Skomentuj relację

Nyską Riwierę odwiedzamy regularnie przy okazji powrotu z wycieczek po Dolnym Śląsku.Zwykle z powodu dobrej bazy gastronomicznej przy parkingu (żur w chlebie!). W tym roku także podczas powrotu chcieliśmy zafundować maluchowi  ostatnią kąpiel na świeżym powietrzu. Zdziwienie było ogromne, gdy ujrzeliśmy dzikie tłumy ludzi wylegujące się na olbrzymiej plaży.
Nie przeszkodziło to jednak  synowi w znakomitej zabawie, bo plaża jest naprawdę spora, z bardzo łagodnym zejściem do wody, w dodatku ma tę zaletę, że cała jest piaszczysta. 
Przy samej plaży również można coś zjeść,  popływać statkiem  wycieczkowym czy motorówką (bez posiadania uprawnień), puszczać latawce. Zwolennicy sportów ekstremalnych mogą w okolicy polatać na paralotniach. Moim zdaniem to najlepsza  plaża, poza wybrzeżem bałtyckim w Polsce.
Problemem są jednak  toalety. Coś się w tym względzie pozmieniało, bo wisiały papierowe ogłoszenia, że toalety znajdują się na polu campingowym, czyli  są  dosyć  oddalone. Cienia też raczej nie uświadczymy, więc warto wziąć parasol  albo namiot plażowy. Brakuje placu zabaw.
Riwiera Nyska leży w zasadzie poza Nysą, przy drodze na Kłodzko w miejscowości Skorochów. Duży bezpłatny parking koło południa okazuje się mimo wszystko za mały, ale wygląda na to, że planowane jest powiększenie go. Wstęp na plażę był płatny - 3 PLN (2 ulgowy). Trzeba przejść kilkaset metrów, droga jest OK, wózek świetnie sobie radzi do momentu dotarcia do samej plaży – tu oczywiście piasek. Można też wjechać samochodem na parking bliżej plaży za dodatkową opłatą (7,50 PLN).