Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
Byliśmy bardzo ciekawi wyników długoletniego rozkopania rynku krakowskiego. Oczekiwaliśmy wielu atrakcji i nie zawiedliśmy się. Od razu po zejściu krótkimi schodami do podziemi zostaliśmy oczarowani pierwszym elementem wystawy - wejście stanowi kurtyna z pary wodnej, na której wyświetlana jest projekcja z życia starego grodu. Słychać gwar miasta, rozmowy ludzi, stukot końskich kopyt i inne odgłosy. Genialny początek, a dalej poziom wcale nie spada.
Pierwsza część ekspozycji to wielka sala, wypełniona odkopanymi reliktami dawnego Krakowa oraz urządzeniami multimedialnymi wspomagającymi prezentację informacji. Panuje tu mrok, ale wszystko co powinno być jest odpowiednio oświetlone. Możemy m.in. zobaczyć oryginalny bruk z drewnianymi krawężnikami, po którym być może stąpali polscy monarchowie czy uczeni jak Mikołaj Kopernik a na pewno jeździły wozy, bo koła pozostawiły koleiny. Na mapie podłogowej szlaków handlowych można się przekonać jak istotną rolę odgrywał Kraków w Europie, a na zachowanych i opisanych warstwach gruntu jak co parę stuleci podnosił się poziom rynku. Jest też historyczna waga, gdzie możemy się zważyć i poznać dawne miary, a także inscenizacja spalonej przez Mongołów osady przedmiejskiej i belki ze śladami po ich strzałach. Nie można ominąć zaułka, który prowadzi nas do fajnej scenki ulicznej z przekupką i strażnikiem. Najstarszą częścią wystawy jest cmentarzysko przy Kościele Mariackim z odtworzonymi na ekranach twarzami zmarłych i prezentacją przedmiotów i ozdób przy nich znalezionych. Nie zabrakło też ekspozycji innych odkopanych przedmiotów. Najciekawsze znaleziska są przedstawione w dwojaki sposób: w gablotce oraz na ekranie LCD, na którym widzimy wizualizację obiektu w 3D z możliwością dowolnego obrotu. Podoba mi się zastosowanie na suficie materiału odbijającego światło, powstaje ciekawy efekt, a wnętrza wydają się dzięki temu większe niż są.
Maluchy mają swój wydzielony pokój, gdzie główną atrakcją jest przedstawienie legendy o królu Kraku za pomocą elektronicznego teatrzyku lalkowego. Wykonanie jest rewelacyjnie i koniecznie trzeba to zobaczyć, m.in. smoka wawelskiego w akcji. Nie wiem tylko na jakich zasadach teatrzyk jest uruchamiany (z tego co widziałem nie częściej niż 1 raz na godzinę), my się dołączyliśmy do jakiejś grupki. Poza tym w pokoju tym są inne atrakcje w postaci 2 interaktywnych ekranów, drewnianych klocków, układanek itp. - generalnie wszystko nawiązuje do historii i potrafi zająć dzieciaki na dłuższą chwilę. Można więc je tu zostawić, a samemu skupić się na dokładnym zapoznaniu się z opisami poszczególnych elementów wystawy.
Kolejny etap zwiedzania to wejście w korytarz pod dawnymi kramami. Jest tu ruch jednokierunkowy, więc wchodząc nie możemy już wrócić do głównego pomieszczenia. Idziemy po szklanej kładce, otoczeni przez stare mury. Ten odcinek jest również wykonany bardzo pomysłowo i klimatycznie - przenosi nas do dawnych sukiennic, pośród handlujących kupców i krzyczące przekupki. Cały czas słyszymy nawoływania do kupna różnych towarów, a co parę metrów podchodzimy do stanowiska z terminalem i gablotką prezentującą oryginalne wyroby danego cechu rzemieślniczego. Niektóre przedmioty są bardzo ciekawe, inne mniej, informacji na ekranach jest bardzo dużo i nie da się z nimi zapoznać z dzieckiem. Tym bardziej, że jest to dla niego mniej interesujące i cały czas ciągnie dalej, licząc na lepsze atrakcje. W drugiej części korytarzy przedstawiony jest proces prowadzenia kilkuletnich wykopalisk na rynku oraz powstawania wystawy i to także jest bardzo ciekawe, ponieważ całe przedsięwzięcie to unikat w skali europejskiej.
Ostatni etap to kilka salek kinowych z filmami nt. wybranych wydarzeń z dziejów Krakowa, jak np. najazd tatarski czy okupacja niemiecka. Fajny wystrój, ale w niektórych brakowało miejsc siedzących. Zakładając, że uda nam się je zająć, można tu odpocząć po zwiedzaniu. Syn nie dał jednak rady długo wysiedzieć, więc oglądnęliśmy niewiele. Na ścianach wisi jeszcze poczet władców Polski, któremu warto się przyjrzeć bliżej. Jest dość niezwykły, bo elektroniczny, a królowie jakby z nudów co jakiś czas stroją sobie różne miny!
Oczywiście nie wszystko w podziemiach jest idealne, jeden ekran dotykowy w skrzyni nie działał, drugi z interaktywną zabawą w archeologa nie pozwalał na zakończenie gry, ale to bardzo niewiele usterek jak na miejsce tak naszpikowane elektroniką. Nie podobał mi się film na takim zakręconym ekranie panoramicznym, pierwsze wrażenie super, ale zaraz okazuje się że treść jest bardzo nudna i nieczytelna. Syn nie wytrzymał nawet minuty, ja niewiele dłużej. Nie ma to jednak żadnego wpływu na ogólną ocenę, bo całość jest zrobiona po prostu fantastycznie i zwiedzanie bardzo wciąga. Trzeba być uważnym, aby czegoś nie pominąć, my jak się okazuje nie odkryliśmy przynajmniej 2 rzeczy, o których potem czytałem w opisach (np. szklana kopuła nad makietą Krakowa przez którą widać wieże kościoła). Takie muzea to najlepszy sposób na zaszczepienie u dziecka zainteresowań przeszłością. 1000-letnia historia miesza się tu z najnowocześniejsza techniką, a takie rzeczy oczywiście najbardziej kręcą dzieciaki i nie tylko, bo nas również muzeum zachwyciło. Kosztowało to sporo, ale efekt jest niesamowity.
Na koniec kwestie techniczne - muzeum posiada nowoczesne i czyste ubikacje z ułatwieniami dla przebierania niemowlaków (można zwiedzać z wózkiem), sklepik oraz kawiarnię (na końcu trasy). Nalega się tu na rezerwacje biletów online na konkretną godzinę, ale nie jest to konieczne. My byliśmy w sobotę i dostaliśmy się bez problemu, choć nie mieliśmy rezerwacji (było jednak mocno przed sezonem). Chciałem ją zrobić tuż po północy, ale okazało się to niemożliwe na ten sam dzień. Wygląda jakby rezerwować można było na minimum 1 dzień w przód. Bilety sprzedawane są mniej więcej po środku sukiennic, ale wejście do podziemi położone jest nieco dalej - z boku, od strony kościoła mariackiego.
Przy kasie warto wziąć broszurkę o wystawie, bo są tam kody które podłożone pod ekrany z kamerą wyświetlają modele trójwymiarowe (powinno to być lepiej objaśnione, bo straciliśmy trochę czasu zanim się zorientowaliśmy do czego służą te ekrany).
Pierwsza część ekspozycji to wielka sala, wypełniona odkopanymi reliktami dawnego Krakowa oraz urządzeniami multimedialnymi wspomagającymi prezentację informacji. Panuje tu mrok, ale wszystko co powinno być jest odpowiednio oświetlone. Możemy m.in. zobaczyć oryginalny bruk z drewnianymi krawężnikami, po którym być może stąpali polscy monarchowie czy uczeni jak Mikołaj Kopernik a na pewno jeździły wozy, bo koła pozostawiły koleiny. Na mapie podłogowej szlaków handlowych można się przekonać jak istotną rolę odgrywał Kraków w Europie, a na zachowanych i opisanych warstwach gruntu jak co parę stuleci podnosił się poziom rynku. Jest też historyczna waga, gdzie możemy się zważyć i poznać dawne miary, a także inscenizacja spalonej przez Mongołów osady przedmiejskiej i belki ze śladami po ich strzałach. Nie można ominąć zaułka, który prowadzi nas do fajnej scenki ulicznej z przekupką i strażnikiem. Najstarszą częścią wystawy jest cmentarzysko przy Kościele Mariackim z odtworzonymi na ekranach twarzami zmarłych i prezentacją przedmiotów i ozdób przy nich znalezionych. Nie zabrakło też ekspozycji innych odkopanych przedmiotów. Najciekawsze znaleziska są przedstawione w dwojaki sposób: w gablotce oraz na ekranie LCD, na którym widzimy wizualizację obiektu w 3D z możliwością dowolnego obrotu. Podoba mi się zastosowanie na suficie materiału odbijającego światło, powstaje ciekawy efekt, a wnętrza wydają się dzięki temu większe niż są.
Maluchy mają swój wydzielony pokój, gdzie główną atrakcją jest przedstawienie legendy o królu Kraku za pomocą elektronicznego teatrzyku lalkowego. Wykonanie jest rewelacyjnie i koniecznie trzeba to zobaczyć, m.in. smoka wawelskiego w akcji. Nie wiem tylko na jakich zasadach teatrzyk jest uruchamiany (z tego co widziałem nie częściej niż 1 raz na godzinę), my się dołączyliśmy do jakiejś grupki. Poza tym w pokoju tym są inne atrakcje w postaci 2 interaktywnych ekranów, drewnianych klocków, układanek itp. - generalnie wszystko nawiązuje do historii i potrafi zająć dzieciaki na dłuższą chwilę. Można więc je tu zostawić, a samemu skupić się na dokładnym zapoznaniu się z opisami poszczególnych elementów wystawy.
Kolejny etap zwiedzania to wejście w korytarz pod dawnymi kramami. Jest tu ruch jednokierunkowy, więc wchodząc nie możemy już wrócić do głównego pomieszczenia. Idziemy po szklanej kładce, otoczeni przez stare mury. Ten odcinek jest również wykonany bardzo pomysłowo i klimatycznie - przenosi nas do dawnych sukiennic, pośród handlujących kupców i krzyczące przekupki. Cały czas słyszymy nawoływania do kupna różnych towarów, a co parę metrów podchodzimy do stanowiska z terminalem i gablotką prezentującą oryginalne wyroby danego cechu rzemieślniczego. Niektóre przedmioty są bardzo ciekawe, inne mniej, informacji na ekranach jest bardzo dużo i nie da się z nimi zapoznać z dzieckiem. Tym bardziej, że jest to dla niego mniej interesujące i cały czas ciągnie dalej, licząc na lepsze atrakcje. W drugiej części korytarzy przedstawiony jest proces prowadzenia kilkuletnich wykopalisk na rynku oraz powstawania wystawy i to także jest bardzo ciekawe, ponieważ całe przedsięwzięcie to unikat w skali europejskiej.
Ostatni etap to kilka salek kinowych z filmami nt. wybranych wydarzeń z dziejów Krakowa, jak np. najazd tatarski czy okupacja niemiecka. Fajny wystrój, ale w niektórych brakowało miejsc siedzących. Zakładając, że uda nam się je zająć, można tu odpocząć po zwiedzaniu. Syn nie dał jednak rady długo wysiedzieć, więc oglądnęliśmy niewiele. Na ścianach wisi jeszcze poczet władców Polski, któremu warto się przyjrzeć bliżej. Jest dość niezwykły, bo elektroniczny, a królowie jakby z nudów co jakiś czas stroją sobie różne miny!
Oczywiście nie wszystko w podziemiach jest idealne, jeden ekran dotykowy w skrzyni nie działał, drugi z interaktywną zabawą w archeologa nie pozwalał na zakończenie gry, ale to bardzo niewiele usterek jak na miejsce tak naszpikowane elektroniką. Nie podobał mi się film na takim zakręconym ekranie panoramicznym, pierwsze wrażenie super, ale zaraz okazuje się że treść jest bardzo nudna i nieczytelna. Syn nie wytrzymał nawet minuty, ja niewiele dłużej. Nie ma to jednak żadnego wpływu na ogólną ocenę, bo całość jest zrobiona po prostu fantastycznie i zwiedzanie bardzo wciąga. Trzeba być uważnym, aby czegoś nie pominąć, my jak się okazuje nie odkryliśmy przynajmniej 2 rzeczy, o których potem czytałem w opisach (np. szklana kopuła nad makietą Krakowa przez którą widać wieże kościoła). Takie muzea to najlepszy sposób na zaszczepienie u dziecka zainteresowań przeszłością. 1000-letnia historia miesza się tu z najnowocześniejsza techniką, a takie rzeczy oczywiście najbardziej kręcą dzieciaki i nie tylko, bo nas również muzeum zachwyciło. Kosztowało to sporo, ale efekt jest niesamowity.
Na koniec kwestie techniczne - muzeum posiada nowoczesne i czyste ubikacje z ułatwieniami dla przebierania niemowlaków (można zwiedzać z wózkiem), sklepik oraz kawiarnię (na końcu trasy). Nalega się tu na rezerwacje biletów online na konkretną godzinę, ale nie jest to konieczne. My byliśmy w sobotę i dostaliśmy się bez problemu, choć nie mieliśmy rezerwacji (było jednak mocno przed sezonem). Chciałem ją zrobić tuż po północy, ale okazało się to niemożliwe na ten sam dzień. Wygląda jakby rezerwować można było na minimum 1 dzień w przód. Bilety sprzedawane są mniej więcej po środku sukiennic, ale wejście do podziemi położone jest nieco dalej - z boku, od strony kościoła mariackiego.
Przy kasie warto wziąć broszurkę o wystawie, bo są tam kody które podłożone pod ekrany z kamerą wyświetlają modele trójwymiarowe (powinno to być lepiej objaśnione, bo straciliśmy trochę czasu zanim się zorientowaliśmy do czego służą te ekrany).
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
7 lat
Data pobytu
kwiecień 2015
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.