Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.5
Po tym jak zabytek został przejęty przez prywatną firmę, budowla wraz całym otoczeniem wyładniała, cały teren jest uporządkowany, czytelne oznaczony, wyremontowano budynki na przedzamczu.
Fajnie że pomyślano o dzieciach - jest niezły plac zabaw oraz dmuchańce, które nie działały z powodu gorszej pogody. Cennik jednak nie był zachęcający - jest drogo, bo bilety tylko całodzienne. Obok ulokowano bar/kawiarnię, ale to też nie działało. Przed wejściem na dziedziniec można (odpłatnie) postrzelać z luku.
Gdy obejdziemy zamek dookoła, na elewacjach zobaczymy ślady przeszłości. Poniżej jednej z czterech narożnych wieżyczek widać wyraźne pogrubienie murów - to pozostałość potężnej baszty zamkowej, która nie przetrwała. Dokładnie po drugiej stronie zamku widać z kolei zarys dawnej bramy wjazdowej.
W budynkach przyzamkowych dominują funkcje hotelowe i gastronomiczne, tylko w budynku bramnym działa muzeum. Odpuściliśmy go, bo prezentowana była wystawa o mieczach Europy, którą już wiedzieliśmy w innym miejscu. Między dwoma budynkami hotelowymi tzw. Pałacem Marysieńki a Hotelem Rycerskim znajduje się najwyższy punkt okolicy, gdzie funkcjonuje niezły punkt widokowy na dolinę Wisły i jej dopływ Wierzycę (warto mieć lornetkę).
Tradycja taniego schroniska dla każdego, które przez lata funkcjonowało w zamku nie jest już kontynuowana. Jest jedynie miejsce dla kolonistów. Dobre i to, zamek nie jest więc do końca ekskluzywnym hotelem dla krezusów.
Wewnętrzny dziedziniec został odnowiony i przykryty dachem. Jest płaski i w całości wybrukowany. Rozłożono na nim stoliki kawiarniane czy restauracyjne. Po środku znajduje się szklana podłoga, która ma coś eksponować. Można się domyślać że studnię, ale de facto nic przez to szkło nie widać i nie ma żadnego opisu. Nowy dziedziniec jest ładny i efektowny, ale razi współczesnością. charakteru. Całkowicie pozbyto się elementów drewnianych, ganek wejściowy jest szklany, a na murach wiszą transparenty.
Zabytek zwiedza się obecnie z przewodnikiem, można więc dowiedzieć się czegoś z historii zamku, ale bardzo skrótowo. Przewodnik wprowadza luźną atmosferę, co chyba podobało się zwiedzającym, ale wg mnie plecie on o zbędnych rzeczach, a mógłby przekazać więcej zapadających w pamięci ciekawostek. Dopiero jeden turysta wyciągnął od niego np. etymologię nazwy Gniew, która jest całkiem interesująca.
W zamku nie ma zabytkowego wyposażenia, nie przetrwały typowe elementy dekoracyjne jak portale, polichromie, sklepienia. Przez wieki budowla została tak przekształcona, ogołocona, a na koniec zniszczona XX-wiecznym pożarem, że zwiedza się tylko parę skromnie wyglądających sal. W jednej z nich umieszczono uzbrojenie i puszczany jest film, a właściwie reklama imprezy historycznej w Gniewie (zapewne dostępny też na Youtubie). Dziwne, że właścicieli nie stać na przygotowanie oryginalnego filmu poświęconego zamkowi.Można tu jednak pobawić się replikami rożnych broni, a dzieci mogą nawet nimi powalczyć, więc odczucia były pozytywnie.
Inna sala to kaplica, w której jako jedynej zachowały się gotyckie sklepienia. Odbywa się tu najdłuższy wykład przewodnika, ale z kolei nie daje on czasu na pooglądanie tego co wisi na ścianach.
Kolejna sala, jedyna z jakimiś starszymi eksponatami to pamiątki z 2. wojny światowej i resztki rozbitych samolotów. Sporo tego, ale ma żadnego związku z zamkiem.
Na koniec oglądamy tzw. lamus. Jest to pozbawione kondygnacji pomieszczenie magazynowe, najbardziej klimatyczne, wysokie, ze starymi podniszczonymi murami. Znajduje się w nim wystawa poświęcona zamkowi, kilka zdjęć, plany, zbroja. Ogólnie marnie to wygląda, jakby brakowało chęci i pomysłu na zagospodarowanie historycznych wnętrz.
Podobno jednak nowa profesjonalna ekspozycja jest w trakcie tworzenia i będzie wkrótce dostępna
Najciekawsze obecnie jest chyba zwiedzanie ganków strażniczych na najwyższej kondygnacji, niestety zbyt szybkie. Kiedyś przez wąskie korytarze można było chodzić samemu, powyglądać przez okna na okolicę.
Teraz jest gorzej - trzeba gnać za przewodnikiem, a wszystkie okna są zamknięte.
Turyści nie mają wstępu do kapitularza oraz sali zabaw i sali automatów dla dzieci, które widzieliśmy po drodze {tylko dla gości hotelowych}.
Mimo wszystkich zmian jaki zaszły na zamku mam podobne odczucia jak po odwiedzinach 20 lat temu - potencjał tej potężnej budowli wciąż nie jest wykorzystywany.
Wrażenie robi duże, ale głównie z zewnątrz....
Fajnie że pomyślano o dzieciach - jest niezły plac zabaw oraz dmuchańce, które nie działały z powodu gorszej pogody. Cennik jednak nie był zachęcający - jest drogo, bo bilety tylko całodzienne. Obok ulokowano bar/kawiarnię, ale to też nie działało. Przed wejściem na dziedziniec można (odpłatnie) postrzelać z luku.
Gdy obejdziemy zamek dookoła, na elewacjach zobaczymy ślady przeszłości. Poniżej jednej z czterech narożnych wieżyczek widać wyraźne pogrubienie murów - to pozostałość potężnej baszty zamkowej, która nie przetrwała. Dokładnie po drugiej stronie zamku widać z kolei zarys dawnej bramy wjazdowej.
W budynkach przyzamkowych dominują funkcje hotelowe i gastronomiczne, tylko w budynku bramnym działa muzeum. Odpuściliśmy go, bo prezentowana była wystawa o mieczach Europy, którą już wiedzieliśmy w innym miejscu. Między dwoma budynkami hotelowymi tzw. Pałacem Marysieńki a Hotelem Rycerskim znajduje się najwyższy punkt okolicy, gdzie funkcjonuje niezły punkt widokowy na dolinę Wisły i jej dopływ Wierzycę (warto mieć lornetkę).
Tradycja taniego schroniska dla każdego, które przez lata funkcjonowało w zamku nie jest już kontynuowana. Jest jedynie miejsce dla kolonistów. Dobre i to, zamek nie jest więc do końca ekskluzywnym hotelem dla krezusów.
Wewnętrzny dziedziniec został odnowiony i przykryty dachem. Jest płaski i w całości wybrukowany. Rozłożono na nim stoliki kawiarniane czy restauracyjne. Po środku znajduje się szklana podłoga, która ma coś eksponować. Można się domyślać że studnię, ale de facto nic przez to szkło nie widać i nie ma żadnego opisu. Nowy dziedziniec jest ładny i efektowny, ale razi współczesnością. charakteru. Całkowicie pozbyto się elementów drewnianych, ganek wejściowy jest szklany, a na murach wiszą transparenty.
Zabytek zwiedza się obecnie z przewodnikiem, można więc dowiedzieć się czegoś z historii zamku, ale bardzo skrótowo. Przewodnik wprowadza luźną atmosferę, co chyba podobało się zwiedzającym, ale wg mnie plecie on o zbędnych rzeczach, a mógłby przekazać więcej zapadających w pamięci ciekawostek. Dopiero jeden turysta wyciągnął od niego np. etymologię nazwy Gniew, która jest całkiem interesująca.
W zamku nie ma zabytkowego wyposażenia, nie przetrwały typowe elementy dekoracyjne jak portale, polichromie, sklepienia. Przez wieki budowla została tak przekształcona, ogołocona, a na koniec zniszczona XX-wiecznym pożarem, że zwiedza się tylko parę skromnie wyglądających sal. W jednej z nich umieszczono uzbrojenie i puszczany jest film, a właściwie reklama imprezy historycznej w Gniewie (zapewne dostępny też na Youtubie). Dziwne, że właścicieli nie stać na przygotowanie oryginalnego filmu poświęconego zamkowi.Można tu jednak pobawić się replikami rożnych broni, a dzieci mogą nawet nimi powalczyć, więc odczucia były pozytywnie.
Inna sala to kaplica, w której jako jedynej zachowały się gotyckie sklepienia. Odbywa się tu najdłuższy wykład przewodnika, ale z kolei nie daje on czasu na pooglądanie tego co wisi na ścianach.
Kolejna sala, jedyna z jakimiś starszymi eksponatami to pamiątki z 2. wojny światowej i resztki rozbitych samolotów. Sporo tego, ale ma żadnego związku z zamkiem.
Na koniec oglądamy tzw. lamus. Jest to pozbawione kondygnacji pomieszczenie magazynowe, najbardziej klimatyczne, wysokie, ze starymi podniszczonymi murami. Znajduje się w nim wystawa poświęcona zamkowi, kilka zdjęć, plany, zbroja. Ogólnie marnie to wygląda, jakby brakowało chęci i pomysłu na zagospodarowanie historycznych wnętrz.
Podobno jednak nowa profesjonalna ekspozycja jest w trakcie tworzenia i będzie wkrótce dostępna
Najciekawsze obecnie jest chyba zwiedzanie ganków strażniczych na najwyższej kondygnacji, niestety zbyt szybkie. Kiedyś przez wąskie korytarze można było chodzić samemu, powyglądać przez okna na okolicę.
Teraz jest gorzej - trzeba gnać za przewodnikiem, a wszystkie okna są zamknięte.
Turyści nie mają wstępu do kapitularza oraz sali zabaw i sali automatów dla dzieci, które widzieliśmy po drodze {tylko dla gości hotelowych}.
Mimo wszystkich zmian jaki zaszły na zamku mam podobne odczucia jak po odwiedzinach 20 lat temu - potencjał tej potężnej budowli wciąż nie jest wykorzystywany.
Wrażenie robi duże, ale głównie z zewnątrz....
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
6 i 14 lat
Data pobytu
lipiec 2022
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.