Skomentuj relację
Ocena atrakcji
3.5
Miejsce na odtworzenie wczesnośredniowiecznej osady słowiańskiej wybrano znakomicie. Cypel na wzniesieniu o stromych zboczach i naturalnych walorach obronnych aż prosi się o jakąś warownię i aż trudno uwierzyć, że nasi przodkowie nie wykorzystali go wcześniej.
Gród wygląda całkiem realistycznie i wydawało się, że w środku będzie ciekawie, jednak rozczarowaliśmy się. Przy wejściu byliśmy świadkami niecodziennej sceny gdy rodzice z niepełnosprawnym dzieckiem musieli wyciągać je z wózka i przepychać się przez bramę, bo wejście prowadzi przez uchylne drzwiczki położone sporo nad ziemią, więc nie ma jak wjechać żadnym wózkiem, a już na pewno nie inwalidzkim. Większe drzwi oczywiście były, ale szacowni mieszkańcy grodu nie raczyli ich otworzyć, tylko się przyglądali. Może akurat odtwarzali wczesnośredniowieczne znęcanie się nad chromym przybyszem?
W grodzie zaproszono nad do dużej chaty z makietą grodu gdzie przewodnik trochę opowiedział o dawnym życiu. Potem pooglądaliśmy całą konstrukcję, czyli pozamykane chaty i ganek strażniczy przy palisadzie. Tylko wieża będąca punktem widokowym jest jakąś atrakcją, widoczki na okolice są bowiem bardzo ładne. Do tego pani z łukiem, przy której można było postrzelać do tarczy (5 strzał wliczonych jest w cenę biletu). I to tyle.
Może trzeba tu przyjechać w ścisłym sezonie, albo w dzień jakiejś imprezy, bo w tę majową niedzielę nie miało to sensu. Nic się nie działo. A wystarczyłoby wypuścić jakieś zwierzaki, które przecież hodowano w grodach (chociażby kozy) i dzieci miałyby radochę, a tak były totalnie wynudzone.
Ponoć jest to atrakcja stworzona przez pasjonatów, co należy docenić, ale razi brak pomysłów na zaciekawienie zwiedzających.
Gród wygląda całkiem realistycznie i wydawało się, że w środku będzie ciekawie, jednak rozczarowaliśmy się. Przy wejściu byliśmy świadkami niecodziennej sceny gdy rodzice z niepełnosprawnym dzieckiem musieli wyciągać je z wózka i przepychać się przez bramę, bo wejście prowadzi przez uchylne drzwiczki położone sporo nad ziemią, więc nie ma jak wjechać żadnym wózkiem, a już na pewno nie inwalidzkim. Większe drzwi oczywiście były, ale szacowni mieszkańcy grodu nie raczyli ich otworzyć, tylko się przyglądali. Może akurat odtwarzali wczesnośredniowieczne znęcanie się nad chromym przybyszem?
W grodzie zaproszono nad do dużej chaty z makietą grodu gdzie przewodnik trochę opowiedział o dawnym życiu. Potem pooglądaliśmy całą konstrukcję, czyli pozamykane chaty i ganek strażniczy przy palisadzie. Tylko wieża będąca punktem widokowym jest jakąś atrakcją, widoczki na okolice są bowiem bardzo ładne. Do tego pani z łukiem, przy której można było postrzelać do tarczy (5 strzał wliczonych jest w cenę biletu). I to tyle.
Może trzeba tu przyjechać w ścisłym sezonie, albo w dzień jakiejś imprezy, bo w tę majową niedzielę nie miało to sensu. Nic się nie działo. A wystarczyłoby wypuścić jakieś zwierzaki, które przecież hodowano w grodach (chociażby kozy) i dzieci miałyby radochę, a tak były totalnie wynudzone.
Ponoć jest to atrakcja stworzona przez pasjonatów, co należy docenić, ale razi brak pomysłów na zaciekawienie zwiedzających.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
2 i 10 lat
Data pobytu
maj 2018
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.