Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
Sądząc po reklamach rowery oferowane są w Krynicy Morskiej w wielu miejscach, ale prawdziwych wypożyczalni jest tylko kilka. Reszta to wypożyczalnie hotelowe, których nie sprawdzaliśmy.
Skorzystaliśmy z firmy mieszczącej się nad zalewem, bo tylko ona oferowała od ręki komplet rowerów, wraz z dziecięcym dla córki. Wypożyczenie na cały dzień (do g. 20:00) kosztowało 60 zł / rower.
Pojechaliśmy najpierw trasą nad Zalewem Wiślanym w stronę zachodnią. Jest to ok. 2-kilometrowy odcinek biegnący wałem przeciwpowodziowym. Już na początku mijamy 2 dzikie plaże, całkowicie puste w maju. Widoki są malownicze, ale główną atrakcją były spacerujące po przybrzeżnym sitowiu DZIKI I TO Z MAŁYMI! Nic sobie nie robiły z naszej obecności tylko ryły w krzakach. Fantastyczny widok!
Gdy ścieżka się skończyła i przejechaliśmy na drugą stronę półwyspu ulicą Zalewową. Jadąc cały czas prosto, znaleźliśmy się przy wejściu na plażę nr 33. Przebiega tędy trasa rowerowa R10, można pojechać w lewo do przekopu Mierzei Wiślanej lub w prawo do najbardziej oddalonej części Krynicy Morskiej - Piasków. Na tym wyjeździe chcieliśmy zwiedzić część środkową i wschodnią mierzei, pojechaliśmy więc w prawo wygodną utwardzoną żywicą drogą, mijając kolejne wejścia na plażę i zabudowania Krynicy. Jak w starym szlagierze towarzyszył nam "morza szum i ptaków śpiew" i był to niezwykle urokliwy odcinek naszej wycieczki. W centrum miasta jedziemy bulwarem z widokiem na morze za drzewami. Stoi tu m.in. jedna z lokalnych atrakcji - ławeczka zakochanych.
Przy wejściu na plażę nr 24 ścieżka rowerowa oddala się od brzegu i na tym kończy się jej najciekawsza część, a następny punkt gastronomiczny pojawia się dopiero za kilkanaście kilometrów (być może w ścisłym sezonie jest inaczej).
Dalej jedziemy już tylko lasem. Początkowo jazda w cieniu drzew jest bardzo przyjemna, ale po pewnym czasie staje się nużąca. Piszę to z punktu widzenia okazjonalnego rowerzysty oczekującego jakichś wrażeń, a tych na samej trasie nie było wiele.
Główna atrakcja to wydmowe wzgórze Wielbłądzi Garb. Znak kieruje na prawo, gdzie tuż przy drodze samochodowej położona jest wieża widokowa. Rowerem nie da się do niej dojechać, więc trzeba go zostawić na dole i podejść ok. 100 metrów pod górę.
Jadąc dalej co pewien czas mijamy kolejne wejścia plażę. Można by z nich skorzystać, ale wypożyczalnia nie miała zapięć do rowerów. Musielibyśmy więc taszczyć je przez piasek.
Po drodze są tylko parkingu leśne i czasami tablice informacyjne. Po dłuższym czasie dojeżdżamy do szlaku Joanny Chmielewskiej. Słynna pisarka właśnie tu napisała wiele ze swoich powieści. Przy tablicy mówiącej o leśniczówce jest wspomniana Góra Pirata. To druga wieża widokowa na mierzei, po Wielbłądzim Garbie, ale tym razem nie oznaczona. Jak ktoś dokładnie nie przeczyta tablicy to nie dowie się, że boczna ścieżka prowadzi właśnie w to miejsce. My zwiedziliśmy Górę Pirata pieszo podjeżdżając na parking autem (prowadzi do niej ścieżka edukacyjna).
Trasę R10 kontynuowaliśmy do wejścia na plażę nr 6. Jest to przystań rybacka w Piaskach. Widać ślady urządzeń rybackich, ale dziś nic takiego już nie funkcjonuje. Stała tam tylko mała budka gastronomiczna oferująca dobry i niedrogi zestaw z sandaczem (trzeba tylko mieć gotówkę, bo zasięg internetu jest kiepski). Tu skorzystaliśmy z plaży, która jest trochę inna niż w centrum Krynicy, z ciekawszymi widokami.
Przy następnym wejściu na plażę możemy zadecydować czy jechać dalej prosto do granicy 2,6 km czy odbić w bok do centrum Piasków, a po drodze zobaczyć budynek stacji ratownictwa morskiego oraz XVIII-wieczny cmentarz (brak o tym dokładnej informacji na trasie).
Jako że mieliśmy już dość leśnej trasy, postanowiliśmy skręcić w prawo, licząc na jakieś urozmaicenie.
Przeliczyliśmy się, a dodatkowo droga w poprzek mierzei okazała się trudniejsza, musieliśmy pokonać wzniesienie zsiadając z rowerów. Na szczycie tego pagórka stoi budynek wspomnianej stacji ratownictwa morskiego z masywną wieżą,
pełniący przez pewien okres funkcję latarni morskiej. Opustoszałą budowlę przejętą przez harcerzy trudno dziś uznać za atrakcję turystyczną i pewnie dlatego jest słabo promowana.
Podobnie jak stary cmentarz osadników protestanckich (mennonitów). Leży kawałek dalej po lewej stronie ścieżki (trzeba skręcić w jej odnogę lub zjechać całkiem na dół i podejść pieszo od drugiej strony). Zamieniony na cmentarz parafialny jest mało ciekawy. Można go potraktować jako punkt widokowy na Zalew Wiślany i odszukać w trawie kilka starych grobów.
Po dojeździe do głównej drogi otwiera się widok zarośnięty brzeg zalewu. Stąd da się pojechać tylko w prawo do centrum Piasków, bo po lewej drogę odcina jakiś ośrodek turystyczny.
Tę miejscowość zapamiętamy z ponownego SPOTKANIA Z DZIKAMI które buszowały tuż za murkiem odgradzającym ulicę od nabrzeża. Stadko 7 zwierzaków podeszło do zabudowań, obwąchało śmietnik i przeszło na drugą stronę jezdni!
Poza tym natknęliśmy się tu na restaurację, która bardzo pozytywnie wyróżnia się pośród gastronomii na całej mierzei - "Smaki Morza". Takie miejsca dowodzą, że ceny nad Bałtykiem mogą być w miarę normalne.
Czas biegł nieubłaganie i musieliśmy już myśleć o zwrocie rowerów do wypożyczalni. Spodziewaliśmy się, że powrót jezdnią, na której już byliśmy może być szybszy niż trasa rowerowa, do której trzeba jeszcze dojechać. Nic bardziej mylnego. Droga samochodowa jest pełna wzniesień i do tego niebezpieczna, bo bez pobocza. Wróciliśmy więc na trasę R10 jedną z wielu dróg leśnych, prowadzących do wejść na plażę.
Wycieczka zajęła ponad 7 godzin, zrobiliśmy niespełna 40 km. Trochę źle wytyczyliśmy trasę, przez co okazała się dość męcząca, ale co nawdychaliśmy się jodu to nasze, a spotkania w naturze z dzikami pozostaną niezapomniane!
Na koniec podsumowanie z informacjami, które pomogą w organizacji wyprawy rowerowej w Krynicy Morskiej:
- Mierzeje nie jest płaska, przeciwnie jest pofałdowana wzdłuż i wszerz. Szlak rowerowy R10 wytyczono jednak tak, że omija wszelkie większe wzniesienia. Jeśli zboczymy z R10, trzeba się liczyć, że jazda będzie trudna
- Przejażdżka po mierzei zajmuje wiele czasu i najlepiej wybrać się na nią jak najwcześniej, południe to już zdecydowanie za późno.
- Jeśli potrzebny będzie mały rowerek dla dziecka, najlepiej rezerwować sprzęt dzień wcześniej (pewnie to samo tyczy się przyczepki).
- Warto zaopatrzyć się we własne zapięcia rowerowe.
- Najlepsza część trasy biegnie nad morzem, na zachód od centrum Krynicy, a nad zalewem widowiskowa jest trasa po wale przeciwpowodziowym, przed i za molem
Skorzystaliśmy z firmy mieszczącej się nad zalewem, bo tylko ona oferowała od ręki komplet rowerów, wraz z dziecięcym dla córki. Wypożyczenie na cały dzień (do g. 20:00) kosztowało 60 zł / rower.
Pojechaliśmy najpierw trasą nad Zalewem Wiślanym w stronę zachodnią. Jest to ok. 2-kilometrowy odcinek biegnący wałem przeciwpowodziowym. Już na początku mijamy 2 dzikie plaże, całkowicie puste w maju. Widoki są malownicze, ale główną atrakcją były spacerujące po przybrzeżnym sitowiu DZIKI I TO Z MAŁYMI! Nic sobie nie robiły z naszej obecności tylko ryły w krzakach. Fantastyczny widok!
Gdy ścieżka się skończyła i przejechaliśmy na drugą stronę półwyspu ulicą Zalewową. Jadąc cały czas prosto, znaleźliśmy się przy wejściu na plażę nr 33. Przebiega tędy trasa rowerowa R10, można pojechać w lewo do przekopu Mierzei Wiślanej lub w prawo do najbardziej oddalonej części Krynicy Morskiej - Piasków. Na tym wyjeździe chcieliśmy zwiedzić część środkową i wschodnią mierzei, pojechaliśmy więc w prawo wygodną utwardzoną żywicą drogą, mijając kolejne wejścia na plażę i zabudowania Krynicy. Jak w starym szlagierze towarzyszył nam "morza szum i ptaków śpiew" i był to niezwykle urokliwy odcinek naszej wycieczki. W centrum miasta jedziemy bulwarem z widokiem na morze za drzewami. Stoi tu m.in. jedna z lokalnych atrakcji - ławeczka zakochanych.
Przy wejściu na plażę nr 24 ścieżka rowerowa oddala się od brzegu i na tym kończy się jej najciekawsza część, a następny punkt gastronomiczny pojawia się dopiero za kilkanaście kilometrów (być może w ścisłym sezonie jest inaczej).
Dalej jedziemy już tylko lasem. Początkowo jazda w cieniu drzew jest bardzo przyjemna, ale po pewnym czasie staje się nużąca. Piszę to z punktu widzenia okazjonalnego rowerzysty oczekującego jakichś wrażeń, a tych na samej trasie nie było wiele.
Główna atrakcja to wydmowe wzgórze Wielbłądzi Garb. Znak kieruje na prawo, gdzie tuż przy drodze samochodowej położona jest wieża widokowa. Rowerem nie da się do niej dojechać, więc trzeba go zostawić na dole i podejść ok. 100 metrów pod górę.
Jadąc dalej co pewien czas mijamy kolejne wejścia plażę. Można by z nich skorzystać, ale wypożyczalnia nie miała zapięć do rowerów. Musielibyśmy więc taszczyć je przez piasek.
Po drodze są tylko parkingu leśne i czasami tablice informacyjne. Po dłuższym czasie dojeżdżamy do szlaku Joanny Chmielewskiej. Słynna pisarka właśnie tu napisała wiele ze swoich powieści. Przy tablicy mówiącej o leśniczówce jest wspomniana Góra Pirata. To druga wieża widokowa na mierzei, po Wielbłądzim Garbie, ale tym razem nie oznaczona. Jak ktoś dokładnie nie przeczyta tablicy to nie dowie się, że boczna ścieżka prowadzi właśnie w to miejsce. My zwiedziliśmy Górę Pirata pieszo podjeżdżając na parking autem (prowadzi do niej ścieżka edukacyjna).
Trasę R10 kontynuowaliśmy do wejścia na plażę nr 6. Jest to przystań rybacka w Piaskach. Widać ślady urządzeń rybackich, ale dziś nic takiego już nie funkcjonuje. Stała tam tylko mała budka gastronomiczna oferująca dobry i niedrogi zestaw z sandaczem (trzeba tylko mieć gotówkę, bo zasięg internetu jest kiepski). Tu skorzystaliśmy z plaży, która jest trochę inna niż w centrum Krynicy, z ciekawszymi widokami.
Przy następnym wejściu na plażę możemy zadecydować czy jechać dalej prosto do granicy 2,6 km czy odbić w bok do centrum Piasków, a po drodze zobaczyć budynek stacji ratownictwa morskiego oraz XVIII-wieczny cmentarz (brak o tym dokładnej informacji na trasie).
Jako że mieliśmy już dość leśnej trasy, postanowiliśmy skręcić w prawo, licząc na jakieś urozmaicenie.
Przeliczyliśmy się, a dodatkowo droga w poprzek mierzei okazała się trudniejsza, musieliśmy pokonać wzniesienie zsiadając z rowerów. Na szczycie tego pagórka stoi budynek wspomnianej stacji ratownictwa morskiego z masywną wieżą,
pełniący przez pewien okres funkcję latarni morskiej. Opustoszałą budowlę przejętą przez harcerzy trudno dziś uznać za atrakcję turystyczną i pewnie dlatego jest słabo promowana.
Podobnie jak stary cmentarz osadników protestanckich (mennonitów). Leży kawałek dalej po lewej stronie ścieżki (trzeba skręcić w jej odnogę lub zjechać całkiem na dół i podejść pieszo od drugiej strony). Zamieniony na cmentarz parafialny jest mało ciekawy. Można go potraktować jako punkt widokowy na Zalew Wiślany i odszukać w trawie kilka starych grobów.
Po dojeździe do głównej drogi otwiera się widok zarośnięty brzeg zalewu. Stąd da się pojechać tylko w prawo do centrum Piasków, bo po lewej drogę odcina jakiś ośrodek turystyczny.
Tę miejscowość zapamiętamy z ponownego SPOTKANIA Z DZIKAMI które buszowały tuż za murkiem odgradzającym ulicę od nabrzeża. Stadko 7 zwierzaków podeszło do zabudowań, obwąchało śmietnik i przeszło na drugą stronę jezdni!
Poza tym natknęliśmy się tu na restaurację, która bardzo pozytywnie wyróżnia się pośród gastronomii na całej mierzei - "Smaki Morza". Takie miejsca dowodzą, że ceny nad Bałtykiem mogą być w miarę normalne.
Czas biegł nieubłaganie i musieliśmy już myśleć o zwrocie rowerów do wypożyczalni. Spodziewaliśmy się, że powrót jezdnią, na której już byliśmy może być szybszy niż trasa rowerowa, do której trzeba jeszcze dojechać. Nic bardziej mylnego. Droga samochodowa jest pełna wzniesień i do tego niebezpieczna, bo bez pobocza. Wróciliśmy więc na trasę R10 jedną z wielu dróg leśnych, prowadzących do wejść na plażę.
Wycieczka zajęła ponad 7 godzin, zrobiliśmy niespełna 40 km. Trochę źle wytyczyliśmy trasę, przez co okazała się dość męcząca, ale co nawdychaliśmy się jodu to nasze, a spotkania w naturze z dzikami pozostaną niezapomniane!
Na koniec podsumowanie z informacjami, które pomogą w organizacji wyprawy rowerowej w Krynicy Morskiej:
- Mierzeje nie jest płaska, przeciwnie jest pofałdowana wzdłuż i wszerz. Szlak rowerowy R10 wytyczono jednak tak, że omija wszelkie większe wzniesienia. Jeśli zboczymy z R10, trzeba się liczyć, że jazda będzie trudna
- Przejażdżka po mierzei zajmuje wiele czasu i najlepiej wybrać się na nią jak najwcześniej, południe to już zdecydowanie za późno.
- Jeśli potrzebny będzie mały rowerek dla dziecka, najlepiej rezerwować sprzęt dzień wcześniej (pewnie to samo tyczy się przyczepki).
- Warto zaopatrzyć się we własne zapięcia rowerowe.
- Najlepsza część trasy biegnie nad morzem, na zachód od centrum Krynicy, a nad zalewem widowiskowa jest trasa po wale przeciwpowodziowym, przed i za molem
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
7 i 15 lat
Data pobytu
maj 2024
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.