Skomentuj relację
Ocena atrakcji
4.0
To popularne miejsce na Roztoczu. Choć położone z dala o głównych dróg, łatwo trafić, bo dojazd jest dobrze oznaczony. Posiada własny darmowy parking.
Z tego co zauważyliśmy ludzie przyjeżdżają tu głównie na obiad i bywa ich całkiem sporo. Chętnych na zwiedzanie poza nami nie było. Odbywa się ono co godzinę, więc najpierw postanowiliśmy się posilić.
Zagroda wygląda bardzo klimatycznie. Jest tu stara studnia, budynki oddziela prymitywny drewniany płot, opleciony przez roślinność, elewację gospody ozdabiają pnącza. Można usiąść w środku jaki i na zewnątrz pod dachem. Jest też parę drewnianych urządzeń do zabawy dla dzieci, wykonanych chyba przez samych właścicieli.
Gospodę trudno mi jednoznacznie ocenić. Podstawa menu to regionalne potrawy - proste chłopskie jedzenie, dania z pospolitych i tanich składników jak ziemniaki, kasza czy pokrzywy, ale ceny do niskich wcale nie należą. Mi osobiście roztoczańskie kulinaria nie przypadły do gustu, żonie która jest znacznie mniej wybredna, smakowały bardziej, ale też połowę drugiego dania uznała za niejadalną. Nie pamiętam już niestety co konkretnie zamawialiśmy, na pewno zupę pokrzywową, a syn zażyczył sobie tradycyjne naleśniki i tylko te naleśniki mogę w pełni pochwalić, podobnie jak kompot. Z pewnością warto spróbować tych dań, ale wg mnie nie jest to kuchnia dla każdego. Dzieciom można jednak pokazać jak się dawniej jadało.
Zwiedzanie zagrody rozpoczęliśmy z jakimś świeżo upieczonym młodym przewodnikiem, który dopiero się uczył i nie potrafił zbytnio zaciekawić turystów. Obeszliśmy część skansenową, dawne wnętrza, budynek wypełniony starymi maszynami i różnym sprzętem. Przy najciekawszej ekspozycji muzealnej na szczęście pojawił się właściciel. Z nim dokończyliśmy oglądanie prehistorycznych znalezisk i dużą kolekcję meteorytów. Jest to bardzo przyjaźnie nastawiony człowiek, a jego kolekcja znacznie zyskuje na atrakcyjności, gdy sam opowiada o niej niezwykle interesujące rzeczy. Dzieciaki na pewno zainteresują kamienie przybyłe z dalekiego kosmosu czy pozostałości dinozaurów.
Na koniec można zakupić pamiątki - syn bardzo ucieszył się z niedrogiego belemnita. Są też inne skamieliny, minerały i biżuteria.
Z tego co zauważyliśmy ludzie przyjeżdżają tu głównie na obiad i bywa ich całkiem sporo. Chętnych na zwiedzanie poza nami nie było. Odbywa się ono co godzinę, więc najpierw postanowiliśmy się posilić.
Zagroda wygląda bardzo klimatycznie. Jest tu stara studnia, budynki oddziela prymitywny drewniany płot, opleciony przez roślinność, elewację gospody ozdabiają pnącza. Można usiąść w środku jaki i na zewnątrz pod dachem. Jest też parę drewnianych urządzeń do zabawy dla dzieci, wykonanych chyba przez samych właścicieli.
Gospodę trudno mi jednoznacznie ocenić. Podstawa menu to regionalne potrawy - proste chłopskie jedzenie, dania z pospolitych i tanich składników jak ziemniaki, kasza czy pokrzywy, ale ceny do niskich wcale nie należą. Mi osobiście roztoczańskie kulinaria nie przypadły do gustu, żonie która jest znacznie mniej wybredna, smakowały bardziej, ale też połowę drugiego dania uznała za niejadalną. Nie pamiętam już niestety co konkretnie zamawialiśmy, na pewno zupę pokrzywową, a syn zażyczył sobie tradycyjne naleśniki i tylko te naleśniki mogę w pełni pochwalić, podobnie jak kompot. Z pewnością warto spróbować tych dań, ale wg mnie nie jest to kuchnia dla każdego. Dzieciom można jednak pokazać jak się dawniej jadało.
Zwiedzanie zagrody rozpoczęliśmy z jakimś świeżo upieczonym młodym przewodnikiem, który dopiero się uczył i nie potrafił zbytnio zaciekawić turystów. Obeszliśmy część skansenową, dawne wnętrza, budynek wypełniony starymi maszynami i różnym sprzętem. Przy najciekawszej ekspozycji muzealnej na szczęście pojawił się właściciel. Z nim dokończyliśmy oglądanie prehistorycznych znalezisk i dużą kolekcję meteorytów. Jest to bardzo przyjaźnie nastawiony człowiek, a jego kolekcja znacznie zyskuje na atrakcyjności, gdy sam opowiada o niej niezwykle interesujące rzeczy. Dzieciaki na pewno zainteresują kamienie przybyłe z dalekiego kosmosu czy pozostałości dinozaurów.
Na koniec można zakupić pamiątki - syn bardzo ucieszył się z niedrogiego belemnita. Są też inne skamieliny, minerały i biżuteria.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
6 lat
Data pobytu
czerwiec 2014
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.