśmy Dolinę Charlotty w złych nastrojach, nie oglądając nawet słynnego amfiteatru. Po raz pierwszy trafiliśmy na miejsce z atrakcjami dla dzieci, w którym nie można normalnie zjeść! W całej okolicy nie ma żadnej restauracji, więc o ile nie chcecie wydać 150 zł na obiad musicie przywieźć własny prowiant.
Pierwszą atrakcją jest Kraina Bajek połączona z zoo. Przybyliśmy tuż po otwarciu tej atrakcji, dlatego nie wszystko jeszcze działało, ale sam pomysł i wykonanie zasługują na uznanie. Przedstawiono najbardziej znane bajki, a każda z nich jest zainscenizowana całkiem dużą konstrukcją z głównymi postaciami, dookoła można oglądać żywe zwierzęta, a treść bajki odtwarzana jest z głośników. Przy czym figury nie pozują bez sensu do zdjęć jak w Mega-Parku w Grudziądzu, ale są jakby zatrzymane w ruchu w jakimś fragmencie bajki, a ich wykonanie z drewna jest perfekcyjne. Dla mnie numerem 1 była Calineczka, a przede wszystkim biegające i pływające dookoła niej nutrie. Nie przypominam sobie tych pociesznych zwierzątek z wiecznie przymkniętymi oczami z żadnego zoo, a naprawdę fajnie się je ogląda. Inne przykłady połączenia bajek ze zwierzakami to Pinokio i małpy, Kot w butach i papuga ara, Złota rybka i gęsi. Na całym terenie Krainy Bajek stoją pięknie wyrzeźbione ławki z różnymi zwierzętami i żadna się nie powtarza. Widać, że nie oszczędza się tu na wyglądzie i estetyce atrakcji. Dodatkowo poprzebierane dziewczyny zagadują maluchów.
Dalej jest zoo, niewielkie ale wyróżnia się kilkoma rzeczami. Przede wszystkim żubrowiskiem z drewnianym tarasem, dzięki któremu można z góry obserwować kilka sztuk żubrów. Podczas naszego pobytu dobrze widoczne były trzy. Obok znajduje się ośrodek rehabilitacji ptaków drapieżnych orłami i sowami oraz klatka z małpkami - magotami. Również tutaj zwierzaki był dobrze widoczne.
Dalej jest oryginalna część zoo z 7 wyspami zamieszkanymi przez ptaki, małpy i małpiatki. Po drodze mijamy jakiś marny plac zabaw i wybiegi dzików, jeleniowatych i antylop. Zwierzęta te często napotykamy w różnych minizoo, więc raczej nas nie zainteresowały. Wyspy natomiast to kolejny ciekawy pomysł w Charlocie, choć z realizacją jest trochę gorzej. Położone są na urokliwym stawie zazielenionym przez glony. Jedna z wysp zamieszkiwana jest przez lemury. Mają tam one zrobiony swój domek, a ponieważ nie umieją pływać i nie potrzebują klatki więc są najlepiej widoczne. Obok są małpy makaki w klatce, a dalej wyspy ptasie, m.in. żurawi, którego jedną sztukę widzieliśmy chodzącego w oddali. Niestety przynajmniej 2 wyspy są położone za daleko albo przysłonięte drzewami i nie wiele na nich widać (warto przyjść z lornetką). Jedna była chyba pusta zupełnie. Do siódmej wyspy trzeba kawałek przejść. Zamieszkiwana jest przez kapibary, ale nie udało nam się ich zobaczyć. Tak więc pierwszy entuzjazm widokiem tak ciekawie zagospodarowanego stawu trochę opadł. Podobno turyści za dodatkową opłatą mogą podpłynąć łódką do wysp, aby mieć lepszy widok na zwierzaki, ale nikt nam tego nie oferował, kilku pracowników doliny walczyło natomiast z glonami w wodzie.
Następnie poszliśmy do stadniny. Jest tam też pensjonat i miejsce piknikowe Siwy Dym. Jak ktoś lubi może oczywiście pojeździć na koniach, my popatrzyliśmy na nie chwile i poszliśmy do wioski mongolskiej. Jest to jedyna tego typu atrakcja w kraju, ale to co zobaczyliśmy rozczarowało nas. Jeden wielki namiot (tzw. jurta) otoczony jest przez kilka małych, a w miejscu gdzie odbywają się koncerty stoi kilka totemów. Główny namiot jest owszem ciekawy, w pełni wyposażony i wygląda nawet że są w nim oryginalne i może nawet zabytkowe przedmioty. Wystrój jest kolorowy i egzotyczny. Jednak cała reszta to identyczne namiociki z łóżkiem, stołem, komodą i nic więcej w nich nie ma. Wszystko w tym samym stylu i w pomarańczowym kolorze. Szkoda nawet do nich wchodzić. Tak więc płacimy 5 zł za oglądnięcie 1 namiotu! W niektóre weekendy odbywają się tu występy muzyczne studentów mongolskich i może wtedy jest atrakcyjniej, ale i drożej.
Następnie zostało nam do zobaczenia najładniejsze miejsce w Dolinie Charlotty czyli malownicze jezioro Zamełowskie z pensjonatem Rybaczówka i Gościńcem położonym na wyspie. Widok szachulcowych budynków na tle jeziora i lasu jest naprawdę piękny. Na jeziorze można popływać rowerem wodnym, jest też mały piaszczysty fragment przeznaczony na plażę a w lesie park linowy z tyrolką rozwieszoną nad jeziorem. Chcieliśmy tu coś zjeść i skorzystać z tych atrakcji, bo była informacja o trasie w parku linowym dla dzieci.
Gdy jednak zobaczyliśmy cenniki byliśmy w sporym szoku. Większego zdzierstwa nie ma chyba nigdzie indziej. Przykładowo zjazd tyrolką kosztuje 35 zł, a trasa dziecięca 20 zł (i to zapewne 1 przejście)!! Zrezygnowani poszliśmy więc do Gościńca, gdzie oczywiście było to samo: zupy od 15 zł, drugie dania od 50 zł. Jako że naciągactwu mówimy stanowcze NIE, opuściliśmy Dolinę Charlotty w złych nastrojach, nie oglądając nawet słynnego amfiteatru. Po raz pierwszy trafiliśmy na miejsce z atrakcjami dla dzieci, w którym nie można normalnie zjeść! W całej okolicy nie ma żadnej restauracji, więc o ile nie chcecie wydać 150 zł na obiad musicie przywieźć własny prowiant.
Relacja - dodatkowe informacje
+ Zalety
pomysłowo zrobiona kraina bajek
ciekawe, choć niewielkie zoo
piękne widoki
ciekawe, choć niewielkie zoo
piękne widoki
- Wady
brak jakiegokolwiek jedzenia w normalnych cenach
park linowy, rowery wodne bardzo drogie
rozczarowująca wioska mongolska
park linowy, rowery wodne bardzo drogie
rozczarowująca wioska mongolska
Wiek dziecka/i
4 lata
Data pobytu
lipiec 2012
Komentarze
rezultatów: 2, wyświetlane 1 - 2
Sortowanie
Dodano: 24-07-2014
bYŁAM W LIPCU 2014 ROKU I JESTEM ZAWIEDZIONA park Dinozaurów w Łebie jest i niebo lepszy a dużżo tańszy. Nie mówiąc o nieuprzejmej obsłudze. Pani pyta się ile ma dziecko mówię, że trzy lata a ona mi nie wierzy bo duże. Gdyby spojrzała na mnie i na męża a obydwoje mamy ponad 180 cm wzrostu to nie posądzała by mnie o oszustwo, ale nawet nie chciało jej się wychylić nosa. Ceny nie tylko jedzenia są zbyt duże. Fokarium w którym są 4 foki a największy basen był w renowacji też jet przereklamowane. W dodatku pamiątki dla dzieci małe pluszaki są w cenie powyżej 50 złotych bo z dobrej firmy. No i fajnie ale dla trzylatka który nie umie czytać metka nie aż takiego znaczenia... Nie polecam
O
oLA
Dodano: 17-08-2014
Zgadam się w 100% z opinią z lipca 2014 roku, my byliśmy w sierpniu i było jeszcze gorzej. Rozreklamowane jako wodne safari i świetne zoo z fokarium na miejscu okazało się drogim i nudnym czymś na kształt zoo. Jesteśmy z Wrocławia i wiemy, że nie każde zoo będzie wyglądać jak nasze, ale płacić za prawo zobaczenia strusia, gołębi, zeber które od zwiedzających oddzielone są wodą to marna atrakcja. Wodne safari to bujanie się pomiędzy wysepkami i dokładnie ten sam mizerny widok. Fokę widzieliśmy jedną, woda w zbiorniku mętna, dla dziecka właściwie zero atrakcji. Z plusów był jeden - parking za darmo.
P
Paweł
rezultatów: 2, wyświetlane 1 - 2
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.