Skomentuj relację

Park Miniatur odwiedzaliśmy już dwukrotnie, głównie z powodu części lunaparkowej. Zamiast wydawać pieniądze na pojedyncze i drogie atrakcje w wesołych miasteczkach, lepiej wpaść na cały dzień do takiego miejsca.
Zmiany jakie tu zaszły są mniej efektowne niż w Warowni, z którą jest obecnie złączona jednym biletem wstępu. Przede wszystkim zniknęła bardzo fajna, wysoka zjeżdżalnia (to duży minus). Nie działa też symulator 3D przy dolnym barze, ale tego akurat nie ma co żałować.
Zamiast zjeżdżalni pojawiło się nowe i całkiem ciekawe urządzenie - Egipt coaster - połączenie minikolejki górskiej z kręciołą oraz plac zabaw przy barze środkowym. Poza tym jest kilka nowych miniatur jak np. mur chiński. Między kilkoma modelami jeździ kolejka, której też chyba na początku nie było.
Cały park jest nadal w nienagannym stanie, miniatury, alejki pięknie wykonane i utrzymane, gastronomia w 3 punktach daje radę. W Zielonym Labiryncie nadal ciężko się odnaleźć, a Piramida Tutenchamona potrafi przestraszyć dzieciaki i posiada fajną ekspozycję.
Tylko w kinie 5D chciałoby się zobaczyć w końcu coś nowego.
Najczęściej wykorzystywaną przez nas atrakcją jest zawsze autodrom. Auta są tu szybkie, można się zderzać, więc zabawa przednia.
Tym bardziej, że nie było większego tłoku i maksymalne oczekiwanie na wejście to 1 runda.
Wraz z Warownią, Park Miniatur gwarantuje cały dzień dobrej zabawy i po raz kolejny miło wspominamy przyjazd tu.