Skomentuj relację
Ocena atrakcji
5.0
Park techniki wyróżnia się oryginalna koncepcją - dawne urządzenia i maszyny naturalnej wielkości są w pełni sprawne i gotowe do u życia przez zwiedzających. Już na samym początku zaskoczył nas fantastyczny model czołgu Leonarda da Vinci, do którego za drobną opłatą można wejść i pokonać nim kilkudziesięciometrowy odcinek. Fajny jest też plac zabaw, w którym dzieciaki mogą poznać jak bawiły się ich rówieśnicy kilkaset lat temu. To wszystko wraz z barem mamy jeszcze przed wejściem do właściwego parku.
Zwiedzanie odbywa się całą grupą z przewodnikiem na podobnych zasadach jak w kopalni złota, z tym że na szczęście grupy są znacznie mniej liczne. Tym razem mieliśmy młodą przewodniczkę i ona również posługiwała się luźnym stylem, usiłując być niezwykle zabawną. Ale, o ile w kopalni, w ustach 30-letniego faceta żarty brzmiały naturalnie, to u małolaty wręcz przeciwnie i bardziej drażniły niż śmieszyły. Przykładowo gdy udając oburzenie wiedzą jednej matki z dzieckiem, powiedziała że musi ona być czarownicą, bo tyle wie i zasługuje na spalenie na stosie (co niby miało ukazywać styl myślenia ludzi w średniowieczu), widać było wielkie zdziwienie w oczach jej dziecka - zdezorientowany maluch nie miał pojęcia czemu niby mama powinna zostać spalona? Cóż, pewnie dali dziewczynie tekst to się go wyuczyła i powtarzała, szkoda tylko, że tak bezmyślnie i nieco na bakier z faktami.
Ogólnie jednak dobrze objaśniała działanie maszyn. Zwiedzanie polega bowiem na podchodzeniu do kolejnych konstrukcji, przewodniczka o nich opowiada, a potem przy pomocy samych turystów prezentowane jest działanie maszyny. Są to różne kieraty, koła młyńskie, dzięki którym można np. podnieść czy przesunąć bardzo duży ciężar. Widzimy więc jak średniowieczni ludzie radzili sobie bez zaawansowanej techniki i elektryczności. Jest to fajnie zrobione, walory edukacyjne parku są duże, ale jakoś specjalnie fascynujące to dla nas nie było. Syn pod koniec już się nudził, bo są to rzeczy dla trochę starszych dzieci. Na pożegnanie mamy jednak 2 niespodziewane atrakcje.
Pierwsza to ścieżka strachu z wirującym tunelem i straszydłami. Kompletnie nie łączy się to tematycznie z parkiem, ale robi wrażenie i sprawiło, że dzieciak wyraźnie się ożywił. To właśnie było dla niego najlepsze w tym obiekcie.
Druga to dom kata, w którym opowiada on swoim fachu. Znów nie wiadomo jak to się łączy z tematyka parku, ale w tym przypadku mam mieszane odczucia, bo mimo iż są to całkiem ciekawe informacje (podawane jak zwykle w żartobliwym tonie), to nie dla małych dzieci.
Na wspomnienie zasługuje fakt, że podczas deszczu zwiedzający otrzymują przy kasie parasol.
Zwiedzanie odbywa się całą grupą z przewodnikiem na podobnych zasadach jak w kopalni złota, z tym że na szczęście grupy są znacznie mniej liczne. Tym razem mieliśmy młodą przewodniczkę i ona również posługiwała się luźnym stylem, usiłując być niezwykle zabawną. Ale, o ile w kopalni, w ustach 30-letniego faceta żarty brzmiały naturalnie, to u małolaty wręcz przeciwnie i bardziej drażniły niż śmieszyły. Przykładowo gdy udając oburzenie wiedzą jednej matki z dzieckiem, powiedziała że musi ona być czarownicą, bo tyle wie i zasługuje na spalenie na stosie (co niby miało ukazywać styl myślenia ludzi w średniowieczu), widać było wielkie zdziwienie w oczach jej dziecka - zdezorientowany maluch nie miał pojęcia czemu niby mama powinna zostać spalona? Cóż, pewnie dali dziewczynie tekst to się go wyuczyła i powtarzała, szkoda tylko, że tak bezmyślnie i nieco na bakier z faktami.
Ogólnie jednak dobrze objaśniała działanie maszyn. Zwiedzanie polega bowiem na podchodzeniu do kolejnych konstrukcji, przewodniczka o nich opowiada, a potem przy pomocy samych turystów prezentowane jest działanie maszyny. Są to różne kieraty, koła młyńskie, dzięki którym można np. podnieść czy przesunąć bardzo duży ciężar. Widzimy więc jak średniowieczni ludzie radzili sobie bez zaawansowanej techniki i elektryczności. Jest to fajnie zrobione, walory edukacyjne parku są duże, ale jakoś specjalnie fascynujące to dla nas nie było. Syn pod koniec już się nudził, bo są to rzeczy dla trochę starszych dzieci. Na pożegnanie mamy jednak 2 niespodziewane atrakcje.
Pierwsza to ścieżka strachu z wirującym tunelem i straszydłami. Kompletnie nie łączy się to tematycznie z parkiem, ale robi wrażenie i sprawiło, że dzieciak wyraźnie się ożywił. To właśnie było dla niego najlepsze w tym obiekcie.
Druga to dom kata, w którym opowiada on swoim fachu. Znów nie wiadomo jak to się łączy z tematyka parku, ale w tym przypadku mam mieszane odczucia, bo mimo iż są to całkiem ciekawe informacje (podawane jak zwykle w żartobliwym tonie), to nie dla małych dzieci.
Na wspomnienie zasługuje fakt, że podczas deszczu zwiedzający otrzymują przy kasie parasol.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
7 lat
Data pobytu
lipiec 2015
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.