Skomentuj relację
Ocena atrakcji
6.0
Jeszcze nigdy nie widziałem zjeżdżalni wózkowych w samym centrum miasta, a w Karpaczu przy deptaku są aż dwie! I to nie byle jakie, bo zaliczam je do najlepszych jakie dotąd odwiedziliśmy.
Są one różnego typu, różnią się pojazdami i torami. Na jednym jedziemy w rynnie (tor saneczkowy), na drugim po rurach (tor bobslejowy alpine coaster). Obydwa są jednak świetne - długie i szybkie z tunelami, dużą ilością wiraży, uskokami itp. Położone są obok siebie, do zjeżdżalni alpejskiej trzeba tylko trochę podejść pod górę.
Start obu zaczyna się na dole, więc najpierw jesteśmy wyciągani z wózkiem na górę. Podjazd jest spory i sprawia, że ogólnie cały przejazd trwa znacznie dłużej niż na innych zjeżdżalniach.
Na szczycie sami możemy zadecydować, w którym momencie rozpoczynamy zjazd. Jest to ważne, bo przy tak długich torach odczekanie nawet kilkunastu sekund, nie daje gwarancji, że w połowie trasy nie natkniemy się na jakąś ślamazarę, która zepsuje nam zabawę. Warto więc odczekać z pół minuty.
Kasy oferują wspólne na obie zjeżdżalnie karnety od 2 do 10 przejazdów (przy 10 wychodziło w 2013r. 5 zł za zjazd). Nie ma obowiązku wykorzystania ich w danym dniu, można więc rozłożyć sobie zjazdy na cały okres pobytu w Karpaczu. I co bardzo cieszy nie ma też żadnych limitów wiekowych dla małych dzieci, tylko do 8 lat muszą one jechać z dorosłym. Wskazuje to, że zakazy jeżdżenia na podobnych atrakcjach z dziećmi poniżej 5 lat w dinoparkach w Bałtowie, Krasiejowie czy Zatorze to bezsensowne wymysły ich właścicieli, a nie kwestia jakichś przepisów. Jedyny minus Kolorowej, to że z 5-latkiem musieliśmy już płacić za każdy zjazd podwójnie.
Są one różnego typu, różnią się pojazdami i torami. Na jednym jedziemy w rynnie (tor saneczkowy), na drugim po rurach (tor bobslejowy alpine coaster). Obydwa są jednak świetne - długie i szybkie z tunelami, dużą ilością wiraży, uskokami itp. Położone są obok siebie, do zjeżdżalni alpejskiej trzeba tylko trochę podejść pod górę.
Start obu zaczyna się na dole, więc najpierw jesteśmy wyciągani z wózkiem na górę. Podjazd jest spory i sprawia, że ogólnie cały przejazd trwa znacznie dłużej niż na innych zjeżdżalniach.
Na szczycie sami możemy zadecydować, w którym momencie rozpoczynamy zjazd. Jest to ważne, bo przy tak długich torach odczekanie nawet kilkunastu sekund, nie daje gwarancji, że w połowie trasy nie natkniemy się na jakąś ślamazarę, która zepsuje nam zabawę. Warto więc odczekać z pół minuty.
Kasy oferują wspólne na obie zjeżdżalnie karnety od 2 do 10 przejazdów (przy 10 wychodziło w 2013r. 5 zł za zjazd). Nie ma obowiązku wykorzystania ich w danym dniu, można więc rozłożyć sobie zjazdy na cały okres pobytu w Karpaczu. I co bardzo cieszy nie ma też żadnych limitów wiekowych dla małych dzieci, tylko do 8 lat muszą one jechać z dorosłym. Wskazuje to, że zakazy jeżdżenia na podobnych atrakcjach z dziećmi poniżej 5 lat w dinoparkach w Bałtowie, Krasiejowie czy Zatorze to bezsensowne wymysły ich właścicieli, a nie kwestia jakichś przepisów. Jedyny minus Kolorowej, to że z 5-latkiem musieliśmy już płacić za każdy zjazd podwójnie.
Relacja - dodatkowe informacje
Wiek dziecka/i
5 lat
Data pobytu
październik 2013
Masz już konto w serwisie? Zaloguj się.
Aby dodać komentarz nie trzeba się rejestrować, wystarczy podać nick/pseudonim i prawidłowy e-mail (pozostanie ukryty i bezpieczny). Ocena atrakcji jest możliwa tylko przy dodawaniu relacji.