Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Gród w Biskupinie to standardowy punkt wycieczek szkolnych. Czy warto tu przyjechać z dzieciakami? Na pewno tak, trzeba pokazać maluchowi jak wyglądały nasze pradzieje, ale raz w życiu wystarczy. Cena biletu nie jest wygórowana (8 PLN, nasz maluch za darmo), ale dodatkowo płatny jest parking – 5 PLN. Byliśmy tam drugi raz, ale zwiedzanie kilka lat temu, jeszcze bez dziecka, zrobiło na mnie znacznie większe wrażenie. Może dlatego, że teraz byłam ogólnie negatywnie nastawiona z powodu karygodnego regulaminu zwiedzania Biskupina. Od kilku lat zdjęcia grodu nie można nigdzie publikować, w tym oczywiście w Internecie, nawet na własnej stronie domowej. Nie wiem jakimi intencjami kierowała się dyrekcja tego muzeum i kto dał jej prawo składać wniosek patentowy na wizerunek grodu. Prawdziwi twórcy osady już dawno nie żyją, prawa autorskie ich nie dotyczą, a to co po nich pozostało jest dziedzictwem narodowym, więc wybitnie nie podoba mi się przywłaszczanie sobie wyłącznych praw przez jakąś zachłanną placówkę, funkcjonująca z pieniędzy podatników... Dlaczego więc jakiś urzędas przyznał im ten patent? Żeby nikt oprócz nich nie zarabiał na wizerunku bramy biskupińskiej? Tylko jak to się ma do ustawy o muzeach, wedle której statutowo nie są one komercyjne?
Wracając do zwiedzania grodu, za bramą droga dzieli się na główną i boczną w lewo z napisem „Do wykopalisk”. Nie do końca jestem przekonana o trafności tego sformułowania. Sugeruje to bowiem trwające prace archeologiczne, spodziewałam się, że zobaczymy jakiś świeże wykop czy coś w ten deseń, a tu niespodzianka – grill-bar! Jeśli należy on do stałych elementów grodu (my biliśmy podczas majówki) to stanowczo odradzam pieczone ziemniaki o smaku i konsystencji gumy.
Dalej widzimy ogólnie znaną rekonstrukcję części grodu z palisadą i wieżą bramną, a przy jeziorze statek rejsowy. Za bramą stoją 2 rzędy chat wraz z fragmentem obwarowań, po których można pospacerować i z góry pooglądać osadę wraz z urokliwym otoczeniem. Część z chat jest „zamieszkała” – są w niej odpowiednio ubrani pracownicy muzeum, bardzo mili, którzy pokazują dzieciakom ciekawostki, np. miejsce do spania wyłożone sianem i skórami. Dzieci mogły swobodnie na nie wchodzić, tylko później się nie dawały stamtąd zgarnąć… Mogły też mielić zboże na mąkę na kamieniu. W innej chacie pani opowiadała o wyrabianiu ubrań – od owcy aż po tunikę. W kolejnej za dodatkową opłatą (6 PLN) można było po krótkim instruktarzu lepić garnki z gliny. Fajna zabawa i dla małych i dla dużych, choć z gotowym wyrobem nie wiadomo co zrobić, bo na miejscu go nie wypalą, a w domu nikt nie osiągnie temperatury 700 st C. Oprócz tego były jeszcze koniki, na których dzieci mogły pojeździć, jakieś zabawy łucznicze (nie korzystaliśmy, chyba dodatkowo płatne). Co jeszcze można zobaczyć? Kilka średnio jak dla mnie pociągających rzeczy w stylu pozostałości po realizacji filmu „Stara baśń”, zagroda owiec, kamienne rzeźby uświetniające różne odbywające się tu festyny itp. Ale za to podobały nam się zbiory w muzeum, w tym makiety oraz fotografie z czasów „odkrywania” grodu oraz bardzo ciekawa wystawa czasowa poświęcona sensacyjnym wykopaliskom w Łeknie (gród, rotunda, klasztor cystersów).
Wycieczkę stateczkiem "Diabeł Wenecki" po jeziorze biskupińskim pamiętam z naszego pierwszego pobytu w Biskupinie. Ładne widoczki, można zrobić unikatowe zdjęcia (oczywiście tylko do domowego albumu, bo narazimy się dyrekcji muzeum), ale że już na tym wyjeździe pływaliśmy statkiem, więc tę atrakcję darowaliśmy sobie.
Teren całej osady jest w większości łatwo przejezdny dla wózków, łącznie z budynkiem muzeum. Bliskość wody i dużo krzaków wskazuje na idealne warunki dla komarów, ale o dziwo nie atakowały.
Po drugiej stronie ulicy niż muzeum znajduje się Karczma Biskupińska. Jest tam konkurencyjny płatny parking, a ponieważ wykupiliśmy u nich noclegi mieliśmy go gratis. Karczma prezentuje się atrakcyjnie, staropolskie menu, duży plac zbaw, zwierzaki w zagrodach itp. Niestety spanie tam okazało się ciężkim przeżyciem. Tak jak na zewnątrz wszystko lśni, tak w środku daje się turystom najgorsze dziadostwo - od materaców w łóżkach począwszy, przez pościel, poszewki, na papierze toaletowym skończywszy - wszystko jest najgorszego możliwego gatunku. Do tego dochodzi jakieś hałasujące urządzenie w nocy. Mogłabym zrozumieć takie warunki w jakimś schronisku, ale nie w hotelu nieźle się ceniącym.....
Wracając do zwiedzania grodu, za bramą droga dzieli się na główną i boczną w lewo z napisem „Do wykopalisk”. Nie do końca jestem przekonana o trafności tego sformułowania. Sugeruje to bowiem trwające prace archeologiczne, spodziewałam się, że zobaczymy jakiś świeże wykop czy coś w ten deseń, a tu niespodzianka – grill-bar! Jeśli należy on do stałych elementów grodu (my biliśmy podczas majówki) to stanowczo odradzam pieczone ziemniaki o smaku i konsystencji gumy.
Dalej widzimy ogólnie znaną rekonstrukcję części grodu z palisadą i wieżą bramną, a przy jeziorze statek rejsowy. Za bramą stoją 2 rzędy chat wraz z fragmentem obwarowań, po których można pospacerować i z góry pooglądać osadę wraz z urokliwym otoczeniem. Część z chat jest „zamieszkała” – są w niej odpowiednio ubrani pracownicy muzeum, bardzo mili, którzy pokazują dzieciakom ciekawostki, np. miejsce do spania wyłożone sianem i skórami. Dzieci mogły swobodnie na nie wchodzić, tylko później się nie dawały stamtąd zgarnąć… Mogły też mielić zboże na mąkę na kamieniu. W innej chacie pani opowiadała o wyrabianiu ubrań – od owcy aż po tunikę. W kolejnej za dodatkową opłatą (6 PLN) można było po krótkim instruktarzu lepić garnki z gliny. Fajna zabawa i dla małych i dla dużych, choć z gotowym wyrobem nie wiadomo co zrobić, bo na miejscu go nie wypalą, a w domu nikt nie osiągnie temperatury 700 st C. Oprócz tego były jeszcze koniki, na których dzieci mogły pojeździć, jakieś zabawy łucznicze (nie korzystaliśmy, chyba dodatkowo płatne). Co jeszcze można zobaczyć? Kilka średnio jak dla mnie pociągających rzeczy w stylu pozostałości po realizacji filmu „Stara baśń”, zagroda owiec, kamienne rzeźby uświetniające różne odbywające się tu festyny itp. Ale za to podobały nam się zbiory w muzeum, w tym makiety oraz fotografie z czasów „odkrywania” grodu oraz bardzo ciekawa wystawa czasowa poświęcona sensacyjnym wykopaliskom w Łeknie (gród, rotunda, klasztor cystersów).
Wycieczkę stateczkiem "Diabeł Wenecki" po jeziorze biskupińskim pamiętam z naszego pierwszego pobytu w Biskupinie. Ładne widoczki, można zrobić unikatowe zdjęcia (oczywiście tylko do domowego albumu, bo narazimy się dyrekcji muzeum), ale że już na tym wyjeździe pływaliśmy statkiem, więc tę atrakcję darowaliśmy sobie.
Teren całej osady jest w większości łatwo przejezdny dla wózków, łącznie z budynkiem muzeum. Bliskość wody i dużo krzaków wskazuje na idealne warunki dla komarów, ale o dziwo nie atakowały.
Po drugiej stronie ulicy niż muzeum znajduje się Karczma Biskupińska. Jest tam konkurencyjny płatny parking, a ponieważ wykupiliśmy u nich noclegi mieliśmy go gratis. Karczma prezentuje się atrakcyjnie, staropolskie menu, duży plac zbaw, zwierzaki w zagrodach itp. Niestety spanie tam okazało się ciężkim przeżyciem. Tak jak na zewnątrz wszystko lśni, tak w środku daje się turystom najgorsze dziadostwo - od materaców w łóżkach począwszy, przez pościel, poszewki, na papierze toaletowym skończywszy - wszystko jest najgorszego możliwego gatunku. Do tego dochodzi jakieś hałasujące urządzenie w nocy. Mogłabym zrozumieć takie warunki w jakimś schronisku, ale nie w hotelu nieźle się ceniącym.....
Relacja - dodatkowe informacje
+ Zalety
Unikatowy na skalę europejską zabytek
Niewygórowana cena za wstęp
Ciekawa wystawa w muzeum
Opowieści pracowników w chatach
Można popływać statkiem
Spore zaplecze gastronomiczne, głównie przed wejściem
Niewygórowana cena za wstęp
Ciekawa wystawa w muzeum
Opowieści pracowników w chatach
Można popływać statkiem
Spore zaplecze gastronomiczne, głównie przed wejściem
- Wady
Jak na szumnie ogłaszaną majówkę w Biskupinie to szału z atrakcjami nie było
Przez ostatnich kilka lat kompletny brak urozmaicenia oferty,
Karygodne działania dyrekcji muzeum, zawłaszczające nasze dziedzictwo narodowe
Plac przed wejściem do muzeum jak w jakimś kraju arabskim – naganiacze na parking, restauracje...
Przez ostatnich kilka lat kompletny brak urozmaicenia oferty,
Karygodne działania dyrekcji muzeum, zawłaszczające nasze dziedzictwo narodowe
Plac przed wejściem do muzeum jak w jakimś kraju arabskim – naganiacze na parking, restauracje...
Wiek dziecka/i
3.5 roku
Data pobytu
maj 2012
Komentarze
rezultatów: 4, wyświetlane 1 - 4
Sortowanie
Dodano: 15-07-2012
Zamierzam udać się do Biskupina pod koniec miesiąca. Czy z tym fotografowaniem to naprawdę taki problem ? Na stronie internetowej Muzeum, jest napisane , że cena za fotografowanie na terenie Biskupina wynosi 600 zł od osoby. ;/ Czy kontrolują jakoś aparaty fotograficzne. Czy dyrektor muzeum, albo jacy inni ubecy rewidują turystów ? Bo nie wiem czy zostawić aparat w samochodzie. No i co z telefonami > Też sprawdzają ? 600 zł to duża motywacja do takich manewrów...
T
Tomek
Dodano: 17-07-2012
W odpowiedzi na wcześniejszy komentarz Zdjęcia możesz robić, ale nie możesz ich potem nigdzie zamieścić, np. w Internecie, nawet na prywatnej stronie czy portalu społecznościowym.
I
ina
Dodano: 21-09-2013
Z Karczmą Biskupińską znaną też jako Noclegownia Biskupińska mamy też nienajlepsze doświadczenia. Wszystko opisaliśmy na stronie http://www.zakatek21.pl/portal/aktualnosci/870-list-otwarty-ws-karczmy-biskupinskiej - zwróciliśmy się do Starosty Żnińskiego i mediów, bo warunki, jakie zgotowano nam na zlot dzieciaków z całej Polski, były skandaliczne.
Natomiast zupełnie swobodnie robiliśmy zdjęcia na terenie Muzeum - opłata jak sądzę dotyczy zdjęć reklamowych, filmów itp. - nic nie słyszałam o zakazie publikacji prywatnych zdjęć. Trafiliśmy na festyn - stały dwie wioski i prezentowali się rzemieślnicy, wyborna zabawa dla dzieci - wszyscy bardzo uczynnie opowiadali o swoich zainteresowaniach, o pracy, o wytwarzanych przedmiotach i sposobach uprawiania rzemiosła. Ale pewnie autor komentarza miał już okazję się przekonać, że ze zdjęciami nie jest tak źle :-)
Natomiast zupełnie swobodnie robiliśmy zdjęcia na terenie Muzeum - opłata jak sądzę dotyczy zdjęć reklamowych, filmów itp. - nic nie słyszałam o zakazie publikacji prywatnych zdjęć. Trafiliśmy na festyn - stały dwie wioski i prezentowali się rzemieślnicy, wyborna zabawa dla dzieci - wszyscy bardzo uczynnie opowiadali o swoich zainteresowaniach, o pracy, o wytwarzanych przedmiotach i sposobach uprawiania rzemiosła. Ale pewnie autor komentarza miał już okazję się przekonać, że ze zdjęciami nie jest tak źle :-)
Dodano: 07-06-2023
Biskupin- przepiękne atrakcyjne miejsce do zwiedzania , ale...kazano nam zapłacić za opiekunów.Organizowałam wycieczkę przez PTTK w Kruszwicy. Tam nie płaciliśmy za opiekunów. Tu regulamin zastrzega, że opiekunowie wchodzą z grupą i mają za siebie zapłacić, czego nie wliczyliśmy w koszt wycieczki, bo PTTK podał cenę 13 zł za ucznia.Przejazd kolejką również płatny dla opiekunów. Moja wycieczka trwała 12 godzin. Nikt ani mi , ani moim koleżankom za te dodatkowe godziny nie zapłaci, a jeszcze musiałyśmy za siebie zapłacić. Smutny los nauczyciela.... Nikomu nie polecę tej wycieczki. Jest mi bardzo przykro. Pracuję 33 lsta w zawodzie, zjeździłam całą Polskę a tylko tu płaciłam za opiekunów. Panie Dyrektorze...zmieńcie regulamin, bo macie jasno napisane, że dzieci bez opiekunów nie mogą same zwiedzać osady.
J
JOANNA
rezultatów: 4, wyświetlane 1 - 4
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.